To bezapelacyjnie największy hit transferowy na krajowych parkietach od wielu lat! Do Orlen Basket Ligi wrócił wielokrotny reprezentant Polski i jeden z najlepszych koszykarzy ostatnich lat, Adam Waczyński. „Waca” został zawodnikiem WKS-u Śląska Wrocław. To może być prawdziwy gamechanger w zmaganiach o tytuł mistrza Polski w koszykówce.
O co tyle hałasu? Waczyński to po prostu żywa, chodząca i wciąż aktywna legenda polskiej koszykówki. Zawodnik, który z powodzeniem radził sobie w hiszpańskiej lidze ACB, wyrastając na jedną z jej gwiazd, a na parkietach europejskich odniósł spektakularny sukces, wygrywając z Unicają Malaga rozgrywki EuroCup. Mówimy o koszykarzu, od którego nazwiska kolejni selekcjonerzy seniorskiej reprezentacji Polski rozpoczynali układanie składu, nierzadko powierzając mu kapitańską opaskę. Jego umiejętności, marka i rozpoznawalność były potrzebne Orlen Basket Lidze jak tlen. Przeznaczenie dopełniło się na początku listopada.
Powrót popularnego „Wacy” wcale nie był taki oczywisty. 7 maja 2023 roku podczas meczu 31. kolejki Ligi ACB przeciwko Walencji na własnym parkiecie, po 4 minutach gry reprezentant Polski doznał fatalnie wyglądającej kontuzji kolana. Diagnoza brzmiała jak wyrok – zerwanie więzadła krzyżowego przedniego (ACL) oraz uszkodzenie więzadła pobocznego oraz łąkotki zewnętrznej. Zawodnik błyskawicznie poddał się operacji, a następnie przeszedł długą i żmudną rehabilitację, podejmując walkę o kontynuowanie koszykarskiej kariery. Od momentu kontuzji minęło 18 długich miesięcy.
Nikt nie spodziewał się jednak, że powrót Waczyńskiego na koszykarskie parkiety odbędzie się właśnie w Polsce. Krążyły co prawda plotki, że „Waca” może wrócić do Orlen Basket Ligi, ale w tym kontekście najczęściej wymienianym klubem był Trefl Sopot, czyli były pracodawca zawodnika sprzed dekady. Oliwy do ognia plotek dolało specjalne zaproszenie Waczyńskiego przez sopocki klub do Trójmiasta na ubiegłoroczne, finałowe zmagania z Kingiem Szczecin. Historia zatoczyła wówczas koło – Trefl zagrał w finałach po 12 latach przerwy, kiedy w jego składzie znajdował się właśnie „Waca”. Wówczas sam zawodnik ciepło wypowiadał się o trenerze Žanie Tabaku i zespole z Sopotu. Nie ma przypadków, są tylko znaki.
Ponownej współpracy z chorwackim szkoleniowcem – przynajmniej w obecnym sezonie – nie będzie. Nowym pracodawcą Adama Waczyńskego został 18-krotnym mistrz Polski, WKS Śląsk Wrocław. Była to dość szokująca informacja, bowiem żadne ze źródeł nie łączyło wcześniej zawodnika z wrocławskim klubem. Polak ustalił warunki kontraktu z ekipą ze stolicy Dolnego Śląska do końca trwającego sezonu. Umowa przewiduje możliwość jej prolongaty o kolejny sezon. Kibice obawiali się jednak czy po tak poważnym urazie kolana „Waca” będzie w stanie pozytywnie przejść testy medyczne. To jednak udało się bez kłopotu i kontrakt wszedł w życie.
„Jestem bardzo usatysfakcjonowany, szczęśliwy oraz głodny pracy z Adamem. Jest jednym z najbardziej utalentowanych polskich zawodników, który ma bogatą karierę. Spędził wiele lat w Hiszpanii i jestem bardzo zadowolony, że będę mógł z nim współpracować. Będę chciał, żeby grał na swoich nominalnych pozycjach 2-3. Nie wiemy co prawda w jakiej jest dyspozycji po ciężkiej kontuzji, natomiast mam nadzieję, że pomożemy mu wrócić do formy i powrotu na parkiet.” – komentował pozyskanie Waczyńskiego trener Śląska, Miodrag Rajković. To ostatnie już się dzieje. „Waca” zadebiutował w meczu przeciwko Startowi Lublin, notując w 15 minut 2 punkty, 2 zbiórki i asystę.
Adam Waczyński chce wrócić do poważnej koszykówki, przypomnieć się kibicom i udowodnić, że nadal potrafi grać na wysokim poziomie. Co prawda ma już 35 lat i z pewnością jest już bliżej sportowej emerytury niż nam się zdaje. Natomiast patrząc na poziom naszej ligi oraz udany powrót o 3 lata starszego Waltera Hodge’a do Zastalu Zielona Góra, wydaje się, że mamy sytuację win-win. Zawodnik po kontuzji może jedynie zyskać, podobnie jak Śląsk, który przed transferem „Wacy” legitymował się w Orlen Basket Lidze bilansem 1-4. Sam zawodnik deklaruje walkę z wrocławianami o mistrzostwo Polski.
Na powrocie Waczyńskiego powinni zyskać wszyscy. Po pierwsze sam zawodnik, który po długim rozbracie z basketem nie zostanie rzucony od razu na głęboką wodę. Po drugie Śląsk Wrocław, który po kiepskim początku sezonu zyska nowe, interesujące możliwości w rotacji zespołu. Po trzecie sama Orlen Basket Liga, począwszy od podniesienia prestiżu i rozpoznawalności rozgrywek, a skończywszy na wartościowym zawodniku, który może podnieść poziom sportowy. Chciałoby się w tym miejscu napisać również „po czwarte”, ale temat kadry po latach niefortunnych decyzji samego „Wacy”, jak również konfliktu z ówczesnym prezesem PZKosz Radosławem Piesiewiczem, jest chyba definitywnie zamknięty.
Kibice reprezentacji oczywiście wierzą, że nie ma rzeczy niemożliwych. Akcja #MuremZaWacą, która kilka lat wstecz obiegła koszykarskie media społecznościowe, pokazała dobitnie jakim poparciem cieszy się obecność Adama Waczyńskiego w biało-czerwonej koszulce z orzełkiem na piersi. Z resztą perspektywa nadchodzącego, przyszłorocznego Eurobasketu nad Wisłą przynajmniej na papierze jawi się intrygująco. Zdrowy Jeremi Sochan, być może debiut Brandina Podziemskiego z Golden State Warriors, do tego Aleksander Balcerowski, Mateusz Ponitka czy Michał Sokołowski to zestaw wprost rewelacyjny. „Waca” w dobrej dyspozycji mógłby tylko wzmocnić ten zespół. To póki co mokry sen kibiców reprezentacji, który obecnie znajduje się w dziale science-fiction.
W chwili obecnej po prostu cieszmy się z powrotu Adama Waczyńskiego do gry. Jeśli dopisze mu zdrowie i forma, dalszy scenariusz tej historii napisze się sam. Dobrze cię widzieć, „Waca”.