Dziś w nocy o godzinie 2:30 czasu polskiego startują Finały NBA. Naprzeciwko siebie staną Boston Celtics i Dallas Mavericks. Dla ekipy z Massachusetts będzie to już dwudziesta trzecia wyprawa do finałów, jednocześnie szansa na osiemnasty tytuł w historii klubu. Dla drużyny z Teksasu będzie to z kolei trzeci finał i szansa na drugie mistrzostwo w historii tej organizacji.
To jest to, ostatnia prosta sezonu NBA. 82 mecze sezonu regularnego, trzy rundy play-offów do pokonania. Wszystkie te podróże, kontuzje, zarządzanie ludźmi, testowanie różnych rotacji i rozwiązań, relacje z mediami i kibicami. Wreszcie transfery, te trafione i te mniej udane. Każdego roku, w zależności od okoliczności, przystępując do rozgrywek, po 4-6 organizacji może realnie myśleć o sobie, że mają wszystko, by sięgnąć po tytuł.
Czasem zdarza się też tak, że w trakcie rozgrywek, dana ekipa trafia z wymianami i dość nieoczekiwanie włącza się do walki o tytuł. Celtics i Mavs są idealnymi przedstawicielami tych dwóch światów, tych dwóch dróg, tych dwóch scenariuszy w trudniej drodze do finałów. Ekipa z Bostonu, niemal natychmiast, odkąd swoje talenty i atletyzm połączyli Jayson Tatum i Jaylen Brown, stali się jedną z najlepszych drużyn ligi. Dla tego młodego duetu finał konferencji z Pacers był piątym wspólnym finałem wschodu, a awans do ścisłego finału będzie drugim w ciągu trzech lat. W 2022 roku, Celtics mieli u siebie mecz, po którym mogli prowadzić w serii z Warriors 3:1. Niestety dla nich Steph Curry miał inne plany, a reszta jest już historią. Dwa lata później, z coraz większym bagażem doświadczeń, wzmocnieni latem o Kristapsa Porzingisa i Jrue Holidaya, panowie „J” zrobią wszystko, żeby w końcu sięgnąć po swój pierwszy tytuł, a osiemnasty dla klubu. W rundzie zasadniczej Boston zdeklasował ligę. Z 64 wygranymi podopieczni coacha Mazzulli mieli aż 14 wygranych ponad drugimi Knicks, a w zestawieniu z zachodem mieli 7 wygranych nad Thunder i Nuggets.
Jeśli chodzi o Mavs, to ci byli 29:23 w dniu zamknięcia okna transferowego i zajmowali dość odległe ósme miejsce na napakowanym talentem zachodzie. No i trafili z wymianami. I to jak! Daniel Gafford z Wizards i P.J. Washington z Hornets okazali się być wszystkim tym, czego ta ultra ofensywnie nastawiona drużyna z Luką Doncicem i Kyrie Irvingiem potrzebowała, żeby zbalansować atak z obroną. W dalszej części sezonu podopieczni Jasona Kidda wygrali 21 z 30 pozostałych meczów rundy zasadniczej i zameldowali się w postseason na piątym miejscu. Jest to dla nich pierwszy finał od 2011 roku. W składzie tamtych Mavs, prowadzonych do sukcesów przez Dirka Nowitzkiego, podstawowym rozgrywającym był Jason Kidd, obecny trener tych Mavs.
O budowaniu mistrzowskich drużyn w NBA wygłoszono wiele referatów i napisano wiele naukowych tekstów. Ale wszystko to można skrócić do jednego zdania – im więcej talentu zgromadzisz w swojej drużynie, tym większe szanse dajesz sobie na ostateczną wygraną. A da się do zrobić przez draft, wymiany lub rynek wolnych agentów. Boston wybierał, rok po roku, z trzecim numerem draftu. W 2016 roku Celtics zdecydowali się na Jaylena Browna. Ben Simmons i Brandon Ingram poszli z „jedynką” (do 76ers) i „dwójką” (do Lakers). Rok później sięgnęli po Jaysona Tatuma. Markelle Fultz i Lonzo Ball, jako „jedynka” i „dwójka”, zasilili odpowiednio 76ers i Lakers. Decyzje, decyzje, decyzje.
Mavs, podczas draftu 2018, zdołali namówić Atlantę Hawks na wymianę „trójki” za „piątkę”. Piątym wyborem tamtego draftu był Trae Young, gracz formatu All-Star, może nawet z potencjałem na otarcie się o All-NBA. A Luka, jak zdrowie pozwoli, a motywacja nie spadnie, ma szansę zostać jednym z najlepszych w historii tego sportu. A Kyrie? Ten kosztował Mavs tylko jeden wybór w pierwszej rundzie draftu (2029), jeden w drugiej (2027), jednego Doriana Finneya-Smitha i jednego Spencera Dinwiddiego. Transfer, który wtedy oceniany przez wielu jako „taki sobie”, może okazać się niedługo, jeśli już się nie okazuje, jednym z najlepszych w historii. Decyzje, decyzje, decyzje.
