Skip to main content

Nowy sezon NBA rusza już jutro (24.10)! Drużyny mają domknięte składy na nadchodzące rozgrywki. Biorę pod lupę linie na zwycięstwa w sezonie regularnym, jakie ustawili bukmacherzy poszczególnym ekipom. Dziś na warsztat idzie Wschód. Zakłady na over/under zwycięstw w sezonie regularnym oraz inne koszykarskie zdarzenia znajdziecie na naszej stronie TUTAJ.

Atlanta Hawks – linia 42.5 wygranej (rok temu 41:41).
Mój typ – powyżej.
Trochę obawiam się tego typu, bo nie ufam liderowaniu Trae Younga, ale biorę tutaj pod uwagę dwie, a nawet trzy rzeczy. Po pierwsze Jastrzębie muszą wygrać tylko dwa mecze więcej, niż w tamtym sezonie. Po drugie wierzę w coacha Quina Snydera. Zawsze przygotowany, zawsze wymagający od siebie i swoich graczy. Jeśli pod nim Young nie zmieni swojego podejścia do bronienia, to już pewnie nigdy tego nie zrobi. Wierzę, że Snyder ma pomysł na tę rotację i wyciągnie z niej tyle, ile się ta. To „powyżej” może być w ich przypadku nieznaczne, ale takie mi wystarczy. Myślę też, że współpraca na linii Young-Murray będzie wyglądać lepiej, niż przed rokiem.

Boston Celtics – linia 54.5 wygranej (rok temu 57:25).
Mój typ – powyżej.
Jeśli czytaliście mój tekst, w którym przyznaję nagrody indywidualne za nadchodzący sezon, to wiecie, że spodziewam się wiele po Bostonie w tym sezonie. Rok temu wygrali 57 meczów. Myślę, że w tym sezonie są silniejsi. Rok doświadczenia za pasem coacha Mazzulli może mieć kolosalne znaczenie dla tej rotacji. Patrząc na szereg wydarzeń od tamtej jesieni do ostatnich wakacji, można wywnioskować, że zarząd klubu ma pełne zaufanie do swojego coacha. Nie pozostaje mu zatem nic innego, jak skupić się na koszykówce. Jrue Holiday jest nadwyżką (z zapasem) nad Marcusem Smartem, a Kristaps Porzingis ze swoim rzutem za trzy oraz bronieniem obręczy da im wymiar w grze, jakiego nie mieli w przeszłości. Ll Horford może trochę ograniczyć swoje minuty, co w jego przypadku może być zbawienne. Dla mnie to jest spokojne powyżej. Stawianie tu przeciwko Celtics, jest jak dla mnie stawianiem, że coś im się posypie w aspekcie zdrowia. Bo na poziomie czysto sportowym, to będzie zielony potwór. Napisałem o Celtics tyle zdań, a ani razu nie padło tu jeszcze nazwisko Brown lub Tatum. Dopóki co dwaj są literami tej drużyny, dopóty Celtics nie zejdą poniżej pewnego poziomu.

