Za nami 20. kolejek rundy zasadniczej Orlen Basket Ligi. W stawce nadal bardzo ciasno, a każde zwycięstwo lub porażka potrafi wywindować drużyny kilka miejsc w górę lub zrzucić sporo w dół. W grze o play-off pozostaje 12 drużyn wśród których w najtrudniejszej sytuacji pozostaje WKS Śląsk Wrocław. Cztery ekipy tracą już sporo do reszty i pozostanie im zacięta walka o uniknięcie spadku. Na czele bez zmian – wciąż prowadzi Anwil, który jest już pewny gry o medale.
Drużyna z Włocławka wygrała 17 spośród 19 rozegranych spotkań. Taki stosunek zwycięstw gwarantował udział w play-off w każdym z ostatnich 5 sezonów. Trener Przemysław Frasunkiewicz szybko reagował na drobne niedostatki i kontuzje w zespole. Środkowy Tanner Groves, który nie spełnił pokładanych oczekiwań został zamieniony na dobrze znanego w Hali Mistrzów Słoweńca Žigę Dimeca. Z kolei po urazie Kamila Łączyńskiego godnym następcą na rozegraniu został Czech Tomaš Kyzlink. Obaj gracze notują dwucyfrowe średnie, co z pewnością cieszy sympatyków włocławskich „Rottweilerów”. Nieskazitelny bilans Anwilu „zniszczyły” Legia Warszawa i Trefl Sopot. We Włocławku nadal mogą liczyć na znakomitą dyspozycję liderów – Victora Sandersa i Luke’a Petraska. Trudno obecnie wyobrazić sobie inny scenariusz niż start do play-off Anwilu z pierwszego miejsca.
Za plecami lidera aż trzy zespoły dysponują taką samą ilością punktów. Nasz raport zaczniemy jednak od zespołu z 3. miejsca, czyli Trefla Sopot, który w odróżnieniu od rywali ma jedno zwycięstwo więcej przy jednym zaległym spotkaniu. Ekipa trenera Žana Tabaka wreszcie „ogarnęła” swoją grę. Sopocianie zanotowali perfekcyjny styczeń z kompletem czterech zwycięstw, lecz z początkiem lutego ulegli w Słupsku Czarnym. Trefl uzupełnił skład pozyskanym ze Stelmet Zastalu Zielona Góra Geoffreyem Grosellem, który w polskiej stolicy wina wyraźnie odżył. Czas pokaże czy powietrze nad Bałtykiem posłuży mu równie dobrze. Póki co skutecznie „czyści” tablice do spółki z Mikołajem Witlińskim. O punkty dbają inni z Andym Van Vlietem, Jarosławem Zyskowskim i Aaronem Bestem na czele. Trefl wygląda bardzo dobrze i wydaje się być pewniakiem do rozstawienia w play-off.
W ścisłej czołówce znajduje się Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski, choć bilans 12-8 trudno nazwać rewelacyjnym wynikiem na tym etapie sezonu. Drużyna trenera Andrzeja Urbana nie potrafi ustabilizować formy. Dobitnie pokazały to przykre porażki z warszawskim beniaminkiem Dzikami oraz ligowym outsiderem Arką Gdynia. Ostrowianie długo „wozili” się na plecach weterana Damiana Kuliga oraz Łotysza Aigarsa Šķēle. Były reprezentant Polski doznał jednak groźnie wyglądającej kontuzji i przedwcześnie zakończył sezon, ale Šķēle nie pozostanie bez wsparcia. „Byki” pozyskały litewskiego rzucającego Laurynasa Beliauskasa, który w debiucie rzucił aż 25 pkt przy niemal 70% skuteczności. Litwin trafił do Ostrowa prosto z greckiego PAOK-u i powinien być solidnym wzmocnieniem w walce o czołowe lokaty. Oczywiście jeżeli Stal poukłada swoją grę.
Identyczny bilans jak ostrowianie posiada także obrońca tytułu King Szczecin. Podopieczni trenera Arkadiusza Miłoszewskiego nareszcie zaczęli grać jak na mistrza przystało – w 2024 roku wygrali 4 z 5 rozegranych spotkań. „Wilki Morskie” osiągnęły wysoką formę, a czołowi gracze uzupełniają się wprost fenomenalnie. Dwucyfrowe średnie „wykręcają” Morris Udeze, Zac Cuthbertson, Andrzej Mazurczak i Darryl Woodson. W nowym roku terminarz sprzyjał szczecinianom, bowiem większość spotkań grali z niżej notowanymi rywalami. Przed pucharową przerwą możliwości Kinga sprawdzi jeszcze lider z Włocławka. Jeśli szczeciński Mistrz Polski sprawi niespodziankę w Hali Mistrzów, wówczas z czystym sumieniem będziemy mogli go dopisać do listy pełnoprawnych kandydatów do medalu.
