Skip to main content

Do dwóch srebrnych medali halowych ME dokładamy dwa kolejne – tym razem brązowe. Wywalczyły je Sofia Ennaoui w biegu na 1500 metrów. I tu olbrzymie brawa, bo Polka pobiła swoją życiówkę. W mocno obsadzonym biegu na 400 metrów brąz wywalczyła też Anna Kiełbasińska. Rok temu na otwartych mistrzostwach także zdobyła brąz.

Polska jest jednym z czterech krajów, który ma cztery medale halowych ME na koncie. Niestety jednak w klasyfikacji jesteśmy najdalej, bo brakuje nam złota. Trudno będzie powtórzyć wynik z Torunia. Dwa lata temu na halowych ME Polacy zdobyli aż dziesięć medali, choć tylko jeden złoty – autorstwa Patryka Dobka, który był najlepszy w biegu na 800 metrów. Ale na przykład Ewę Swobodę wykluczył COVID-19. Takiego wyniku nie będzie, bo brakuje też najmocniejszych ogniw. Do Stambułu nie przyjechały Natalia Kaczmarek i Justyna Święty-Ersetic. Nie ma też mistrzyni Europy na 100 metrów przez płotki – Pii Skrzyszowskiej. Tutaj biegłaby w tej konkurencji na 60 metrów, ale… przegrała z kontuzją. A szkoda, bo osiągnięte przez nią 7,78 s był drugim najlepszym wynikiem w historii polskiej lekkoatletyki. Forma była…

Na razie Polska głównie zdobywa medale tam, gdzie były takie przypuszczenia – Sułek, Swoboda, Kiełbasińska. Nikt nas jakoś specjalnie nie rozczarował, może poza Michałem Haratykiem, który nawet nie wszedł do finału pchnięcia kulą. On jednak przegrał najbardziej z chorobą. Oczekiwane minimum nie było dla niego czymś trudnym, ale oddał trzy nieważne próby. Nie było sensu nawet tego mierzyć. Przegrał z gorączką, był osłabiony. Tłumaczył: – Ostatnie trzy dni leżałem z gorączką. Dopiero dzisiaj poczułem się lepiej. Wczoraj i przedwczoraj to była tragedia. Gdybym wiedział, że to będzie mnie to tak długo trzymać, to bym tu nie przyleciał. Jeszcze z pewnością, nawet mimo osłabienia, powalczy damska sztafeta na 400 metrów. Największą niespodzianką jest brązowy medal Sofii Ennaoui. Jej do medali nie typowano.

Już w eliminacjach Ennaoui pokazała, że jest mocna. Akurat trafiła na ten najmocniejszy bieg i wyprzedziłą ją tylko Rumunka – Claudia Bobocea. Był tylko jeden bieg eliminacyjny, bo na 1500 metrów startowało 21 zawodniczek – po trzy wchodziły do finału, do tego jeszcze trzy z najlepszymi czasami spośród reszty. No i do finału dodatkowo awansowały… wszystkie zawodniczki z biegu z Sofią Ennaoui! Te, które dobiegły jako czwarta, piąta i szósta. Finał to już wyższe tempo o kilka sekund i tam Polka wspięła się na wyżyny swoich możliwości, bijąc rekord życiowy. W ogóle swoją życiówkę poprawiła też srebrna Claudia Bobocea oraz czwarta Esther Guerrero, czyli aż trzy biegaczki z czołowej czwórki. Dokładnie jak przed rokiem, przed dzwonkiem oznaczającym ostatnie okrążenie, ruszyła wielka faworytka – Laura Muir. I pociągnęła do życiówek wszystkie rywalki za nią. Wtedy też Ennaoui minęła Hiszpankę i biegła trzecia. Rumunka dzielnie obroniła srebro na prostej i nie dała się atakowi Polki od zewnętrznej.

Złoto zarezerwowane było w biegu na 400 metrów. Miała po nie sięgnąć Femke Bol, bo przecież w tym roku pobiła 41-letni halowy rekord świata na tym dystansie! To oczywiste. Anna Kiełbasińska zaczęła bardzo mocno już w eliminacjach, gdzie uzyskała najlepszy czas ze wszystkich. Jako jedyna zeszła poniżej 52 sekund i sprawiła, że druga Tereza Petržilková i trzecia Helena Ponette zajęły jednocześnie takie same miejsca, biorąc pod uwagę wszystkie biegi. Potem był jeszcze półfinał, a w nim Kiełbasińska także spokojnie awansowała, dobiegając za Lieke Klaver, jedną z tych Holenderek, która wspólnie z Femke Bol zdobywa medale w sztafetach. W finale Holenderki zdobyły dublet – Femke Bol oczywiście pierwsza, a Lieke Klaver druga. Trzecia metę minęła Anna Kiełbasińska, zaliczając najlepszy wynik w sezonie – 51,25 s. Bariery 51 sekund jednak złamać się nie udało, choć to dałoby… nadal tylko brąz. Bol jest w tej konkurencji nie do ruszenia. Klaver też pobiegła szybciej o pół sekundy niż życiówka Kiełbasińskiej. 33-letnia Polka wykręciła więc najlepszy wynik, jaki tylko była w stanie.

Related Articles