Nowy sezon NBA rusza już za niecały tydzień! Jak co roku biorę pod lupę linie na zwycięstwa w sezonie regularnym, jakie ustawili bukmacherzy poszczególnym ekipom. Dziś na warsztat idzie Zachód.
Zakłady na „over/under” zwycięstw w sezonie regularnym (oraz inne zdarzenia związane z NBA) znajdziecie na naszej stronie TUTAJ.
Dallas Mavericks – linia 49,5 wygranej (rok temu 50:32)
Mój typ – powyżej
Tutaj tylko kataklizm jest w stanie powstrzymać Mavs przed wygraniem przynajmniej 50 meczów w tych rozgrywkach. A pisząc „kataklizm” mam na myśli jakąś poważną kontuzję Luki Doncica. Nie widzę żadnego innego scenariusza na fiasko. W lutym Mavs mieli bilans 26:23. Potem wygrali 24 z 33 kolejnych spotkań. Pozyskani w trakcie rozgrywek P.J. Washington i Daniel Gafford okazali się strzałami w dziesiątkę. I moim zdaniem z tego poziomu zaczynamy rozmowę analizując ten skład. Podopieczni Jasona Kidda, to dobrze zbilansowana ekipa na obu końcach parkietu. Luka nigdy wcześniej nie miał wokół siebie tak kompetentnego składu. Jeśli Mavs nie wygrają przynajmniej 50 meczów w tym sezonie, to będzie znaczyło, że coś gdzieś przytrafiło im się bardzo złego. Sportowo są za dobrzy, żeby mogło się to nie udać.
Denver Nuggets – linia 51,5 wygranej (rok temu 57:25)
Mój typ – powyżej
Obecność Nikoli Jokica jest dla mnie tym, czym kiedyś była obecność Tima Duncana dla San Antonio Spurs. Tak dobrzy gracze nie pozwalają swoim drużynom zejść poniżej pewnego poziomu. 52 wygrane, to wprawdzie nie jest aż tak mało, ale przecież Jokic nie jest sam. Zakładając, że Jamal Murray jest zdrowy, że zrzucił z siebie rdzę (i dodatkowe kilogramy) po igrzyskach, to nadal jest to rotacja z dwiema gwiazdami, które mają mistrzowskie doświadczenie. Aaron Gordon nie ma jeszcze 30 lat, jeszcze nie wykonał swojego ostatniego wsadu w NBA. A z kolei 23-letni Christian Braun aż rwie się do pokazania koszykarskiemu światu, że jest gotowy wejść na wyższy poziom. Zaimponował mi, gdy widziałem go na żywo w Abu Dhabi. Russellowi Westbrookowi można wiele zarzucić, ale na pewno nie to, że nawet na styczniowe mecze w Portland, będzie wychodził ze 100% energii. To w końcowym rozrachunku będzie mieć znaczenie przy kolekcjonowaniu wygranych.
Golden State Warriors – linia 43,5 wygranej (rok temu 46:36)
Mój typ – powyżej
By Warriors nadal byli dobrzy, spełnione muszą zostać następujące rzeczy: Jonathan Kuminga musi zaliczyć przynajmniej taki sam skok w jakości gry, jak rok temu (z 9,9 punktu na 16). Najlepiej, jakby otarł się o poziom All-Star. Po drugie Draymond Green musi zagrać więcej, niż w 55 meczach (tyle miał rok temu) i być na swoim poziomie. Czy w wieku 34 lat jest w stanie? Po trzecie Brandin Podziemski musi już w drugim roku wejść na poziom startera w NBA. Nie musi próbować być drugim Klay’em, to nawet byłoby niewskazane. Musi „tylko” być stałym punktem rotacji Warriors. Stałym, czyli nie raz na jakiś czas, a regularnie. Bo tego, że będzie miał przebłyski talentu, jestem pewny. Dobrze byłoby też gdyby Andrew Wiggins wrócił do 17 punktów na mecz i dwóch celnych trójek oraz przynajmniej poprawnej obrony. A nie mamy co do tego pewności. No i wszystko to w założeniu, że 36-letni już Steph będzie w dalszym ciągu jednoosobowym spacingiem na jakieś 24-26 punktów co mecz. Możliwe? Jak najbardziej. Prawdopodobne? Jasne. Tylko pytanie czy wszystko naraz. Bo każdy z wymienionych wyżej czynników może zafunkcjonować pojedynczo. Ale czy każdy z nich? Tego trochę się obawiam. Ale nie chcę stawiać przeciwko Curry’emu. 44 wygrane, to w sumie nie jest jakoś nie wiadomo jak wysoko zawieszona poprzeczka, prawda? Prawda?!