Brooklyn Nets – linia 37.5 wygranej
(rok temu 45:37).
Mój typ – poniżej. Obracam tę linię i ten skład ze wszystkich stron i wychodzi mi, że tutaj może wydarzyć się wszystko. No, prawie wszystko. Widzę scenariusz, w którym Nets próbują być dobrzy i na skalę swoich możliwości im to wychodzi. Co rozumiem przez „na skalę swoich możliwości”? Bycie delikatnie ponad progiem 50%. Tylko, że w takim scenariuszu kilka znaków zapytania musi zamienić się w zdania twierdzące, a nawet wykrzykniki. Mikal Bridgles jako dobry lider, zdrowy i gotowy na walkę Ben Simmons, progres w grze Nica Claxtona i Cama Thomasa, zdrowy i nie wychodzący poza swoją rolę Dinwiddie. Tak czysto matematycznie, małe są chyba szanse na to, żeby każdy z tych scenariuszy stał się faktem. Nets nie będą tankować. Ich pick leży w sejfie w Houston. I tu paradoksalnie jest problem z oceną wartości tego składu oraz tego, jak zarząd klubu widzi najbliższą i trochę dalszą przyszłość. Nets nie mają interesu w tym, żeby zamykać tabelę wschodu, ale nie są na tyle dobrzy, żeby spokojnie sobie wejść do play-offów. Mają za to ludzi w składzie, którymi inne kluby będą się interesować i oferować w zamian draftowe dobra. Ich obecna pozycja jest idealną „trampoliną” dla samych Nets, jak i kilku ich graczy. Przypomnę tylko, że pojęcie „trampolinowej sytuacji” zapożyczyłem sobie od Maćka Lampe. Oznacza to sytuację, w której dany gracz wykorzystuje sprzyjające okoliczności, żeby wywindować swoją wartość, odbić się w górę, a potem trafić do lepszej (sportowo i/lub finansowo) sytuacji. Tutaj trampolina może działać trochę bardziej dla Nets, niż samych graczy. Dobrze grający Ben Simmons, odzyskujący rynkową wartość, może okazać się smakowitym kąskiem przy wymianach (jego umowa kończy się latem 2025). Podobnie może to wyglądać z innymi graczami, nawet Bridgesem. Ten sezon może być dla Nets poligonem doświadczalnym, w którym będą testować graczy, badać ich wartość, a potem, być może, przesuwać ich kontrakty za wybory w drafcie. Z tego właśnie względu nie mogę rozgryźć jaki ta organizacja ma plan na samą siebie. Daję więc poniżej, ponieważ, tak po prostu, 38 wygranych oznaczałoby, że Nets grają do końca i do końca chcą być dobrzy. Co jest jak najbardziej możliwe, ale w tym momencie, bardziej realne są dla mnie scenariusze, w których ta drużyna kończy rozgrywki w składzie innym, niż go zaczęła.

Charlotte Hornets – linia 30.5 wygranej (rok temu 27:55).
Mój typ – powyżej.
LaMelo Ball zagrał w jedynie 36 meczach w tamtym sezonie, a Hornets wygrali i tak 27 meczów. A trzeba pamiętać, że gdy już wiadomo było, że o nic nie grają, to Szerszenie kulturalnie sobie zatankowały. Próg jest ustawiony bardzo nisko, a w tym składzie jest trochę talentu i dobry coaching. Chyba nie mam nic więcej do dodania. Hornet mają 29 budżet w tym sezonie, więc nawet jakby sezonu nie zaczęli dobrze, to nie ma tam palącej potrzeby, żeby się wyprzedać z talentu i przebudowywać.

Chicago Bulls – linia 37.5 wygranej (rok temu 40:42).
Mój typ – poniżej.
Jak dla mnie jeden z trudniejszych typów na wschodzie, a może i w całej lidze. Rok temu wygrali 40 meczów, w tym sezonie nie mają gorszego składu, ale…chyba wszyscy możemy się zgodzić, że Bulls nigdzie nie idą z Vucevicem, DeRozanem i LaVine’em jako liderami. Wie o tym też zarząd klubu i zamiast sztucznie podtrzymywać przy życiu prawie trupa, może ktoś podejmie decyzję o odcięciu prądu. Bulls mają piętnasty budżet w lidze w tym sezonie. Ich ambicje, to tylko załapanie się do play-offów. To jest stagnacja, której przez lata ofiarami byli Wizards. Bulls mają swój własny wybór w nadchodzącym drafcie. Może jest to moment, żeby wyprzedać weteranów i nacisnąć reset? Sam nie wiem. Czysto sportowo, to jest drużyna na 38 wygranych. Mam jednak poważne wątpliwości, czy jest sens sprawdzania tego przez cały sezon, gdy jest okazja na delikatną przebudowę. Stawiam poniżej, bo nie widzę biznesowego sensu, żeby dać tej ekipie wygrać 39-41 meczów, a potem, po play-inie, może nawet po pierwszej rundzie play-offów, zacząć wakacje.

Cleveland Cavaliers – linia 50.5 wygranej (rok temu 51:31).
Mój typ – powyżej.
Na papierze, jest to moja trzecia siła Wschodu. Oczywiście mam na myśli rundę zasadniczą, bo na niej się teraz skupiamy. Rok temu wygrali 51 spotkań, a latem „zaadresowali” kilka problemów, z którymi borykali się w tamtych rozgrywkach, a także w play-offach. W osobach Maxa Strusa i Georgesa Nianga dorzucili sobie spacing i doświadczenie. Sam ten fakt, powinien dodać im siły, a przecież, żeby ta linia weszła, muszą zaliczyć „tylko” taki bilans, jak rok temu. Evan Mobley wchodzi w swój trzeci sezon w NBA. Spodziewam się progresu w jego grze na obu końcach parkietu. Liczę też, że współpraca na linii Garland-Mitchell będzie jeszcze lepsza, a przecież rok temu była już całkiem niezła.

