John Higgins w zawodowego snookera gra od 1992 roku. To między innymi ośmiokrotny finalista, a czterokrotny zwycięzca mistrzostwa świata. Dokonał on rzeczy niezwykłej, którą warto zanotować. Wbił brejka numer 1000, jeśli chodzi o te co najmniej stupunktowe. Zrobił to jako drugi w historii.
Brejk 100-punktowy w snookerze oznacza bardzo dobre podejście i solidne wyczyszczenie stołu. Często jest oznaką dobrego rozbicia czerwonych bili i korzystnego układu. Jeśli zawodnik zanotuje dobre rozbicie, to później podchodzi i mechanicznie wbija kolejne czerwone, najczęściej pozycjonując się na czarnej. Ile takich brejków pada podczas jednego turnieju? Na przykładzie zakończonego niedawno English Open – wszystkich podejść z wartością ponad 100 punktów było 69. Zwycięzcą został Neil Robertson i on dokonał tej sztuki trzy razy. Mecze jednak były tu krótkie – do czterech frejmów, ćwierćfinały do pięciu, półfinały sześciu, a finał do dziewięciu. Wiadomo, że najwięcej takich brejków można było nawbijać w finale i tam też Australijczyk zaliczył dwa ze swoich trzech w całym English Open.
A jednak to nie zwycięstwo Neila Robertsona było głównym punktem kulminacyjnym tego rankingowego turnieju. John Higgins przeszedł najpierw dwa etapy, pokonując Andrew Higginsona (4:1) oraz Davida Gilberta (4:1). Tam jednak w żadnym ze spotkań nie zaliczył żadnego stupunktowego podejścia. W 1/16 finału zmierzył się ze światową trójką – Markiem Allenem i odpadł po bardzo dobrej walce, długim i pełnym napięcia deciderze. Newsem tego pojedynku były jednak brejki 100-punktowe numer 999 i 1000 w wykonaniu Higginsa. W tenże efektowny sposób Szkot nadrabiał od stanu 0:2. Wbił 108 punktów, a później 109. Dzięki temu przeszedł do historii tej dyscypliny! Stał się drugim snookerzystą, który zanotował 1000 podejść co najmniej 100-punktowych.
Nie zrobił jednak tego w stylu Ronniego. To nie jest taki showman, żeby tańczyć, wbijać lewą ręką, kombinować czy przesadnie reagować. Kiedy miał już robotę wykonaną i wbił różową bilę na osiągnięcie historycznego wyczynu, to… można było w ogóle zapomnieć, że czegoś takiego dokonał, gdyby nie komentator. Nie celebrował tej chwili, tylko spokojnie jeszcze sobie skończył podejście na czarnej, żeby dopełnić brejka. Dopiero później złapał oddech, odsapnął, uśmiechnął się i pozdrowił gestem publiczność. Wtedy też otrzymał kilka razy większe owacje niż po wbiciu różowej. Fani snookera będący na miejscu nieśmiało oklaskami zareagowali już wcześniej przy różowej, ale dopiero po wbiciu czarnej mogli dać upust swoim emocjom. Higgins dostał brawa nie tylko od publiczności, ale i od swojego rywala Marka Allena.
John Higgins to jedna z największych postaci snookera w historii. Gra już na wysokim poziomie od ponad 30 lat i aż osiem razy dotarł do finału mistrzostwa świata. W przeszłości kilkukrotnie był liderem światowego rankingu. Zdarzyło mu się tę pozycję utrzymać aż przez dwa lata w okresie maj 1998 – maj 2000. Przez cztery lata z rzędu w tamtym czasie miał fantastyczną serię, gdzie docierał do conajmniej półfinału mistrzostw świata. Ma na koncie 55 rankingowych finałów z czego 31 wygranych, a do tego dochodzą jeszcze te nierankingowe. Przecież taki Masters to bardzo duży prestiż, turniej zaliczany do potrójnej korony snookerowej. W finale Mastersa Higgins był pięciokrotnie, a wygrał go dwa razy. Z rankingowych cykli upodobał sobie zwłaszcza Welsh Open, po które sięgnął pięciokrotnie i jest to jeden z jego ostatnich tytułów.
Higgins zapisał się w historii snookera tysiącem 100-punktówych brejków jako drugi i już nikt mu tego nie odbierze. Bardzo mu zależało na tym, żeby wyprzedzić Judda Trumpa (on ma 999). Żartobliwie dodał, że myślał, że ma przecież nad nim 14 lat przewagi (o tyle jest starszy). No właśnie, bo jako pierwszy sztuki tej dokonał wielki Ronnie O’Sullivan i oczywiście zrobił przy tym wielkie show. Wiedział, że to podniosła chwila, na którą wszyscy czekają, dlatego kluczową bilę postanowił wbić… lewą ręką. W tenże sposób przeszedł do historii 10 marca 2019 roku podczas finału Players Championship. Dziś Ronnie ma już na koncie 1272 takie próby. Kiedy legendarny Anglik dokonał tej sztuki, to opisywany powyżej Higgins miał na koncie dokładnie 745 takich podejść. Prosta matematyka pozwala ocenić, że w ciągu tych pięciu i pół roku wbił 225 takich brejków, natomiast O’Sullivan 272.
Jest jeszcze dwóch snookerzystów, którzy za chwilę osiągną tę barierę. Judd Trump może to zrobić nawet… dzisiaj, bo ma na koncie 999. Co ciekawe, może tego dokonać także w starciu z Markiem Allenem w trwającym obecnie British Open. To jego wyprzedził John Higgins, stając się numerem dwa. Neil Robertson za to potrzebuje 49 podejść, więc prawdopodobnie osiągnie 1000 już w sezonie 2025/26. Co do Judda Trumpa, to Higgins przewiduje, że w przyszłości poprawi też wynik Ronniego O’Sullivana w tek statystyce. Na ten moment brakuje mu trochę mniej niż 300, ale trzeba pamiętać, że przecież “Rakieta” jeszcze cały czas zawodowo gra i nie ma zamiaru na razie przestawać.