Houston Rockets – linia 42,5 wygranej (rok temu 41:41)
Mój typ – powyżej
Gdy Ime Udoka przejmował tę ekipę rok temu można było zakładać, że dostał słowo, iż ma wolną rękę w prowadzeniu drużyny po swojemu, że ma zrobić porządek i nie myśleć o tankowaniu. Zrobił to. Teraz musi być lepszy tylko o dwa mecze. Tego typu drużyny, tego typu progi do pokonania bywają jednak zdradliwe. Z jednej strony od 41 do 43 wygranych jest bardzo blisko, ale z drugiej tegoroczni Rockets będą przecież musieli zacząć sezon z zerem z przodu. Mam na myśli to, że tamten sezon, to już historia i ten niby nieznaczny progres może być dalej, niż się wydaje. Dobrzy stali się lepsi na zachodzie, a średni też nie są słabi. Trochę obawiam się, że ten spodziewany (?) krok do przodu wcale nie musi być taki duży, jeśli w ogóle się wydarzy. By wszystko się udało Alperen Sengun musi powalczyć o miejsce w składzie All-Star. Nawet jeśli się tam nie załapie, to poziom 20 punktów, 10 zbiórek i 5 asyst powinien stać się jego normą. Podobało mi się jak Udoka trochę „wyprostował” Jalena Greena. Przed 22-latkiem ważny sezon, w którym albo potwierdzi, albo zaprzeczy tego czy wart jest dużych pieniędzy, których chce. Tego się trochę obawiam. Równie ważne dla dalszego rozwoju tej drużyny będzie to, jak wyglądać będzie, o ile lepszy będzie Jabari Smith Jr. Daję delikatne powyżej, ale tak raczej bez przekonania. Są tu potencjalne scenariusze na takie same rozgrywki, jak rok temu. Czyli ogólnie niezłe, ale bez rewelacji.
Los Angeles Clippers – linia 40,5 wygranej (rok temu 51:31)
Mój typ – poniżej
To jest próg na równe 50% wygranych i nie mam cienia wątpliwości, że zdrowy Kawhi Leonard i James Harden z Zubacem i kolegami by to zrobili. Ale mam wątpliwości, i to poważne, odnośnie zdrowia Leonarda. I w sumie tylko do tego sprowadza mi się ten typ. Clippers nie mogą zatankować, bo po pierwsze zaczynają nowy rozdział w swojej historii, czyli przenoszą się z hali Lakers do własnej. A po drugie, najważniejsze, ich wybór w nadchodzącym drafcie może należeć do Thunder. Ekipa z Oklahomy ma prawo wymienić się pickami. Clippers są za dobrzy i za kosztowni, żeby zamykać tabelę zachodu, ale jednocześnie za słabi, za mało zdrowi, żeby wyjść w tym sezonie ponad przeciętność. To może nadal być ciekawa do oglądania drużyna, ale raczej nie wygra aż tylu meczów, co rok temu. Nie zapominajmy, że do odejścia Paula George’a i niepewnego zdrowia Leonarda trzeba też doliczyć fakt, że James Harden ma już 35 lat.
