Skip to main content

To był udany turniej reprezentacji Polski w koszykówce 3×3. Nasza drużyna w mistrzostwach Europy zajęła trzecie miejsce, pokonując w meczu o brąz Rosję – 19:18. Bohaterem w ostatnich sekundach został Przemysław Zamojski.

Mistrzostwa Europy w koszykówce 3×3 trwały krótko. Nie jest to tak długi turniej, jak w przypadku klasycznej koszykówki. Tutaj gra się kilka spotkań w ciągu jednego dnia, dlatego całe mistrzostwa trwały raptem trzy dni. Najważniejsza informacja kadrowa jest taka, że w zespole brakło miejsca dla Michaela Hicksa. Zawodnik mocno krytykowany po igrzyskach nie otrzymał powołania od trenera  Piotra Renkiela, a w zespole zastąpił go Łukasz Diduszko. Reszta, a więc Szymon Rduch, Przemysław Zamojski i Paweł Pawłowski – pozostała bez zmian. Polacy zagrali w jednej grupie z Estonią i Słowenią.

Przy meczu z drużyną Słowenii było trochę zamieszania covidowego, bo został on odwołany i przeniesiony na sobotę. Dlatego najpierw zmierzyliśmy się z Estonią i na pewno nie był to mecz z gatunku spokojnych. Zakończył się zwycięstwem naszych 20:18. Polacy punktowali dość równo, odstawał tylko Rduch, początek należał do "nowego", a więc Diduszki, ale Estończycy nie odpuszczali. Na niecałe trzy minuty przed końcem był remis 14:14. W końcówce przy stanie 19:16 niżej notowani rywale napędzili trochę strachu. Skończyło się udanym rzutem Zamojskiego i turniej, choć nerwowo, to rozpoczął się zgodnie z planem.

Drugi mecz był już dużo lepszy w wykonaniu naszych koszykarzy. Zespół słoweński musiał grać w trójkę, bez rezerwowego, ponieważ Tjaża Rotar miał niejasną sytuację związaną z testem na covid. Jeden z pozostałej trójki Słoweńców miał też uraz i nie mógł grać na 100%, więc przy takich osłabieniach, a w dodatku po zmęczeniu (trochę wcześniej grali z Estonią) raczej nie mieli większych szans. Polacy grali sobie pewnie i spokojnie, prowadząc już od samego początku 4:0. Rywali niszczył Przemek Zamojski, który zdobył 12 punktów z czego aż 10 z rzędu! Polacy w końcówce trochę odpuścili, przewaga się zmniejszyła, ale i tak spotkanie zakończyło się 21:14.

W ćwierćfinale udało się zrewanżować Holendrom za absurdalny błąd z igrzysk, kiedy to Zamojski chciał zbyt szybko wznowić akcję, wybił piłkę na aut, a potem rywale skutecznym rzutem załatwili naszych w dogrywce. Tym razem sprawili miłą niespodziankę i pewnie uporali się z Holendrami. Polacy długo gonili wynik, ale maszyna ruszyła od stanu 5:8 w plecy. Wtedy do akcji wkroczył Zamojski, a po jego dwóch skutecznych akcjach i jednej Diduszki – Polacy wyszli na pierwsze prowadzenie. Tak się nakręcili, że zaczęli grać koncertowo. Sam Zamojski zdobył 12 punktów i zrewanżował się za absurdalny błąd sprzed miesiąca.

Półfinał to zdecydowanie najgorszy mecz Polaków i potężne lanie od Litwinów – 10:19. W tym pojedynku nie było żadnych argumentów oprócz udanego samego początku. Później Litwini utrzymywali wysoką przewagę i dojechali tak do końca. Po tej porażce nasi koszykarze zmierzyli się w walce o brąz, a tam zafundowali wszystkim emocjonalny rollercoaster z trafieniem Zamojskiego w ostatnich sekundach spotkania, właściwie to równo z syreną końcową. Rosjanie nie mieli już szans na odpowiedź. Polacy do brązu z MŚ na 2019 dołożyli teraz brąz z ME 2021 i zamazali plamę nieudanych igrzysk.

Related Articles