Mając talent na elitarnym poziomie, jako GM drużyny, potem już „tylko” wygładzasz brzegi, jak rasowy garncarz formujący naczynie. Garncarz w tekście o NBA? A czemu nie, kto mi zabroni?
Przy tej okazji pochwalę Ci się czymś. Mnie nie było wśród tych, którzy pozyskanie Irvinga przez Mavs oceniali jako „średnie”. Oto, co napisałem przy okazji wymiany: „Luka z grupą średniaków zagrał w tamtym sezonie w finale zachodu. Teraz ma obok siebie gracza formatu i pułapu, jakiego nigdy wcześniej w NBA nie miał. Ogólna cena za pozyskanie Irvinga, jakby nie było, startera w Meczu Gwiazd, aż tak wysoka nie była. Jeden wybór w drafcie, który pojawi się w lidze za bardzo długo plus gracz niezły, ale „tylko” zadaniowy. To naprawdę nieduża cena za tego typu talent. Irving pokazał, choćby w czasach gry z Hardenem, że potrafi grać bez piłki. Robił to dobrze i skutecznie. Mając w składzie rozgrywającego poziomu All-Star, Jason Kidd już może zacząć myśleć nad nowymi sposobami korzystania z Luki. W idealnym scenariuszu Mavs właśnie włączyli się do walki o tytuł.”
Już teraz wiem, że będą to świetne finały. Skąd ta pewność? Jeszcze pytasz? Luka Doncic, moi mili. Nie wiem czy wygra razem z Mavs te finały, nie wiem czy będzie najlepszym graczem serii, w teorii jest, ale wiem, że moment, że scena go nie przerosną. Jestem więcej niż pewny, że będziemy oglądać jego koszykarskie czary na parkiecie, a ten jego bałkański zadzior będzie albo doprowadzał do wściekłości, jeśli nosisz zielone, albo do ekscytacji, jeśli jesteś po drugiej stronie. Dla bezstronnych fanów będzie to po prostu koszykarska uczta, którą jeść będziemy łyżkami.
Już cztery lata temu, w wieku ledwie 21 lat Luka napsuł w bańce na Florydzie krwi Clippersom. Jego średnie z 45 meczów w play-offach, to obłędne 31,1 punktu, 9,4 zbiórki, 8,2 asysty oraz 1,6 przechwytu.
Niesamowicie ciekawie będzie też patrzeć na to, jak po dwóch latach od ostatniego ich finału będą prezentować się Tatum i Brown. Starsi tylko o rok (Tatum) i dwa (Brown) od Luki, mają na koncie po ponad dwa razy więcej rozegranych meczów w play-offs od Słoweńca. Tatum 108, a Brown 119. Czy to jest ten czas, żeby wziąć to całe doświadczenie z tych wszystkich bolesnych porażek i zamienić je na tytuł?
Ile kosztują finały? Zawsze powtarzam, że tytuł nie ma swojej ceny. Raptors opłaciło się pozyskanie ze Spurs Kawhi Leonarda, Lakersom opłaciło się pozyskanie z Nowego Orleanu Anthony’ego Davisa, Bucks opłaciło się pozyskanie, również z Nowego Orleanu, Jrue Holidaya. Trofea nie mają swojej ceny, której nie chcesz zapłacić, jeśli masz taką okazję. A może jednak są konkretne sumy? Jakieś $750000? Taką karę odprowadzili Mavs do ligowej kasy za delikatne zatankowanie w końcówce tamtego sezonu. Zrobili to, żeby zachować swój wybór w pierwszej rundzie tamtego draftu. Zawodnikiem, którego pozyskali podczas ostatniego naboru (via Thunder) był Derek Lively II, który po pierwsze już teraz bywa dla Mavs trzecim-czwartym najważniejszym zawodnikiem w rotacji, a w szerszej perspektywie, wszak ma dopiero 20 lat, może iść śladem (przynajmniej) Tysona Chandlera, notabene z którym obecnie ćwiczy podczas treningów Mavs.
Kto kogo „odmatematykuje”? Tego terminu [ang. „outmath”] użył swego czasu coach Mazzulla, który lubi, gdy jego zawodnicy rzucają dużo za trzy punkty. Z kolei Dallas lubią pozwalać swoim rywalom na rzucanie z dystansu kosztem zagęszczania strefy podkoszowej. To był jeden z ich kluczy do pokonania Thnder. Już niebawem przekonamy się jakie usprawnienia na usprawnienia rywala mają obaj trenerzy. Bo gdy przychodzi czas finałów kluczowe nie są same usprawnienia i szybka reakcja na to, co i jak gra rywal, tylko usprawnienia na usprawnienia, których obie strony spodziewają się po sobie.