Los Angeles Lakers – linia 43,5 wygranej (rok temu 47:35)
Mój typ – powyżej
Trochę obawiam się tego typu, bo nie mam pewności, czy „kruchy” Anthony Davis i blisko 40-letni LeBron są w stanie zagrać drugi z rzędu tak zdrowe sezony (odpowiednio 76 i 71 meczów). Ale wstępnie zakładam, że są w stanie, być może błędnie. J.J. Redick jako trener jest dla mnie jakościowym krokiem do przodu nad Darvinem Hamem. Czy to podchodzi pod darwinizm? Zostaje reszta składu. Nie wiem czy w tym wypadku kontynuacja, o której wadze tyle się mówi, to akurat dobra rzecz, ale trzeba pamiętać, że Lakers z LeBronem w składzie, w mieście Los Angeles, cały czas pozostają „uśpionym” kupcem na transferowym rynku. Jeziorowcy mogą kończyć sezon zupełnie innym składzie, niż go zaczną. 44 wygrane, to raptem odrobinę więcej niż wygrywanie co drugiego meczu. Mimo wszystko, to jest do wykonania przez tę ekipę.
Memphis Grizzlies – linia 47,5 wygranej (rok temu 27:55)
Mój typ – powyżej
W ogóle nie biorę pod uwagę bilansu z zeszłego roku, nie będzie to dla mnie więc wielki skok o 20 wygranych. To będzie tylko powrót tam, gdzie ta drużyna była przed kontuzjami i pozaboiskowymi problemami. Owszem, pod nieobecność Grizzlies, na horyzoncie pojawili się m.in. Wolves i Thunder, ale w związku z tym, że sporo drużyn mocno zatankuje w tym sezonie, o łatwe wygrane będzie prościej niż zazwyczaj. Tak myślę. Poza tym, naprawdę uważam, że to będzie (znów) silna drużyna. Morant, Bane i Jackson Jr wygrali 51 meczów dwa sezony temu. Coach Jenkins ma do dyspozycji całkiem szeroką, jak dla mnie nawet i 11-osobową, rotację pełnoprawnych koszykarzy na poziomie NBA. Nie każda drużyna może powiedzieć o sobie to samo.
Minnesota Timberwolves – linia 52,5 wygranej (rok temu 56:26)
Mój typ – powyżej
Wolves mogą być o trzy mecze gorsi niż rok temu, a i tak osiągnąć próg powyżej. A ja wcale nie uważam, że Anthony Edwards i koledzy będą gorsi. Ba, spodziewam się ich dalszego rozwoju i stałej obecności w elicie ligi. Pisałem przy okazji wymiany KATa za Randle’a i DiVincenzo, że sam DDV może być ogromnym wzmocnieniem tej drużyny, że ich powrót do klasycznego grania duży (Gobert) i mały (ANT) powinien utrzymać ich wysoko na zachodzie. Wszystko od Randle’a będzie można traktować jako miły i jakże wartościowy dodatek, ale na ich szczęście jego płynne wpasowanie się (lub nie) w tę rotacje nie musi determinować czy ta drużyna nadal będzie dobra. Ja myślę, że będzie.
New Orleans Pelicans – linia 45,5 wygranej (rok temu 49:33)
Mój typ – powyżej
W związku z tym, że Pels nie weszli do play-offów, chyba trochę zapomnieliśmy, że mieli za sobą całkiem niezłą rundę zasadniczą. Nowy sezon, stara śpiewka, czyli Pelikany będą tak dobre, jak zdrowy i bez nadwagi będzie Zion Williamson. „Problem” z Brandonem Ingramem zostanie zapewne rozwiązany w taki lub inny sposób. Jeśli chce pieniędzy, a chce, to musi pokazać, że jest ich wart. Ale jego transfer cały czas wisi w powietrzu. Spodziewam się dalszego rozwoju Treya Murphy’ego. Wydaje mi się, że Dejounte Murray będzie pasował do tego składu lepiej niż pasował do Hawks. W teorii jest to ekipa na przynajmniej 46 wygranych. Reszta, to spekulacje i wróżenie z fusów.
