Skrajnie odmłodzona i będąca po kadrowej rewolucji reprezentacja polskich koszykarzy przegrała w Lublinie z Niemcami 59:62. To druga porażka Igora Milicicia na stanowisku trenera, ale wszyscy podkreślają, że to przede wszystkim projekt długofalowy. Momenty były… jak mawia klasyk.
Dwa mecze reprezentacji polskich koszykarzy i dwie porażki, choć przebieg spotkań zupełnie inny. Z Izraelem piekielnie mocny i agresywny początek, po którym rywale co chwilę tracili piłkę, jednak później stopniowo budowali swoją przewagę, natomiast z Niemcami początek nie należał do udanych, a końcówka to zryw Polaków i dojście w ostatniej kwarcie na -3. To dopiero początki radykalnych zmian, zawodnicy uczą się nowej taktyki, uczą się też wykorzystywania własnych atutów, wzajemnej współpracy i agresywnej obrony na całym boisku. Dlatego momentami pojawiają się głupie i niepotrzebne faule na połowie rywali i trzeba później uważać, żeby nie podarować rzutów osobistych, jak w pierwszej czy drugiej kwarcie, gdzie z kolei Niemcy nie faulowali w ogóle.
Sytuacja Polaków jest na ten moment najgorsza w całej grupie. Estonii udało się w sensacyjny sposób pokonać Niemców, więc mają jedną wygraną, Niemcy za to pokonali nas, a Izraelczycy mają dwie wygrane – z nami i Estonią. Przepchnąć awans do dalszej rundy raczej powinno się udać, bo kluczowe będą spotkania z Estończykami – dalej przechodzą trzy reprezentacje z grupy. Tam jednak zaczną się już schody… Polacy trafią do grupy łączonej m.in. z kadrą Słowenii, a dodatkowo znaczenie mają też wyniki z pierwszej fazy. Przykładowo – jeśli nasi koszykarze przegrają po dwa razy z Niemcami i Izraelem, to przystępują do drugiej fazy od razu z bilansem 0-0-4. Na mundial pojadą reprezentacje, które zajmą trzy pierwsze lokaty w tych grupach drugiej fazy.
Po rewolucji kadrowej, jakiej dokonuje Igor Milicić już pojawiają się głosy niezadowolenia. Znany koszykarski trener i jeden z głównych w Polsce ekspertów, czyli Mirosław Noculak twierdzi, że potrzebne nam są wyniki. W rozmowie z WP Sportowe Fakty skrytykował ten pomysł: – Na początku czwartej kwarty rywale stracili kondycję, nie mieli już sił. Na dodatek duże problemy mieli podkoszowi. Wtedy wykorzystanie Olka Balcerowskiego w ataku powinno być permanentne. Zabrakło mi tego, uważam, że zespół podjął dużo złych decyzji. To wynik braku doświadczenia na poziomie reprezentacyjnym i międzynarodowym. Choć trzeba dodać, że graliśmy z 3-4 składem kadry Niemiec. Brakowało tam co najmniej 10 podstawowych graczy: kilku z Euroligi i 7 z NBA. A w kolejnym meczu mogą już być. To też pokazuje, w jakim jesteśmy miejscu jako reprezentacja w tym składzie. Powiem więcej: nie widzę takiego spojrzenia optymistycznego. Kolejnym, któremu to się nie podoba jest Cezary Trybański. On rozmowie w „Magazynie Sportowym” RDC stwierdził, że powinniśmy wygrać z trzecim składem Niemiec i to by się udało ze Slaughterem czy Celem w składzie.
Podsumowując – na pewno na plus zasługuje to, że udało się w tym meczu wrócić i powalczyć. Świetnie trafiał głównie Olek Balcerowski, który miał 7/7 z rzutów za dwa punkty. Rzuty za trzy też wyglądały lepiej niż z Izraelem, gdzie było to tylko 19,4% skuteczności. Tym razem Garbacz może nie szalał w tym elemencie, ale przynajmniej trafił 3/10, a w poprzednim meczu miał fatalne 0/13. Garbacz popisał się też spektakularnym rzutem, kiedy w ostatnich sekundach trzeciej kwarty trafił z połowy boiska. Niemcy mogli prowadzić różnicą +16, a Polak dał impuls i zrobiło się wtedy tylko +10. Ostatnia kwarta to zryw Biało-Czerwonych, ale strata była zbyt spora. Być może zabrakło minuty czy dwóch, bo fizycznie Niemcy zaczęli odstawać. Porażka to jednak porażka i to z trzecim garniturem kadry rywali.