Celtics w poprzednich rundach szukali switchu na obwodowych, których potem mogli atakować. Tak postępowali z Tylerem Herro w serii z Heat, potem z Dariusem Garlandem w serii z Cavs i wreszcie z Tyresem Haliburtonwm w serii z Pacers. Czy z Dallas to się im uda? To z pewnością będzie to jedna z płaszczyzn tych koszykarskich szachów, o którą obaj trenerzy i zawodnicy na parkiecie stoczą bój. Przy czym Luki nie da „eksponować” w obronie. Wielu próbowało, a potem przekonywali się, że Słoweniec w defensywie, gdy trzeba, wcale nie jest zły. Tak samo Kyrie, który może i największy i najsilniejszy nie jest, ale ma na tyle szybkie stopy i dłonie, żeby ustać tym, których przychodzi mu kryć. SGA może coś powiedzieć na ten temat. Irving pewnie nigdy nie znajdzie się w piątce obrońców za sezon, ale usilne szukanie przekazania na nim nigdy nie było sposobem na zdobywanie łatwych punktów dla drużyn, przeciwko którym grał.
NBA nie byłaby sobą, gdyby serii nie towarzyszyły różne smaczki, podteksty i mniejsze lub większe dramaty. Tu też są takie. Na szczęście tutaj nie przesłaniają one ani talentu, ani sportowego blasku gwiazd obu ekip. Kyrie Irving przez dwa sezony był graczem Bostonu. Gdy doznał kontuzji, młodzi Celtics zaszli do finałów wschodu w 2018 roku. Rok później odszedł mimo wcześniejszych sugestii, że jeśli fani Bostonu będą go chcieli, to zostanie. Widocznie poczuł, że nie chcieli. Mało tego, gdy był już graczem Brooklyn Nets dokonał, dobrze udokumentowanej przez kamery, profanacji „Lucky’ego”, czyli legendarnego skrzata z folkloru irlandzkiego, który znajduje się w logo Celtów. Kyrie, po zakończonym meczu, wrócił na środek bostońskiego parkietu i celowo nadepnął na podobiznę Lucky’ego. Fani z Bostonu na pewno mu tego nie zapomnieli i na pewno każda jego styczność z piłką będzie okraszona gromkim buczeniem publiczności w TD Garden.
Kristaps Porzingis w styczniu 2019 roku został oddany z Nowego Jorku do Dallas. Odszedł do Waszyngtonu w trakcie rozgrywek 2021-22. Miał być drugą gwiazdą obok Luki. Nie wyszło. Łotysz nie do końca był zadowolony ze swojej roli. Mimo że oficjalnie między nim a Doncicem nie ma złych uczuć, to podobno ich relacje nigdy nie były najlepsze, nigdy nie było między nimi tak potrzebnej w drużynach chemii.
No dobrze, to kto to wygra? Niech wygra lepszy. Niech przegra gorszy. Według liczb, drużyny z lepszym bilansem po rundzie zasadniczej zdobywały potem mistrzowski tytuł w 72,3% przypadków (47:18). Ta statystyka faworyzuje Boston, który był najlepszy w skali całej ligi po rundzie zasadniczej. Odsetek ten wzrasta do aż 85,7% (30:5) gdy weźmie się pod uwagę drużyny, które miały osiem lub więcej wygranych więcej w sezonie regularnym od swoich finałowych przeciwników. Tutaj ma to zastosowanie bowiem Boston aż o 14 wygranych był lepszy od Dallas. Jest jednak statystyka, według której drużyny z najlepszym zawodnikiem w serii, a ten jest po stronie Mavs, zdobywały tytuł w 82,4% przypadków. Na 68 finałowych rund, 56 padało łupem ekip z najlepszym graczem. Z tych 12 przegranych serii aż pięć należy do ekip, w których składzie był LeBron James. Ale to tylko liczby, które w najbliższych dniach zweryfikuje boisko. Zacznijmy już te finały!
Zakłady bukmacherskie na Finały NBA znajdziecie na naszej stronie, w zakładce koszykówka. Możecie też kliknąć bezpośrednio TUTAJ . Do obstawiania jest ponad 220 zdarzeń na mecz otwierający serię, jak i całe Finały
Terminarz spotkań:
Game 2, noc z niedzieli (09.06) na poniedziałek (10.06), godz. 2:00.
Game 3, noc ze środy (12.06) na czwartek (13.06), godz. 2:30.
Game 4, noc z piątku (14.07) na sobotę (15.06), godz. 2:30.
* Game 5, noc z poniedziałku (17.06) na wtorek (18.06), godz. 2:30.
* Game 6, noc z czwartku (20.06) na piątek (21.06), godz. 2:30.
* Game 7, noc z niedzieli (23.06) na poniedziałek (24.06), godz. 2:00.
* Jeśli będzie potrzebny.