Detroit Pistons – linia 27.5 wygranej (rok temu 17:65).
Mój typ – poniżej.
Nie widzę za bardzo możliwości na jakich płaszczyznach Pistons mieliby z 17 wygranych w tamtym sezonie, poprawić się aż o 11 spotkań. Trener Monty Williams i zdrowy Cade Cunningham, to już coś, ale raczej nadal na za mało, żeby przebić się przez tę linię. Gdybym miał pewność, że ta organizacja, będzie chciała być dobra już w tym sezonie, że nie myśli o tankowaniu, to byłbym w stanie uwierzyć, że maksimum ich talentów i doświadczenia na ławce, może dać przynajmniej 28 wygranych, ale takiej pewności nie mam.

Indiana Pacers – linia 38.5 wygranej (rok temu 35:47).
Mój typ – poniżej.
Tyrese Halibirton zagrał tylko w 53 meczach w tamtym sezonie. Gdy grał, Pacers byli powyżej 50% wygranych. Ta linia zakłada więc, że ich młody lider będzie zdrowy, a drużna nie gorsza, niż przed rokiem. Zbyt prosto mi to brzmi i trochę obawiam się tego typu i tej linii. Mam wrażenie, że w tamtym sezonie, całkowicie poza radarem, bo spodziewaliśmy, że zatankują po Wembanyamę, Pacers nazbierali sobie wygranych w dużej części przez element zaskoczenia. W tym roku go nie będzie, bo od rotacji wzmocnionej o Bruce’a Browna i Obi Toppina wymagamy…”czegoś”. No i tu zastanawiam się czego konkretnie i jak to coś może realnie wyglądać. Pacers, jako organizacja, tak historycznie, nie tankują. Jestem przekonany, że będą chcieli być dobrzy. W tych rejonach tabeli wschodu i ogólnie całej ligi, to w sumie może wystarczyć. Chcieć. Wystarczy chcieć nie być słabym. Brzmi prosto, ale takie są fakty. Gdyby zjawisko tankowania nie istniało w NBA, to niemal każda organizacja zdolna byłaby do wygrania 30+ meczów. Daję delikatne…nie wiem. Dwa razy zmieniałem tutaj swój typ. To może iść w obie strony. No dobrze, daję poniżej, delikatne. Za bardzo obawiam się, że tu może nie wyjść parę rzeczy. W Manili, przez ponad dwa tygodnie, miałem okazję z bliska oglądać 23-letniego Haliburtona. Jest nieprzyzwoicie utalentowany, ale gdybym był fanem Pacers, to trochę drżałbym o jego dość wątłe ciało. W trzech rozegranych w NBA sezonach, raz wystąpił tylko w 58 meczach, raz w 53. A na tych właśnie chudych nogach i wąskich ramionach leżeć będzie ewentualny udany sezon Pacers.

