Niedawno pisaliśmy, że nikt nie może pokonać Judda Trumpa od 14 spotkań. Wciąż aktualne, tylko seria jeszcze lepsza. Anglik wyczynia cuda. Wygrał Northern Ireland Open, czyli trzeci turniej w krótkim czasie, a zwycięskich meczów z rzędu ma już 20!
Wielkie rzeczy się dzieją w tej chwili w snookerze. Żeby znaleźć zwycięzcę trzech turniejów rankingowych z rzędu, trzeba się cofnąć aż 10 lat – do International Championship w chińskim Chengdu, gdzie Ding Junhui pokonał po deciderze Marco Fu – 10:9. Dla Chińczyka sezon 2013/14 był niezwykle udany. Wygrał wtedy aż pięć turniejów rankingowych, w tym właśnie trzy z rzędu – Shanghai Masters, Indian Open oraz wspomniane International Championship. Ding Junhui trochę nam zniknął z tej ścisłej czołówki w ostatnich sezonach. Przestał wiele znaczyć w ważnych turniejach, ale rok temu na przykład dotarł do finału bardzo ważnego UK Championship i półfinału Tour Championship dla czołowej ósemki, do której jeszcze wtedy się łapał. W 2022/23, z uwagi na to, że mamy w WST dwuletni ranking, wypadł już poza TOP30. Teraz jest trochę lepiej, bo Ding jest na 16. miejscu.
Wróćmy jednak do samego Judda Trumpa, bo to, co wyprawia… nie jest normalne ani powszechne. Nawet Ronnie O’Sullivan nigdy nie wygrał trzech rankingowych turniejów z rzędu. Zrobił to wspomniany wyżej Ding Junhui, a wcześniej jeszcze Ray Reardon, Steve Davis oraz Stephen Hendry. Trump jest więc dopiero piątym snookerzystą, który tego dokonał. Za chwilę może dojść do nietypowej sytuacji w rankingu. Przyjęło się, że dwa pierwsze miejsca zarezerwowane są dla mistrzów świata, bowiem za zostanie nim dostaje się aż 500 tysięcy funtów do rankingu, a to olbrzymi zastrzyk punktowy. Mistrzem z 2022 jest Ronnie O’Sullivan, a mistrzem z 2023 jest Luca Brecel i obaj przewodzą w rankingu WST. Za chwilę pogodzić może ich ten, który nie był mistrzem świata w żadnym z dwóch ostatnich sezonów, tylko grał w jednym finale, a w drugim z nich odpadł już w pierwszej rundzie!
Trzeba naprawdę “ciułać” solidnie pieniądze w innych turniejach, żeby to wszystko nadrobić. Luca Brecel zgarnął 500 tysięcy za mistrzostwo świata, a Judd Trump 300 tysięcy za English Open, Wuhan Open i Northern Ireland Open. Przed nami dobrze punktowany turniej w jednej z chińskich miejscowości. Za wygraną w Tiencinie (Tianjin) jest kolejne 175 tysięcy, zatem Trump mógłby wygrać cztery turnieje, a i tak miałby za to mniej punktów do rankingu niż Belg samym mistrzostwem świata. Do objęcia tronu lidera brakuje mu zaledwie 10 tysięcy funtów. To tyle, co nic. W tej chwili różnice między Ronniem, Brecelem i Trumpem są minimalne. Po International Championship może dojść do przetasowań w samej czołówce.
To, co zrobił Trump w samym finale Northern Ireland Open było… nienormalne. Od stanu 1:2 zaczął grać jak kosmita. Biedny Chris Wakelin nie miał absolutnie nic do powiedzenia. Tylko patrzył, ile czasu spędza przy stole Judd. A ten wygrał osiem z dziewięciu ostatnich frejmów. W końcówce był już sam dla siebie konkurencją. W trzech ostatnich frejmach, które wygrał, zanotował ponad 100-punktowe brejki, a przypieczętował to wszystko wbiciem najwyższego w meczu – 129-punktowego w partii numer 12. Trump podchodził i czyścił. Nie było czegoś takiego jak trudniejsza bila, złe pozycjonowanie. Raz nawet, ku uciesze publiczności, puścił białą bilę z całej siły po siedmiu bandach, pozycjonując się do ostatniej czarnej wieńczącej brejka. Wakelin siedział na krześle i się szczerze uśmiechał. Też to zagranie sprawiło mu frajdę, jako… widzowi. Mógł tylko podziwiać. Judd Trump wbił aż 911 punktów przy 348 Wakelina. Większość wygranych frejmów była jednostronna. Finał był najlepszym spotkaniem Judda.
Wcześniej zdarzyło mu się mieć problemy. Dwa razy potrzebował decidera, a w ćwierćfinale ze Stephenem Maguire’m przegrywał już 1:3. Mecz był do pięciu wygranych, zatem Szkot potrzebował już tylko dwóch. Wtedy odpalił się Trump. Z Hawkinsem w półfinale oczywiście też przegrywał – tym razem 0:3 i 1:4 i tym razem mecz był do sześciu wygranych frejmów. Oczywiście Trump nie byłby sobą, gdyby nie zrobił jakiegoś spektakularnego come backu – od stanu 1:4 wygrał pięć kolejnych partii i nie potrzebował nawet decidera. A, no i Trump też nie byłby sobą, gdyby nie zwieńczył meczu jakimś spektakularnym podejściem, więc z Hawkinsem było to 128-punktowy run w ostatniej partii, najwyższe podejście w całym tym półfinale. Judd Trump wyprawia cuda w pierwszej części tego snookerowego sezonu i za chwilę może napisać jeszcze większą historię.