Oklahoma City Thunder – linia 56,5 wygranej (rok temu 57:35)
Mój typ – poniżej
Może i przejadę się na tym typie, zdaję sobie z tego sprawę, ale cóż, tak dałem. I żeby była jasność. Thunder będą w czubie tabeli w skali całej ligi. Będą także w gronie ekip z realnymi szansami na wygranie zachodu i walki o tytuł. Jak dla mnie, to ten próg jest mnie więcej tym, czego się po nich spodziewam w rundzie zasadniczej. Trochę poniżej 60 wygranych, powyżej 50. To gdzie widzę problem? Zasadniczo nigdzie, ale pomyśl o tym – Thunder już nikogo nie wezmą z zaskoczenia. Każdy wie, że są świetni, że na mecze z nimi trzeba przygotować wszystko, co się ma. Przybycie Hartensteina jest dużym wzmocnieniem strefy podkoszowej, ale mam wrażenie, że ten ruch jest trochę przeceniany. Mówimy wprawdzie o bardzo inteligentnym środkowym, który broni i podaje, ale nie zapominajmy, że nie rzuca za trzy. Co rzecz jasna nie musi być problemem w tej rotacji. Myślę też, że za coś zbyt pewnego przyjmujemy trzeci z rzędu sezon Shaia na poziomie 30+ punktów. On bez problemu może to zrobić, pragnę jedynie zauważyć, że jest to piekielnie trudne. Tak po prostu, fizycznie. Nawet dla takiego talentu, jak on. Jak chyba można wyczuć, nie mam przekonania do tego typu, ale czuję, że gdzieś, coś komuś w górze tabeli zachodu, nie do końca wyjdzie, jak się spodziewamy. A ja podkreślam raz jeszcze – Thunder będą mocni. Ale tak mocni na 55-56 wygranych, niż na 60-62. Tak coś czuję, ale mogę się mylić.
Phoenix Suns – linia 46,5 wygranej (rok temu 49:33)
Mój typ – powyżej
Jeśli nie jest to podchwytliwe pytanie, to daję powyżej. Rok temu, z problemami przez cały sezon, wygrali 49 spotkań, więc dlaczego teraz, moim zdaniem lepsi, mieliby nie wygrać 47 spotkań? Latem zaadresowali większość ze swoich palących potrzeb. Rozgrywający? Jest, proszę – Tyus Jones. To oznacza, że Beal będzie mógł skupić się na byciu klasyczną „dwójką”, czyli czymś, co wychodzi mu najlepiej. To samo tyczy się Bookera, a nawet K.D., którzy w różnym zakresie też zajmowali się prowadzeniem piłki. Mason Plumlee doda doświadczenia z ławki pod kosz. Monte Morris niby na kolana nie powala, ale parę minut odpoczynku da. Zwolnienie Franka Vogela konieczne nie było, ale jak już zmieniać, to na kogoś pokroju Mike’a Budenholzer. Coach Bud, to chodzące wygrane w rudzie zasadniczej. W ostatnich pięciu latach pracy w Bucks tylko raz nie przekroczył progu 50 wygranych (46), a to głównie dlatego, że sezon skrócony był o 10 meczów. Durant, Booker i Beal są na takich etapach swoich żyć i karier, że ponad własnymi liczbami i rekordami, zależy im na dobru wspólnym. Tak myślę.
Portland Trail Blazers – linia 22,5 wygranej (rok temu 21:61)
Mój typ – poniżej
Blazers stoczą korespondencyjny pojedynek z Wizards i Nets o miano najgorszej drużyny ligi. Teraz tylko pytanie jak słabi będą. Rok temu wygrali 21 meczów. Latem nie wzmocnili się o niko…. wróć. Ściągnęli Deniego Avdiję z Waszyngtonu, no ale oddali za to Malcolma Brogdona, więc sprawy się wyrównują. Wierzę, że Scoot Henderson będzie o wiele lepszy niż w debiutanckim sezonie, ale i na to są sposoby. Blazers będą słabi, bo mają mało talentu. Tak po prostu. Ale też będą słabi, bo wiedzą, że jest to w ich najlepszym interesie. 23 wygrane, to jest niby śmiesznie mało. Ale to jest mniej więcej tak śmiesznie mało, jak mało talentu i doświadczenia jest w tym składzie.