Miami Heat – linia 45.5 wygranej (rok temu 44:38).
Mój typ – poniżej.
Oceniając wartość Miami Heat w rundzie zasadniczej, nie dajmy zniekształcić sobie obrazu patrzenia na nich przez pryzmat ostatnich play-offów. To był historyczny run, który zdarza się raz na…dekadę? Heat wygrali rok temu tylko 44 mecze. Gdy stawiam w play-offach przeciwko nim, to zawsze muszę się dobrze zastanowić. Ale tu mówimy tylko sezonie regularnym. Szczerze wątpię, żeby Jimmy Butler, w wieku 34 lat grał na 100% przez cały sezon. Po pierwsze, fizycznie, to jest niemal niewykonalne. Po drugie, trudno o odpowiedni poziom motywacji na każdy z 82 meczów. Po trzecie, w niczyim interesie nie jest, żeby zabijał się o zagranie w jak największej liczbie meczów. Jimmy po przybyciu do Miami, latem 2019 roku, ma sezony na 58, 52, 57 i 64 mecze. Nie powinno być inaczej także i w tych rozgrywkach. Ten sam opis można by przyłożyć do (o trzy lata starszego) Kyle’a Lowry’ego. Heat będą zawsze przygotowani i zawsze groźni, ale nie zawsze będą kłaść na szali wszystko, co mają. Latem z drużyny odeszli Gabe Vincent i Max Strus. Przybyli Josh Richardson i Thomas Bryant. Czy ten skład jest lepszy, niż ten sprzed roku? Możliwe. Ale może też być gorszy. Jeśli przyjąć, że Tyler Herro, będzie lepszą wersją samego siebie, a Nicola Jovic poczyni spodziewany progres, to można postawić tezę, że ci Heat, mimo wszystko, nie są gorsi, niż zeszłoroczni. Ale to nadal jest mniej więcej ten sam pułap. Wierzę, że Bam Adebayo wejdzie na kolejny poziom. Jeśli w zdrowiu przejdzie przez sezon, to jest moim faworytem do nagrody dla najlepszego obrońcy. Ta linia jest zawieszona jakoś super wysoko. Ostatecznie „powyżej” może wejść, bo drużyny coacha Spoelstry zawsze są przygotowane na każdego rywala. Ta linia spada w ostatnich tygodniach z poziomu 49,5-48,5 wygranej do obecnego poziomu. Myślę, że będzie blisko, ale daję poniżej.

Milwaukee Bucks – linia 53.5 wygranej (rok temu 58:24).
Mój typ – powyżej.
Są drużyny, które będą chciały sobie przebimbać rundę zasadniczą i jak najmniejszym nakładem sił wejść do play-offów. Na przykład tacy Heat z paru linijek wyżej. Jeśli chodzi o Bucks, to myślę, że będzie dokładnie odwrotnie. Będą chcieli od razu wysłać sygnał w świat, że są dobrzy i groźni. Duet Dame-Giannis da im obu tyle nowych możliwości w ofensywie, jakich żaden z nich nie miał w swoich dotychczasowych karierach. W play-offach może być różnie, ale na rundę zasadniczą sama kombinacja strzelania Lillarda i atakowania kosza Antetokounmpo, to mieszanka zabójcza.

New York Knicks – linia 45.5 wygranej (rok temu 47:35).
Mój typ – powyżej.
Tę linię można by sprowadzić do pytania, czy uważam, że Knicks są ciut gorsi, niż przed rokiem. Moja odpowiedź brzmi nie, nie są gorsi. Ba, ja uważam, że są i będą lepsi. I tu mógłbym zakończyć. R.J. Barrett każdego roku pojawia się po wakacjach z czymś nowym w swojej grze. Tak powinno być i teraz. Po doświadczeniu z Mistrzostw Świata, spodziewam się, że będzie jeszcze lepszy. Nie jakoś spektakularnie lepszy, ale lepszy, niż do tej pory. Pozyskanie Donte DiVincenzo poszerza Knicksom rotację. Josh Hart po przepracowaniu obozu przygotowawczego z całą drużyną, będzie jeszcze bardziej zintegrowany z rotacją i systemem. Knicks nie mają składu na mistrzostwo, ich sufit nie jest zawieszony nie wiadomo gdzie, ale za to ich podłoga ma małe ryzyko zawalenia się. Ta drużyna zbudowana jest na mocnych podstawach, które sportowo ciężko kwestionować. Element zdrowia lub jego braku jest poza moją oceną.

Orlando Magic – linia 36.5 wygranej (rok temu 34:48).
Mój typ – powyżej.
Rok temu skończyli sezon z 34 wygranymi, czyli tylko trzema od wyznaczonej linii, a trzeba pamiętać, że musieli wygrzebywać się z fatalnego początku rozgrywek (5:20). Stawiam powyżej, bo uważam że młodzi Magic mają dwóch prawdziwych liderów z potencjałem na bycie All-Starami. Mam tu, rzecz jasna, na myśli Franza Wagnera i Paolo Banchero. Skład wzmocniony o weterana Joe Inglesa, ze zdrowym Jonathanem Isaackiem. Trzeci sezon w lidze Jalena Suggsa, coraz bardziej ugruntowana pozycja Markelle’a Fultza. Do tego solidni Wendell Carter Jr. i Cole Anthony. Ciekawe rzeczy mogą dziać się w tej części Florydy. Nie wiem do końca, gdzie konkretnie mam ich sufit, ale wiem, że mam go powyżej 37 wygranych meczów.

