Skip to main content

Dużo dzieje się na kolarskich trasach – nie tak dawno emocjonowaliśmy się Tour de France, potem rywalizacją o medale olimpijskie, aktualnie trwa nasz krajowy Tour de Pologne, a już w sobotę startuje kolejny wieloetapowy klasyk – trzeci z wielkich. Vuelta Espana rusza z Lizbony, by po ponad trzech tygodniach dojechać do Madrytu. Na trasie kilku mocnych „graczy”, w tym ubiegłoroczny zwycięzca, Sepp Kuss. Chrapkę na detronizację byłego kolegi z Vismy ma Primoż Roglić.

Jumbo Visma zdominowała sezon 2023, a Vueltę w szczególności. Trzy pierwsze miejsca zajęli bowiem kolarze tego holenderskiego zespołu – pierwszy był Kuss, drugi Jonas Vingegaard, a trzeci właśnie Roglić. W tym sezonie Słoweniec reprezentuje już jednak barwy ekipy Red Bull-BORA-hansgrohe. Niemiecki zespół łaknie sukcesu jak kania dżdżu. Tour de France nie poszedł po ich myśli, a sam Roglić poobijany nie dojechał nawet do mety. Inna sprawa, że szanse na pokonanie swojego rodaka, Tadeja Pogacara, miał raczej liche.

Patrząc na to z perspektywy czysto narodowej, Słoweńcy mogą wygrać wszystkie trzy wieloetapowe klasyki w sezonie, bowiem Pogacar triumfował zarówno w rzeczonej już Wielkiej Pętli, jak i we wcześniejszym Giro d’Italia. Bukmacherzy widzą w Rogliciu głównego faworyta rywalizacji w Vuelcie – nic dziwnego, skoro były skoczek narciarski kończył w czerwonej koszulce aż trzy razy – w 2019, 2020 i 2021 roku. Stawka jest jednak dość wyrównana i czwarty triumf na pewno nie będzie prostą sprawą.

Jest bowiem ubiegłoroczny zwycięzca – Kuss. Prawie 30-letni Amerykanin do ubiegłego roku nie miał żadnych sukcesów w klasykach, chyba że taki należy uznać 8. miejsce w wyścigu dookoła Hiszpanii w 2021 roku. A jednak włodarze Vismy postawili właśnie na niego, a dużo mocniejsze nazwiska w talii, czy Vingegaard i Roglić, pracowali na mniej znanego kolegę. Na tym polega dzisiejsze kolarstwo – nie da się określić inaczej, niż sportem zespołowym. Kuss nie notował dobrego sezonu, jednak chyba forma ma przyjść właśnie na Vueltę – ostatnio Amerykanin zwyciężył w Vuelta a Burgos, sygnalizując zwyżkę dyspozycji.

Kuss i Roglić są mocni i mają mocne wsparcie swoich drużyn. Ale to nie koniec nazwisk, które w kontekście wygrania tegorocznej Vuelty należy brać pod rozwagę. Liderem UAE Team Emirates będzie zapewne Adam Yates, choć i Joao Almeida może być groźny. Enric Mans, Aleksander Vlasov, Mikel Landa, Daniel Felipe Martinez, Richard Carapaz czy Carlos Rodriguez to kolejne liczące się postaci w światowym peletonie, które znalazły się na liście startowej 79. edycji Vuelty.

Znamy – przynajmniej mniej więcej – kandydatów do gry o wygranie najważniejszej klasyfikacji. Przedstawmy więc sam wyścig. Wspomnieliśmy o tym, że startuje w stolicy Portugalii, by finiszować w stolicy Hiszpanii. Z historycznego punktu widzenia będzie to drugi start właśnie w Lizbonie i piąty z obcego terytorium. Łącznie trasa liczy ponad 3300 kilometrów, podzielonych na 21 etapów, co w przypadku wielkich klasyków jest standardem. Mamy 8 górskich etapów, 5 górzystych, 6 płaskich lub pagórkowatych oraz 2 jazdy indywidualne na czas, w tym już dziś, na początek. Pierwsza „czasówka” to właściwie swego rodzaju prolog – liczy sobie tylko 12 kilometrów. Wyścig kończy się tak, jak zaczyna – jazda indywidualna na czas do Madrytu będzie dwukrotnie dłuższa (ponad 24 km). Dni przerwy w kalendarzu tegorocznej Vuelty to 26 sierpnia i 2 września.

Na koniec wróćmy do obsady, w poszukiwaniu polskich akcentów. Są dwa. Po raz trzeci w karierze w Vuelta a Espana wystąpi Łukasz Owsian (Arkéa – B&B Hotels), zaś po raz drugi Kamil Gradek (Bahrain-Victorious).

Related Articles