Na kolejnych miejscach ciasno jak w porannym autobusie. Piąte i dwunaste miejsce dzielą zaledwie 2 wygrane, dlatego każda kolejka wygląda niczym wielkanocny przekładaniec. W gronie ośmiu drużyn walczących o play-off w ostatnim okresie najlepiej wyglądały zespoły Polskiego Cukru Startu Lublin oraz Dzików Warszawa. Lublinianie (obecnie 8. lokata) mają jeszcze do rozegrania jedno zaległe spotkanie, a ewentualna wygrana może uplasować ich nawet na pozycji wicelidera. Podopieczni trenera Artura Gronka próbują skutecznie godzić ligowe granie z występami w European North Basketball League. Póki co lepiej wyglądają na krajowym podwórku, gdzie bryluje Liam O’Reilly. Amerykanin w starciu z MKS-em Dąbrowa Górnicza rzucił aż 37 punktów i w klasyfikacji najlepszych punktujących jest 3. w całej lidze. Wysoką dyspozycję utrzymują także Jabril Durham, Tomislav Gabrić i Barret Benson. Start, mimo względnie krótkiej kołdry, to mocny kandydat do walki w play-off.
W nowym roku pozytywnie zaskoczył beniaminek ze stolicy. Dziki przegrały tylko raz w pięciu noworocznych meczach. Generałem zespołu trenera Krzysztofa Szablowskiego jest Dominic Green, który w styczniu legitymował się ponad 20-punktową średnią meczową. Po kontuzji Mateusza Szlachetki warszawiacy muszą polegać na zagranicznej rotacji, bowiem dyspozycja pozostałej części krajowego składu zwykle ogranicza się do obserwacji uczestniczącej tzn. Amerykanie grają, a Polacy patrzą jak się gra. Mimo to nie przekreślamy szans Dzików na udział w play-off. Co więcej, byłaby to naprawdę miła niespodzianka.
Spójnia Stargard, MKS Dąbrowa Górnicza i Legia Warszawa mają swoje problemy. W Stargardzie trener Sebastian Machowski po raz kolejny „szyje” na miarę możliwości. Dyson Daniels i Stephen Brown robią co mogą, aby zespół piął się w górę tabeli. Punktem zwrotnym może stać się obecność Alexa Steina, który wyrasta na trzeciego strzelca drużyny. W Dąbrowie trener Boris Balibrea ma spory ból głowy po kontuzji najlepszego strzelca Marca Garcii. Odpowiedzialność za wyniki zespołu wziął na siebie Tayler Persons, który od połowy grudnia zanotował już dwa triple-double (w sumie 3 w sezonie) oraz cztery double-double! Dąbrowianie mają argumenty, aby dostać się do play-off. Duże zmiany w Legii, gdzie od pierwszego zespołu został odsunięty trener Wojciech Kamiński. Obowiązki szkoleniowca przejmie Marek Popiołek. W Warszawie wierzą, że zmieni to oblicze zespołu, a drużyna wsparta Lorenem Jacksonem (śr. 18 pkt w dwóch pierwszych meczach) zacznie grać na miarę swoich możliwości.
W trudnej sytuacji znajdują się Twarde Pierniki Toruń, Icon Sea Czarni Słupsk i Śląsk Wrocław. Torunianie w trzech ostatnich meczach nie grzeszyli skutecznością i chyba powoli będą musieli pogodzić się z nieobecnością w play-offach. Trudno bowiem wierzyć w jakieś spektakularne transfery i nagłą odmianę losu w mateczniku Mikołaja Kopernika. W Słupsku z kolei trzęsienie ziemi – do Grecji przenosi się najlepszy zawodnik Czarnych, Michał Michalak. Nowym pracodawcą reprezentanta Polski będzie PAOK Saloniki. Niezwykle trudno będzie załatać taką lukę, biorąc pod uwagę limit obcokrajowców w zespole trenera Mantasa Česnauskisa. Natomiast we Wrocławiu w tym sezonie nie można narzekać na nudę. Gdy wydawało się, że na horyzoncie widać lepsze jutro po pozyskaniu znanego z występów w Słupsku Marka Klassena, zespół stracił Kendale’a McCulluma. Najlepszy strzelec Śląska został wykupiony przez izraelski Maccabi Ironi Ramat-Gan. Walka o play-off będzie bardzo wymagająca.
Na drugim biegunie ligowej tabeli stawkę zamyka Muszynianka Domelo Sokół Łańcut. Drużyna z Podkarpacia w 2024 roku jeszcze nie wygrała i trudno myśleć o lepszym czasie dla podopiecznych trenera Marka Łukomskiego. W zespole od dłuższego czasu trwa bowiem personalna rewolucja w wyniku urazów i pozasportowych powodów. Ekipa z Łańcuta dokonała już 10 zmian w swoim składzie. Czas ucieka, a wynik nie idzie w parze. Czy pucharowa przerwa wpłynie pozytywnie na Sokoła? Oby, bo w przeciwnym razie spadek może być nieunikniony. W gronie zespołów zagrożonych spadkiem są również GTK Gliwice, Enea Stelmet Zastal Zielona Góra oraz Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia. Wydaje się jednak, że rywale Sokoła mają nieco więcej argumentów, aby zachować ligowy byt.
W lutym zagramy zaledwie jedną kolejkę. W połowie miesiąca rywalizacja przenosi się do Areny Sosnowiec w ArcelorMittal Park, gdzie po raz 10 rozpoczniemy zmagania o Pekao S.A. Puchar Polski. O tej imprezie przeczytacie w kolejnym naszym tekście. Następnie reprezentacja Polski sprawdzi swoją formę w kwalifikacjach do mistrzostw Europy. Na wyjeździe zagramy z Litwą, po czym wrócimy do Sosnowca na mecz z Macedonią Północną. Orlen Basket Liga wróci do gry ostatniego dnia lutego. Kolejny raport z krajowych parkietów pojawi się w drugiej połowie marca.