Za nami już 5 kolejek Orlen Basket Ligi, po których można złapać się za głowę zerkając w tabelę. Byli mistrzowie kraju na samym dole, natomiast beniaminek na podium. Każda z 16 drużyn w stawce zanotowała już premierową wygraną. Już tylko dwa zespoły posiadają status niepokonanych. Spójrzmy co działo się na krajowych parkietach w październiku.
Na szczycie zestawienia, dzięki lepszemu bilansowy małych punktów, plasuje się Anwil Włocławek. Tym samym przerabiamy ubiegłoroczny scenariusz z rundy zasadniczej, kiedy to „Rottweilery” prowadziły w tabeli przez większą część sezonu. Podopieczni tureckiego trenera Selçuka Ernaka nie tylko wykorzystali przyjemnie ułożony terminarz, ale także skutecznie egzekwowali powierzone na parkiecie zadania. Tak naprawdę dopiero w 5. kolejce zespół z Włocławka miał poważne problemy w meczu i choć przegrywał po trzech kwartach różnicą aż 9 punktów, zdołał odwrócić losy spotkania w ostatnich dziesięciu minutach. Na liderów zespołu wyrastają rosły center DJ Funderburk, reprezentant Polski Michał Michalak, a także zawodnicy obwodowi – Luke Nelson i Justin Turner. Anwil ma szeroką i przede wszystkim jakościową rotację w składzie. Trudno na tym etapie sezonu cokolwiek prorokować. Prawdziwa weryfikacja nastąpi już w najbliższy piątek, gdy włocławianie zagrają na wyjeździe z…
… drugim w tabeli Treflem Sopot, który podobnie jak drużyna z Włocławka, nie zaznał jeszcze smaku porażki. Obrońcy mistrzowskiego tytułu znad morza mieli bardziej wymagających rywali niż Anwil, a mimo to poradzili sobie z każdym z nich. W szeregach zespołu trenera Žana Tabaka brylują przede wszystkim doskonale znany z ubiegłego sezonu Aaron Best oraz świeży nabytek Tarik Phillip. Gdy dodamy do tego dwucyfrowe średnie punktowe Jakuba Schenka, Jarosława Zyskowskiego, Andy’ego Van Vlieta i Marcusa Weathersa patrzymy na zespół bez mankamentów. Co prawda Trey McGowens okazał się być nietrafionym transferem, ale łyżka dziegciu w sopockiej beczce miodu jeszcze nie zwiastuje niczego złego. Przeciwnie, korekta w składzie na tej pozycji może tylko wzmocnić medalowe szanse Trefla.
Podium zamyka sensacyjny beniaminek, Górnik Zamek Książ Wałbrzych. Drużyna trenera Andrzeja Adamka przegrała tylko w inauguracyjnym spotkaniu z Kingiem Szczecin. Co prawda „Górnicy” trafili na nieco łatwiejszych rywali w październikowych kolejkach, ale nie można przejść obojętnie obok faktu, że 3 z 4 zwycięstw odnieśli na parkietach rywali! W składzie wałbrzyskiej ekipy próżno szukać gwiazd, choć obcokrajowcy powoli na takie wyrastają. Obwodowy Toddrick Gotcher i rozgrywający Alterique Gilbert (3. asystent całej ligi) są wartością dodaną zespołu. Prawdziwym objawieniem jest środkowy Dariusz Wyka. „Wykson” w końcu dostał ważną rolę w zespole, dobrego rozgrywającego i efekt jest piorunujący – najlepsze średnie punktów i zbiórek w karierze. Z ogromnym zainteresowaniem będziemy spoglądać na dalsze losy wałbrzyskiego beniaminka, choć już dziś postawilibyśmy pieniądze na utrzymanie Górnika w Orlen Basket Lidze.
Im dalej w las tym ciaśniej w tabeli. Drużyny z miejsca 4 i 12 dzielą w tabeli dwa punkty. Obecność Kinga Szczecin czy Legii Warszawa w czołowej ósemce nie dziwi, natomiast zaskakująco wysokie lokaty notują Tauron GTK Gliwice i MKS Dąbrowa Górnicza. Gliwiczanie, którzy od lat byli drużyną do cna przeciętną, często kręcącą się niebezpiecznie blisko miejsca spadkowego, w tym sezonie notują niezwykle udany początek sezonu. Fenomenalne wejście do ligi ma słowacki rozgrywający GTK Mario Ihring, który zdobywa średnio 14,5 punktu oraz 9,8 asysty! Słowak w meczu ze Startem Lublin zaliczył absurdalne double-double (19 pkt, 19 zb.!!!). U boku znakomitego reżysera gry błyszczy również Łukasz Frąckiewicz, dla którego początek rozgrywek jest najlepszym w karierze. Czas pokaże na jak długo starczy gliwiczanom paliwa.
