Skip to main content

W sobotę startuje 110. edycja Tour de France. Legendarny wyścig rozpocznie się w Kraju Basków, ale potem nie będzie już wyjeżdżał poza granice Francji. Wszyscy eksperci przewidują, że tegoroczna Wielka Pętla okaże się pojedynkiem dwóch kolarzy – Jonasa Vingegaarda i Tadeja Pogacara.

Duńczyk i Słoweniec stoczyli zaciętą rywalizację na trasie touru już rok temu – wtedy lepszy okazał się ten pierwszy, detronizując swojego rywala, który wyścig dookoła Francji wygrywał w dwóch poprzednich latach. Zresztą, w 2021 roku panowie uplasowali się na podium w odwrotnej kompozycji – pierwszy Pogacar, drugi Vingegaard. Czy faktycznie liderzy ekip Jumbo-Visma i UAE Team Emirates nie mają w tym roku żadnych godnych rywali?

Jak zawsze na trasie TdF nie brakuje wielkich kolarskich nazwisk. Dla wielu jest to najważniejszy moment sezonu. I tak w tegorocznej w stawce znajdzie się jeszcze jeden były triumfator wyścigu, Egan Bernal, a ponadto wystartuje czterech kolarzy znających smak podium Wielkiej Pętli – czyli Richard Carapaz, Romain Bardet, Rigoberto Urán oraz Thibaut Pinot. To nie koniec głośnych nazwisk. Wymieńmy choćby Juliana Alaphilippe’a, Mikela Landę, Jaia Hindley’a, Adama Yatesa czy Simona Yatesa. Wydaje się jednak, że żaden z nich nie jest gotowy na trzytygodniowy bój z 24-letnim Pogacarem i dwa lata starszym Vingegaardem.

To jednak wyłącznie spekulacje, które zweryfikuje życie. Spójrzmy choćby na tegoroczne Giro d’Italia, które miało być konfrontacją Remco Evenepoela z Primożem Rogiliciem. I być może nawet tak by było, gdyby nie fakt, że w środku rywalizacji Belg opuścił peleton z powodu… koronawirusa. Tak, tak – w 2023 roku ten problem ciągle pojawia się w świecie sportu i bywa czynnikiem decydującym. Nie chcielibyśmy, aby o wygranej w Tour de France 2023 decydował covid albo inny wykwit ślepego losu, jak np. kraksa.

Sympatycy Pogacara martwili się przede wszystkim stanem zdrowia Słoweńca, który uległ wypadkowi podczas wyścigu Liege-Bastogne-Liege. Dwa miesiące przerwy i leczenie urazu ręki – nie brzmiało to optymistycznie. Jednak tydzień temu dwukrotny zwycięzca Wielkiej Pętli zdominował mistrzostwa Słowenii, zdobywając tytuły w jeździe indywidualnej na czas (ponad 5 minut przewagi nad drugim zawodnikiem na ledwie 15-kilometrowej trasie!) oraz w wyścigu ze startu wspólnego. Choć sam mówi, że z nadgarstkiem nie jest jeszcze idealnie, to chyba o jego formę fizyczną martwić się nie trzeba.

Pogacarowi na trasie pomagać będzie m.in. Rafał Majka. Polak to już weteran Wielkiej Pętli – zna sam zwycięstw etapowych (trzykrotnie) i wygrywania klasyfikacji górskiej (dwukrotnie). Majka w TdF miewał swoje chwile, ale przeważnie występuje jako wierny żołnierz w swojej drużynie, walcząc przede wszystkim o sukces lidera. Zresztą, ekipa UAE Team Emirates jest naprawdę mocna, a największym skarbem Pogacara powinna być obecność wspomnianego już Adama Yatesa. O mocne wsparcie nie musi martwić się również Vingegaard, który będzie wspomagany choćby przez Wouta van Aerta, Tiesja Benoota czy Seppa Kussa.

Wróćmy do biało-czerwonych. Majka będzie jednym z dwóch Polaków na trasie TdF 2023 – drugim będzie kolejny weteran, czyli Michał Kwiatkowski. On również w przeszłości potrafił wygrać jeden z etapów Wielkiej Pętli. Popularny „Kwiato” startuje w grupie INEOS Grenadiers, gdzie liderem jest Bernal. INEOS dominowało w Le Tour w latach 2012-2019, wygrywając siedem z ośmiu edycji. Cztery razy najlepszy był wtedy Chris Froome, po razie Bradley Wiggins, Geraint Thomas i właśnie Bernal. W notowaniach bukmacherów Kolumbijczyk jest w tym roku jednak dość daleko.

Co ciekawego czeka nas poza walką o żółtą koszulkę? Wspaniały brytyjski sprinter, Mark Cavendish, chce powalczyć o pobicie rekordu etapowych zwycięstw w TdF, który obecnie współdzieli z legendarnym Eddym Merckxem. Obaj wygrywali po 34 razy. Cavendish w znakomitym stylu powrócił do TdF w 2021 roku i wygrał aż cztery odcinki. Rok temu nie wystartował, więc rekord pozostał niepobity. Wydaje się jednak, że kolarz Astany może dopiąć swego już za kilka dni, skoro 28 maja wygrał ostatni etap Giro. Nawiasem mówiąc, na trasie touru zobaczymy też innego fenomenalnego specjalistę od sprintów, czyli Petera Sagana.

Pierwszy etap w historii Tour de France rozpoczął się 1 lipca 1903 roku. Dokładnie 120 lat później kolarze staną do rywalizacji w Bilbao. Tym razem wyścig rozpoczyna się normalnym etapem, a nie prologiem jazdy indywidualnej na czas. Organizatorzy na 21-etapowej trasie zmieścili raptem jedną „czasówkę”. Będzie za to aż siedem etap górskich, gdzie faworyci odsieją resztę stawki. Cała trasa liczy sobie ponad 3400 kilometrów. Standardowo będą dwa dni przerwy i tradycyjnie meta zaplanowana jest w Paryżu – 23 lipca kolarz jadący w żółtym trykocie będzie miał powody do świętowania swojej wiktorii w najbardziej prestiżowym kolarskim wyścigu na świecie.

Related Articles