Sacramento Kings – linia 46,5 wygranej (rok temu 46:36 wygranych)
Mój typ – poniżej
To jest dokładnie tyle, ile rysuje moja wyobraźnia przy tej drużynie. Gdyby bycie powyżej przeciętności, ale poniżej elity, poniżej 50 wygranych, ale mocne powyżej 40, było drużyną, to byłoby to tegoroczną wersją Sacramento Kings. To nie jest drużyna na mistrza, ale jest to drużyna wyraźnie powyżej ligowej średniej. Daję poniżej, ponieważ mocne drużyny, obu konferencji, stały się mocniejsze, a Kings raczej tylko utrzymaj swój status. Będą bić słabych, raz na jakiś czas postraszą jakiegoś contendera, ale w skali ogólnej będą tylko powyżej średniej. Jeśli tutaj wejdzie powyżej, co jak najbardziej jest możliwe, to będzie to „na grubość lakieru”. Ja daję równie delikatne poniżej.
San Antonio Spurs – linia 35,5 wygranej (rok temu 22:60)
Mój typ – poniżej
No nie wiem, może się mylę, ale jak dla mnie, to jest jeden z pewniejszych typów. Spurs, nawet z Popovichem, Wembanyamą, CP3 i Sochanem tak zwyczajnie nie są aż tak dobrzy. A 36 wygranych, to już jest bardzo blisko 50%, a to już jest poziom, na którym, moim zdaniem, młode Ostrogi jeszcze nie są. 36 wygranych sugerowałoby mi, że ta drużyna walczyła do samego końca o…no właśnie, o co? Patrząc na to chłodno i uczciwie, to Spurs, na papierze, lepsi są tylko od Blazers i Jazz. To jest trzynaste miejsce na zachodzie. To jest dość daleko do play-in. W San Antonio pracują zbyt mądrzy ludzie, by dać się ponieść emocjom związanym z drugim rokiem Wemby’ego. Spodziewam się jakościowego skoku w jego grze, ale nadal, to nie jest jeszcze czas na regularne wygrywanie. Owszem, istnieje scenariusz, w którym tony doświadczenia od duetu Harrison Barnes i Chris Paul w połączeniu z coachingiem oraz młodością, będą mieszanką wybuchową, w sensie pozytywną. Nadal jednak nie widzę szerszego sensu w chęci wygrywania już teraz dla tej organizacji. A tak czysto sportowo, to CP3 ma 39 lat. Zuchwałym jest sądzić że zagra w 60 meczach.
Utah Jazz – linia 29,5 wygranej (rok temu 31:51)
Mój typ – poniżej
Jazz w ostatnich dwóch latach popełnili taktyczne błędy, jeśli chodzi o zarządzanie swoimi wygranymi. 37 i 31 zwycięstw, to było stanowczo za dużo dla organizacji, która chce się gruntownie odbudowywać. Poskutkowało to jedynie dziewiątym i dziesiątym wyborem w dwóch kolejnych draftach. W tym sezonie tego błędu już nie popełnią. Albo inaczej – bardzo się zdziwię, jeśli popełnią. Lauri Markkanen może nieco przeszkadzać w przegrywaniu, ale przecież ludzki organizm ma tyle mięśni, tyle kości, tyle ścięgien, tyle więzadeł i stawów, których urazy mogą być używane jako powody kontrolowanych absencji. Medycy Jazz muszą tylko być kreatywni. Tak, spodziewam się, że Fin będzie w tym sezonie pod specjalnym nadzorem. Nie będzie można go sprzedać, ale będzie można go oszczędzać. Jazz, sami w sobie, nie są silną drużyna oraz nie mają żadnego interesu w walce o 30 wygranych.
Zakłady na powyżej/poniżej zwycięstw w sezonie regularnym znajdziecie na naszej stronie TUTAJ.