Trzy tygodnie temu zakończył się Tour de France, tydzień temu dobiegła końca olimpijska rywalizacja w Paryżu, a już w najbliższą sobotę rusza Vuelta Espana. Mimo tego kalendarzowego kociokwiku Czesławowi Langowi udało się zgromadzić całkiem mocną obsadę na startujący w poniedziałek Tour de Pologne. Mało tego, niektórzy twierdzą, że to najsilniej obsadzony wyścig dookoła Polski od lat.
Wszystko dlatego, że o zwycięstwo walczyć będzie Jonas Vingegaard. Duńczyka naprawdę przedstawiać nie trzeba – wygrał Tour de France w 2022 i 2023 roku, a w tegorocznym zajął 2. miejsce, przegrywając tylko z niesamowitym Tadejem Pogacarem. 27-latek z Team Visma w ostatnich czterech edycjach Wielkiej Pętli nie schodzi niżej 2. miejsca, a drugi był również w zeszłorocznej Vuelcie. W aktualnym rankingu UCI Vingegaard jest na 3. pozycji, za Pogacarem i dwukrotnym mistrzem olimpijskim z Paryża, Remco Evenepoelem. Duńczyk igrzyska odpuścił.
Co ciekawe, można powiedzieć, że wielka kariera Vingegaarda rozpoczęła się właśnie w Polsce. W 2019 roku mało znany wówczas Duńczyk wygrał etap w Kościelisku i na jeden dzień został liderem wyścigu. Jak to mówią – reszta jest historią.
I nie ma złudzeń – dwukrotny triumfator TdF musi być również faworytem TdP. Polscy kibice mają nadzieję, że zagrozi mu Rafał Majka. „Zgredzik” to już weteran wyścigu dookoła Polski – wygrywał tę imprezę 10 lat temu, gdy był w topowej formie, ale startował tutaj wiele razy. W 2017 roku zajął 2. miejsce, ustępując Dylanowi Teunsowi. Rok temu Majka był ósmy w klasyfikacji generalnej, ale wygrał jeden z etapów. Kolarz UAE Team Emirates nie startował w tegorocznym Tour de France – czyżby budował formę na rywalizację w Polsce?
Poza Majką kibice na trasie Tour de Pologne będą mogli kibicować jeszcze dziesięciu reprezentantom Polski – na wstępnej liście startowej znaleźli się Filip Maciejuk, Cesare Benedetti (obaj Bora-hansgrohe), Stanisław Aniołkowski (Cofidis) oraz Marcin Budziński, Norbert Banaszek, Mateusz Kostański, Michał Paluta, Piotr Pękala, Radosław Frątczak i Kacper Gieryk (wszyscy reprezentacja Polski). Ostatnim Polakiem, który wygrywał nasz narodowy wyścig był w 2018 Michał Kwiatkowski. Tym razem „Kwiato” nie pojawi się na asfaltowych łąkach nad Wisłą.
Na trasie nie zabraknie za to ubiegłorocznego zwycięzcy, Mateja Mohoricia. – Wspomnienia z ubiegłorocznej edycji są niezwykłe. Tego typu wyścigi etapowe odpowiadają mojej charakterystyce. Są krótkie i pełne wydarzeń. Mam miejsce, aby dobrze sobie radzić zarówno na podjazdach, jak i w czasówkach. Lubię, że teren ciągle się zmienia. To sposób na przetestowanie siebie i utrzymanie koncentracji w czasie rywalizacji. Cieszę się, że wracam do Polski – powiedział Mohorić w rozmowie dla oficjalnej strony TdP. Słoweńcy umieją w kolarstwo – o tym chyba nikogo przekonywać nie trzeba.
Inne gwiazdy, które pojawią się od jutra na trasie touru to Mads Pedersen (mistrz świata z 2019 roku), Romain Bardet (m.in. wicemistrz świata z 2018 roku), Cadel Evans, Tim Wellens czy Pascal Ackermann.
Mocna obsada to jedno, a emocje w wyścigu buduje też trasa. Tegoroczny Tour de Pologne rusza w poniedziałek we Wrocławiu, a finał zaplanowany jest na niedzielę – będzie to etap z Wieliczki do Krakowa. Już na drugim etapie zawodnicy zmierzą w „czasówce” – będzie to 15-kilometrowy odcinek z Mysłakowic do Karpacza. Cała trasa wygląda tak:
1. etap, 12.08 Wrocław – Karpacz (159,3 km)
2. etap, 13.08 Mysłakowice – Karpacz (jazda ind. na czas, 15,4 km)
3. etap, 14.08 Wałbrzych – Duszniki-Zdrój (156,5 km)
4. etap, 15.08 Kudowa-Zdrój – Prudnik (195,3 km)
5. etap, 16.08 Katowice – Katowice (187,6 km)
6. etap, 17.08 Wadowice – Bukowina Tatrzańska (183,2 km)
7. etap, 18.08 Wieliczka – Kraków (152 km)
Co ciekawe, na czwartkowym etapie… zakazana będzie łączność między kolarzami, a ich grupami, czyli coś, co stało się absolutną oczywistością w dzisiejszym kolarstwie. O co wychodzi? – To był apel wszystkich organizatorów skierowany do drużyn kolarskich i też apel kibiców, bo kolarstwo stało się w pewnym momencie za bardzo sterowalne – słuchawki w uszach: „możesz jechać, poczekaj, nie jedź” i ktoś tobą kieruje. A kolarstwo jest o tyle piękne, że ty sam podejmujesz decyzję, to jest trochę taka szarża ułańska, fantazja. Na igrzyskach olimpijskich fajnie się ścigali bez tej komunikacji. Właśnie w trakcie Tour de Pologne będą prowadzone testy, że na jednym etapie wcale nie będzie słuchawek, na jednym tylko dwóch będzie miało. Cieszę się, że UCI ma takie zaufanie, że jesteśmy wyścigiem, który pokaże jak to zafunkcjonuje. Jeżeli to dobrze zafunkcjonuje, to będzie to też wprowadzone na wielkich tourach, jak Tour de France czy Giro – wyjaśnia Czesław Lang. – To etap liczący około 180 kilometrów, bez wielkich gór, będzie to bezpieczny etap i myślę, że będzie go łatwo poprowadzić. Oceniam też, że skończy się sprinterskim finiszem – dodaje dyrektor wyścigu.
Innym eksperymentem będzie wprowadzenie żółtych kartek za niektóre przewinienia kolarzy – jedną z konsekwencji otrzymania takiego napomnienia będzie kara finansowa 1000 euro.