Z kolei w Dąbrowie Górniczej od początku liczyli się z gorszym sezonem. Mniejszy budżet zawsze daje mniejsze pole manewru na rynku transferowym. Działacze MKS-u wraz z trenerem Borisem Balibreą zdołali jednak znaleźć perełkę zza oceanu. Rozgrywający Souley Boum, oprócz niezłego przeglądu parkietu, okazuje się być również fantastycznym shooterem. Amerykanin jest obecnie drugim po Łukaszu Kolendzie z AMW Arki Gdynia najlepiej punktującym zawodnikiem w Orlen Basket Lidze. Jeśli koledzy z zespołu zaoferują mu wystarczające wsparcie, MKS może być pozytywną niespodzianką tego sezonu. Przed drużyną z Zagłębia moment prawdy – dwaj najbliżsi rywale to ubiegłoroczni finaliści całych rozgrywek.
W kiepskiej sytuacji znajdują się cztery drużyny – Śląsk, Zastal Zielona Góra, Tasomix Rosiek Stal Ostrów Wielkopolski oraz Arka. Kiepski początek wrocławskiego zespołu zaskoczył chyba wszystkich obserwatorów i kibiców basketu nad Wisłą. Za słabe występy „głową” zapłacił już pierwszy stranieri Isaiah Whitehead, który zdecydowanie nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań. Amerykanin długo nie szukał nowej roboty, ponieważ jeszcze tego samego wieczora po jego usług sięgnął King Szczecin. Śląsk nie próżnuje jednak na rynku transferowym. Do Wrocławia trafili dobrze znany na krajowych parkietach DJ Cooper oraz były znakomity reprezentant Polski Adam Waczyński. „Waca” wraca do basketu po długiej kontuzji, ale o tej historii przeczytacie już w osobnym tekście. Śląsk jeszcze może namieszać w lidze.
Z kolei w Zielonej Górze po latach plotek i domysłów stało się wreszcie to, co miało się stać. Do Zastalu po 11 latach przerwy wraca Walter Hodge! Co prawda Portorykańczyk ma już na karku 38 lat i nieuchronnie zbliża się do sportowej emerytury, ale jego nazwisko w dalszym ciągu rozpala zielonogórskich kibiców. „Efekt Hodge’a” został osiągnięty już w pierwszym spotkaniu, wygranym z GTK Gliwice 98:83 po serii 4 kolejnych porażek. Rozgrywający Stelmetu w ciągu 13 minut gry zdobył 9 punktów i 2 asysty. Weteran europejskich parkietów wciąż potrafi grać, dlatego w Zielonej Górze wierzą w odwrócenie niekorzystnej karty i marsz w górę tabeli. Już w sobotę Zastal gra mecz o być albo nie być swojego trenera lub szkoleniowca…
… AMW Arki Gdynia. „Arkowcy” notowali w październiku biegunowo rozbieżne wyniki. O ile porażka w derbach nie była żadną niespodzianką, o tyle „bęcki” na własnym parkiecie od Śląska były równie zaskakujące, jak wygrana z Kingiem. Zespół trenera Artura Gronka ma bardzo nierówny skład. Łukasz Kolenda rozgrywa fenomenalny sezon, będąc punktowym liderem Orlen Basket Ligi. Jabril Durham skutecznie reguluje tempo gry, a Stefan Djordjević dominuje na tablicach. Okazuje się jednak, że to zbyt mało, aby regularnie punktować w tabeli. Zawodzi szczególnie Jakub Garbacz, który zupełnie nie przypomina zawodnika reprezentacji Polski, której swego czasu był nieodłącznym elementem. Tak słabej skuteczności nie notował nigdy. Obecnie Arka jawi się jako jeden z głównych kandydatów do spadku.
Drugim z kandydatów wydaje się być Stal Ostrów Wielkopolski. Drużyna trenera Andrzeja Urbana od początku sezonu dysponowała dość krótką kołdrą, a możliwości finansowe nie pozwoliły na zakontraktowanie wartościowych graczy. Co prawda Paxson Wojcik, Tim Lambrecht i nawet Tyquan Rolon notują dobre występy na parkiecie, ale trzech graczy to za mało, aby myśleć o sukcesach. Na domiar złego z talii trenera Urbana wypadł główny rozgrywający Mark Rosenthal. Estończyk w meczu z Anwilem Włocławek fatalnie upadł pod koniec czwartej kwarty i nabawił się poważnego urazu kolana, który eliminuje go z gry w tym sezonie. Jego miejsce zajmie 35-letni Adas Juskevicius, były reprezentant Litwy w koszykówce. Co prawda nie jest on typową „jedynką”, ale w dobrej dyspozycji fizycznej może być sporym gamechangerem w drużynie Stali. Do treningów wrócił również Damian Kulig, zatem siła ognia ostrowskich „Byków” może szybko wzrosnąć.
Listopad może przewrócić tabelę Orlen Basket Ligi do góry nogami. Na tym etapie sezonu wciąż nie możemy zarysowywać wyraźnych podziałów na faworytów i outsiderów. To bardzo dobra wiadomość i szansa na duże emocje w kolejnych tygodniach. Z Raportem wracamy po 10. kolejce.