Już jutro startuje Tour de France 2022. Zawodnicy rywalizację rozpoczną 13-kilometrową jazdą indywidualną na czas po… Kopenhadze.
Gościnne występy „Wielkiej Pętli” w innych krajach to żadna nowość. Dawno już jednak wyścig nie wyjechał tak daleko poza Francję. Tymczasem cały pierwszy weekend tegorocznego ścigania rozegra się w Danii. Drugi etap o długości 202,5 km zostanie rozegrany na trasie z Roskilde do Nyborga. Trzeci, 184-kilometrowy, poprowadzi z Vejle do Soenderborga. Dopiero stamtąd cała impreza po dniu przerwy przeniesie się do Francji, a konkretnie do znanej przede wszystkim ze słynnych wydarzeń II Wojny Światowej Dunkierki. Oprócz Danii peleton odwiedzi jeszcze po drodze Belgię i Szwajcarię. Łącznie 21 etapów rywalizacji złoży się na 3350 kilometrów. Początek jak zwykle płaski, a potem rozpocznie się prawdziwa walka „górali” o wygraną w klasyfikacji generalnej.
No właśnie – kto może wygrać tegoroczną „Wielką Pętlę”? Za faworyta uchodzi triumfator dwóch poprzednich – Tadej Pogacar. Słoweniec dwa lata temu zaskoczył wszystkich, a najbardziej swojego rodaka, Primoza Roglicia, który szykował się już do świętowania wygranej. Jednak na przedostatnim etapie doszło do nieoczekiwanej zmiany miejsc. Pogacar w imponującym stylu wygrał 36-kilometrową czasówkę i wyprzedził w klasyfikacji generalnej Roglicia. Dość powiedzieć, że Pogacar drugiego na tym etapie Toma Domoulina wyprzedził o grubo ponad minutę, a piątego Roglicia prawie o dwie! Tym samym zawodnik grupy UAE Team Emirates wygrał cały wyścig, a przy okazji klasyfikację górską i klasyfikację młodzieżową.
Swój sukces Pogacar powtórzył w zeszłym roku – znów zgarnął zwycięstwo i dwie poboczne klasyfikacje. Kibice, tak jak teraz, ostrzyli sobie zęby na drugą rundę bratobójczego pojedynku Słoweńców, ale Roglic już na 3. etapie mocno się poobijał, potem poniósł spore straty w klasyfikacji, a finalnie wycofał się z wyścigu po 8. etapie. Wypoczął, odbudował się zdrowotnie i w pełni formy wygrał Vuleta a Espana – notabene trzeci raz z rzędu. Jednak były skoczek narciarski wciąż marzy o perle w koronie, jaką byłoby wygranie Tour de France.
Na trasie tegorocznego touru u boku Roglicia w grupie Jumbo Visma stanie Jonas Vingegaard, który rok temu wykorzystał wycofanie kolegi z zespołu i zajął 2. miejsce w „generalce”. Obaj zawodnicy nie deklarują wprost, który z nich będzie liderem drużyny w tym roku. Być może wyjaśni się to dopiero na trasie, ale bardziej prawdopodobny jest jednak scenariusz, w którym to Roglic rzuca rękawicę Pogacarowi. Wsparcie w osobach zawodników takich jak Steven Kruijswijk, Wout van Aert czy Sepp Kuss będzie dużym atutem Jumbo Visma.
Z drugiej jednak strony UAE Team Emirates także ma kim straszyć. Za „giermków” Pogacara robić będą Brandon McNulty, Marc Soler, George Bennett i przede wszystkim nasz Rafał Majka, który już dwa razy wygrywał klasyfikację górską „Wielkiej Pętli”.
Poza Majką polscy kibice mogą ściskać kciuki za Macieja Bodnara (TotalEnergies), Kamila Gradka (Bahrain Victorious) i Łukasza Owsiana (Arkea Samsic). Nie wystartuje kontuzjowany Michał Kwiatkowski, który na pewno byłby mocnym punktem Ineos Granadiers. Grupy, która chce odzyskać prymat w wyścigu dookoła Francji. Zwycięstwa Bradleya Wigginsa, Chrisa Froome’a, Gerainta Thomasa i Egana Bernala to nie tak odległa historia. Liderem Ineos w tym roku będzie Thomas, ale niewykluczone, że w trakcie trwania rywalizacji aspiracje zgłosi Adam Yates lub Daniel Martinez. Każdy z nich nosi w plecaku żołnierską buławę.
Kto jeszcze może namieszać w czołówce wyścigu? Wymienia się na pewno Aleksandra Vlasova (Bora-hansgrohe), Enrica Masa (Movistar), Bena O’Connora (AG2R Citroen) czy Damiana Caruso (Bahrain Victorious). Lista mocnych nazwisk jest jeszcze dłuższa, ale wydaje się, że wycieńczająca trzytygodniowa rywalizacja zweryfikuje plany i nadzieje wielu zawodników, a doświadczenie Pogacara z dwóch poprzednich edycji weźmie górę.