Skip to main content

W sobotę kibice Premier League nie powinni narzekać na nudę. Świetnie zapowiada się mecz Arsenalu z Nottingham, ale drugi z północnolondyńskich zespołów, czyli Tottenham, czeka jeszcze ciekawsza batalia – wyjazd na Etihad Stadium i pojedynek z Manchesterem City, który ostatnimi czasy mocno cierpiał.

I trudno tych cierpień nie powiązać z kontuzją Rodriego. Hiszpański pomocnik w meczu z Arsenalem zerwał więzadła krzyżowe w kolanie i prawdopodobnie ma z głowy cały sezon 24/25. Już w poprzednich latach zwracano uwagę na statystyki punktowe The Citizens z Rodrim w składzie i w meczach, w których go nie ma. Widać było sporą dysproporcję. I teraz takowa znów może zaistnieć, bo City notuje właśnie katastrofalną serię czterech kolejnych porażek – mistrzowie Anglii przegrali kolejno z Tottenhamem w EFL Cup, Bournemouth w Premier League, Sportingiem w Lidze Mistrzów i wreszcie z Brighton w Premier League. Z pozycji lidera spadli na 2. miejsce i mają 5 punktów straty do prowadzącego Liverpoolu. W tabeli przejściowej Champions League zajmują zaś 10. miejsce – na dziś poza bezpośrednim awansem do 1/8 finału.

Pep Guardiola musi więc zmagać się z kryzysem, być może najpoważniejszym w jego trenerskiej karierze. Na pewno nigdy do tej pory Hiszpan nie przegrał czterech kolejnych meczów jako szkoleniowiec. Ruchem, który ma pomóc drużynie jest przedłużenie przez Guardiolę kontraktu z Man City. To sygnał dla wszystkich, że trener myśli o przyszłości tego projektu i będzie dalej współtworzył potęgę klubu z Etihad. A przecież dużo mówiło się i pisało o tym, że po sezonie 24/25 Pep zrobił sobie przerwę od pracy trenerskiej, a potem poszuka nowych wyzwań. Te spekulacje zostały ucięte wczoraj. I wydaje się, że to nieprzypadkowy moment.

Czy ten ruch skonsoliduje zespół mistrzów Anglii i pozwoli mu powrócić na zwycięską ścieżkę? Czy skuteczność odzyska Erling Haaland? Norweg od meczu z Arsenalem rozegrał w lidze 6 meczów i powiększył swój okazały dorobek raptem o 2 trafienia. Wciąż jest liderem klasyfikacji strzelców, ale jego liczby przestały już być tak imponujące. Trudno jednak posądzać Haalanda o słabszą formę, skoro w dwóch listopadowych meczach reprezentacji Norwegii strzelił cztery gole i zanotował asystę. Cały cykl w Lidze Narodów zakończył z siedmioma bramkami, a jego drużyna awansowała do elitarnej dywizji A. Tej samej, z której spadła Polska.

Z jednej strony rozwodzimy się nad kryzysem Manchesteru City, z drugiej musimy zauważyć, że zespół Guardioli wciąż ma 7 punktów więcej od swojego sobotniego rywala. Tottenham z bilansem 5-1-5 zakotwiczył w środku stawki. Koguty cały czas grają w kratkę – zwycięstwa przeplatają porażkami. Tylko na inaugurację sezonu w meczu z Leicester ekipa Ange Postecoglou zaliczyła remis – kolejne mecze to już albo punktowanie za 3, albo za 0. Z jednej strony udaje się ograć Aston Villę czy Man City w Pucharze Ligi, z drugiej notuje się porażki z Ipswich czy Crystal Palace. W grze i wynikach Tottenhamu próżno doszukiwać się logiki. Zespół stara się grać ładną, efektowną piłkę, a 23 zdobyte gole – najwięcej w całej lidze – zdają się potwierdzać filozofię australijskiego trenera. Ogólny bilans bramkowy +10 jest bardzo pozytywny, ale to efekt tego, że Koguty często wygrywają wysoko, a przegrywają nisko.

Mówimy też o wyhamowaniu w kwestii liczb Haalanda, ale co ma powiedzieć Postecoglou? Sprowadzany jako potencjalny zbawca pierwszej linii Dominic Solanke strzelił raptem 4 gole. W dodatku w kuriozalnych okolicznościach na 7 meczów zawieszony został Rodrigo Bentancur – Urugwajczyk powiedział w lokalnym programie telewizyjnym, odnosząc się do Sona, że wszyscy Koreańczycy wyglądają tak samo. Angielska federacja uznała to za przejaw rasizmu wobec kolegi z drużyny i wlepiła piłkarzowi Spurs surową karę.

Ten bardzo ciekawie zapowiadający się mecz rozpocznie się w sobotę o 18:30 czasu polskiego.

Related Articles