Philadelphia 76ers – linia 47.5 wygranej (rok temu 54:28).
Mój typ – poniżej.
Na początku bukmacherzy ustawili ten próg na 49,5 wygranej. I to byłoby dla mnie niemal pewne poniżej. Z tygodnia na tydzień jednak, wraz z kolejnymi doniesieniami w sprawie Jamesa Hardena, ta linia zaczęła spadać. I teraz mocno się zastanawiam, jak do tego podejść. 76ers mogą być nadal dobrzy, nawet bardzo dobrzy. Ja stawiam poniżej, ponieważ uważam, że Joel Embiid opuści więcej meczów, niż rok temu. I nie wróżę tutaj (odpukać) żadnej kontuzji. Myślę, że na tym etapie kariery, po zdobyciu MVP sezonu, Joel nie będzie chciał forsować samego siebie z myślą o play-offach. On i Maxey, to będzie zabójczy duet, drużyna nadal powinna bez problemów wejść do play-offów, ale myślę też, że czeka ich parę pozaboiskowych dramatów, które mniej lub bardziej przełożą na boisko. Gdyby jakimś cudem Harden zmienił zdanie i został w Filadelfii, albo gdyby odszedł w miarę szybko i sprawnie, a za niego przyszli wartościowi gracze, którzy uzupełniliby rotację 76ers, to 48 wygranych jest jak najbardziej w ich zasięgu. Ale ja na to nie postawię. Jeśli się mylę, to wolę być po tej stronie pomyłki.

Toronto Raptors – linia 36.5 wygranej (rok temu 41:41).
Mój typ – powyżej.
Swój przyszłoroczny wybór w drafcie oddali do Spurs. Jest on chroniony w top 6, więc w ostateczności Raps, niemal z miejsca, musieliby mocno zatankować. A w to nie wierzę, bo ten skład jest za dobry i za kosztowny (14 budżet w lidze), żeby spisać te rozgrywki na straty. Raps wygrali w tamtym sezonie 41 meczów, ale praktycznie przez całe rozgrywki szukali swojej tożsamości, którą z jakiegoś powodu zatracili. Może jednym z tych powodów był Nick Nurse, którego w Toronto już nie ma. Może to, że Raptors byli zbyt „samolubni”, jak to tajemniczo określił ostatnio Masai Ujiri. Trudno powiedzieć. Ale nawet w tak bezbarwnym sezonie, drużyna była w stanie wygrać połowę swoich meczów. Ten skład, jeśli będzie miał na to szansę, to bez problemu powinien wygrać 37 spotkań. Pisząc o szansie, mam na myśli to, że Siakam, Anunoby i Trent Jr, będą przyszłego lata wolnymi agentami. Raptors w ostatnich latach pozwalali odchodzić za darmo tego typu graczom. W tym sezonie mogą być mądrzejsi o to doświadczenie. Jeśli nie będą mieć gwarancji, że cała trójka chce zostać. Jeśli strony nie znajdą wspólnego finansowego gruntu, to któryś z nich, a może cała trójka, może nie do kończyć sezonu w Kanadzie. Wyjściowo jednak, czyli czysto sportowo, stawiam na powyżej.

Washington Wizards – linia 24.5 wygranej (rok temu 35:47).
Mój typ – poniżej.
Ta organizacja, pod nowym zarządem, zrobi w tym sezonie coś, czego bała się zrobić przez ostatnich kilka lat. To będzie mocne zatankowanie bez oglądania się na innych, bez momentu zawahania w stylu „hej, ale my możemy wygrać 32 mecze w tym składzie! Zróbmy to!” Nie, tym razem tego nie zrobią. Talentu może i mają na powalczenie o play-in, ale w tym roku nikt się na to nie skusi. Ta ekipa skończy sezon w innym składzie, niż go zacznie. Tak, spodziewam się dalszego wyprzedawania talentu za draftowe dobra. Dla dobra tej organizacji. Linia zawieszona jest bardzo nisko, ale i tak myślę, że Wizards jej nie przebiją. Bo nie będą chcieć, jako organizacja.
Zakłady na over/under zwycięstw w sezonie regularnym znajdziecie na naszej stronie TUTAJ.

Related Articles