Tak mocna obsada w wyścigu Vuelta Espana nie zdarza się za często. Na trasie tegorocznego wyścigu dookoła Hiszpanii zobaczymy aktualnych zwycięzców Giro d’Italia, Tour de France i Vuelty sprzed roku. Do finału 17 września szykują się kolarskie delicje, a start zmagań już dziś w Barcelonie, gdzie kolarzy czeka 16-kilometrowa jazda drużynowa na czas.
Jonas Vingegaard, Primoż Roglić, Remco Evenepoel, Juan Ayuso, Enric Mas, Geraint Thomas, Joao Almeida – oto główni faworyci i zarazem największe gwiazdy obsady Vuelty 2023. Lista świetnych kolarzy jest oczywiście znacznie dłuższa, ale ciężko się spodziewać, że ktoś spoza tej listy włączy się do walki o wygraną. Tak naprawdę ciężko wyobrazić sobie już scenariusz inny niż wygrana Vingegaarda, Roglicia lub Evenepoela.
Ten pierwszy uchodzi za faworyta nr 1 i trudno się dziwić, skoro w znakomitym stylu wygrał teoretycznie najtrudniejszy wyścig sezonu, czyli Tour de France. Na trasie Wielkiej Pętli Duńczyk był tak znakomity, że z ponad 1,5-minutową przewagą wygrał nawet „czasówkę”, na której nie był faworytem. „Czasówkę”, która liczyła niewiele ponad 20 kilometrów i wydawało się, że abstrakcją jest sądzić, że ktokolwiek zyska choćby minutę przewagi. A jeśli już ktoś miał to zrobić, to ścigający Duńczyka Tadej Pogacar. Nic z tego – fenomenalnie jadący Vingegaard nie tylko wygrał ten etap, ale dzień później po raz kolejny upokorzył Pogacara na trudnym górskim etapie. Wtedy jasne stało się, że Słoweniec nie ma szans na zwycięstwo.
Tym razem głównym rywalem kolarza z Danii może być inny Słoweniec, czyli Roglić. Tak się składa, że obaj są kolarzami tej samej grupy Jumbo-Visma. Ciekawe, jak układać się będzie współpraca obu panów na trasie, gdy okaże się, że obaj są w świetnej formie i chcą wygrać. Smaczku tej sytuacji dodaje fakt, że Roglić nosi się z zamiarem opuszczenia zespołu Jumbo-Visma. Ciężko mu pogodzić się z faktem, że to właśnie Vingegaard został liderem zespołu na Tour de France. Jednakowoż wyniki Wielkiej Pętli potwierdzają słuszność wyboru sterników holenderskiej grupy. Roglić nie wygrał we Francji ani razu, a jego prawdziwą nemezis stał się rodak – Pogacar. Z kolei Duńczyk już dwa razy rozprawił się z kolarzem UAE Team Emirates. Nie wolno jednak zapominać, że to właśnie Roglić wygrywał Vueltę trzy razy z rzędu w latach 2019-2021. Jeśli Jumbo-Visma okiełzna zapędu obu panów, tak by realizowali oni przede wszystkim założenia zespołu, to team z Holandii powinien wziąć Vueltę dla siebie – niezależnie od tego, który z tej dwójki okaże się lepszy.
Warto dodać, że ostatnim kolarzem, który ustrzelił dublet Tour-Vuelta był Chris Froome w 2017 roku. Ciekawe, czy Vingegaard pójdzie w jego ślady. Na pewno zakończona niewiele ponad miesiąc temu rywalizacja we Francji musiała odcisnąć piętno na jego organizmie.
Tym trzecim, który chce pogodzić duet z Jumbo-Visma, jest ubiegłoroczny zwycięzca Vuelty, Remco Evenepoel. Belg nie tak dawno obronił tytuł mistrza świata w jeździe indywidualnej na czas. Za Evenepoelem nie stoi tak mocna grupa, bo trudno za taką uznać Soudal-Quick Step, jednak sam zawodnik to kolarska perełka. Był w tym roku na trasie trzytygodniówki, a mowa o Giro. Rywalizował z Rogliciem, prowadził w klasyfikacji generalnej, a potem musiał wycofać się z powodu covidu. Przez większą część dalszej rywalizacji na prowadzeniu znajdował się Geraint Thomas, ale finisz należał już do Roglicia. 23-latek z Aalst podchodzi do Vuelty spokojnie i mówi, że jego celem jest podium. Czy to realna ocena możliwości rywalizowania z Jumbo-Visma czy raczej psychologiczna gra ambitnego Belga, który zechce wziąć dla siebie jeden z trzech klasyków w sezonie?
Nie można zapominać o liderach UAE Team Emirates i INEOS Grenadiers, czyli Juanie Ayuso i rzeczonym już Thomasie. Młodziutki Hiszpan ma ogromny talent, ale ma też za sobą ciężki sezon. Nie ma też doświadczenia w największych trzytygodniówkach, zatem ciężko przewidywać, że wyskoczy jak diabeł z pudełka i ogra gigantów, nawet jeśli wspierać go będzie Joao Almeida. Z kolei Walijczyk to już zupełnie inne pokolenie – on raczej schodzi ze sceny, ale jednak wciąż doskonale radzi sobie na rowerze, a wsparty kolarzami takimi jak Egan Bernal, Filippo Ganna, Thymen Arensman czy Jonathan Castroviejo może trochę namieszać.
Kolarze ruszają do boju już dziś, a cała 21-odcinkowa trasa Vuelty liczy sobie ponad 3150 kilometrów, oczywiście nierzadko po górach. Pierwszy górski etap już we wtorek, a potem będzie takich jeszcze sześć. Kolejnych osiem etapów można zaliczyć jako pagórkowate, więc trasa naprawdę jest wymagająca. 5 września, zaraz po pierwszym dniu przerwy, rozegrana zostanie „czasówka” na 25-kilometrowym odcinku po Valladolid. Jeśli wyścig będzie bardzo zacięty, to powinien rozstrzygnąć się podczas ostatniej górskiej próby na 18. etapie. Pozostałe nie są już tak wymagające, choć na 20. będzie jeszcze kilka wzniesień.
W obsadzie wyścigu jest dwóch Polaków – Kamil Gradek z Bahrain Victorious oraz Łukasz Owsian z Arkea Samsic.
Wiele razy Vuelta była wyścigiem ostatniej szansy dla kolarzy, którym nie powiodło się w poprzednich startach w sezonie. Jednak śmietanka, która zbiera się w Hiszpanii w tym roku zbyt wielu powodów do narzekań nie ma. Roglić i Vingegaard mogą wygrać drugi z trzech klasyków w sezonie, przy okazji zgarniając hat-trick dla Jumbo-Visma. Evenepoel może zaś obronić tytuł na Vuelcie, tak jak niedawno obronił tytuł mistrza świata. W zasadzie do pełni kolarskiego szczęścia na starcie brakuje tylko Pogacara, ale młody Słoweniec zasłużył na odrobinę odpoczynku i oglądanie tej rywalizacji na ekranie swojego telefonu czy tabletu podczas wakacji.