Niemożliwe stało się możliwe. Rafael Nadal wygrał Australian Open 2022. Wygrał w pięknym stylu, a finał tej imprezy przejdzie do historii, tak jak do historii przeszedł Hiszpan, który jest obecnie tenisistą z największą liczbą wielkoszlemowych zwycięstw w karierze. Zdystansował właśnie Rogera Federera i Novaka Djokovicia.
Nadal nie był faworytem finału. Wydawało się, że Danił Miedwiediew sięgnie po swój drugi z rzędu tytuł, po wygranym jesienią US Open. Po dwóch setach Rosjanin prowadził 2:0 i wszystkie przewidywania ekspertów się sprawdzały. Nadal walczył, ale po drugiej stronie siatki była maszyna, która bardzo rzadko psuje piłki. Zanosiło się na piątą porażkę Nadala w finale w Melbourne. Jak do tej pory Hiszpan miał tylko jeden tytuł w Australian Open, za to aż czterokrotnie przegrywał ostatnie spotkanie turnieju.
Ale Nadala nie wolno skreślać. Wczorajszy był symboliczny i odzwierciedlał ostatnie miesiące tego tenisisty-herosa. Przecież długotrwała kontuzji stopy wykluczyła go z gry na pół roku. Jeszcze parę tygodni przed startem Australian Open sam Nadal miał wątpliwości, czy powinien jechać. Wątpił, czy radę. Sprawy nie ułatwił koronawirus, który na kilka dni „poskładał” 35-latka, w czasie gdy ten powinien intensywnie trenować. Nic zatem dziwnego, że w notowaniach bukmacherskich przed startem turnieju nie był wśród głównych faworytów. Listy kursowe otwierał Miedwiediew. Wysoko byli Alexander Zverev, Stefanos Tsitsipas czy Matteo Berrettini.
Z tym ostatnim Nadal stoczył pojedynek w półfinale. Znów wielu powątpiewało czy Hiszpan sobie poradzi, skoro już w ćwierćfinale Denis Shapovalov urwał mu dwa sety. Maratoński mecz w ćwierćfinale miał kosztować Nadala dużo zdrowia, ale absolutnie nie odbiło się to na jakości gry w starciu z Berrettinim. I podobnie było w finale. Nadal podniósł się od stanu 0:2. Grał tenis bardziej różnorodny, bo widział, że długie wymiany działają na korzyść Miedwiediewa, który ma końskie zdrowie i jest bardzo regularny. Nadal pokazał pełną paletę możliwości. Choć nigdy nie był mistrzem gry przy siatce, to właśnie on częściej się do niej wybierał i w większości przypadków były to ruchy przemyślane i skuteczne. Wybijał Miedwiediewa z rytmu. Z minuty na minutę coraz skuteczniej.
Ale odwracanie losów meczów mogło się nie udać, bo w trzeciej partii przy stanie 3:2 dla Rosjanina, Nadal przegrał pierwsze trzy piłki przy własnym podaniu. Miedwiediew miał więc trzy break pointy na 4:2. I nie wykorzystał okazji. Sam został przełamany przy stanie 4:4 i to był moment, kiedy Nadal ruszył do przodu. Czwarta partia rozstrzygała się na początku. Najpierw Miedwiediew stracił serwis, ale zaraz potem odrobił stratę. W kolejnym gemie obaj walczyli jak lwy. Finalnie Nadal znów przełamał serwis wicelidera rankingu ATP, ale dopiero za siódmym razem! Uzyskanej przewagi nie roztrwonił, choć Miewiediew w jednym z gemów miał dwie szanse. Ale Nadal znów pokazał wielkie serce do walki. Zresztą, nie po raz ostatni.
Piąty set musiał przynieść wielkie emocje. Nadal naciskał i był w gazie, ale na zdrowy rozum więcej sił powinien mieć dużo młodszy Danił. Pierwszy rywala przełamał Nadal. Po chwili straty mogły zostać wyrównane, jednak trzy break pointy dla moskwianina nie przyniosły skutku. Gdy Nadal kroczył pewnie po swój 21. wielkoszlemowy tytuł, przegrał kluczowego gema. Zamiast wygranej 6:4, zrobiło się 5:5. Fani zawodnika z Majorki mogli czuć się przygnębieni. Zwycięstwo wymknęło się z rąk w samej końcówce. Miedwiediew także udowodnił wielki hart ducha. A Nadal mógł w głowie rozpocząć sobie projekcję wszystkich swoich finałowych porażek w Melbourne. Zamiast tego postanowił szybko odebrać co swoje. Po kolejnym długim gemie przełamał serwis rywala i znów serwował, by wygrać tytuł. Tym razem obyło się bez żadnych perypetii. Zamknął sprawę w czterech piłkach i po blisko 530 minutach mógł wznieść ręce w górę, w geście triumfu. Wygrał w niesamowitym stylu. Wygrał po raz drugi w Melbourne i 21. w Wielkim Szlemie. Po spotkaniu w swoim stylu wychwalał przeciwnika, mówiąc, że niebawem przyjdzie i jego czas na wygraną w Australian Open. Zresztą, patrząc na grę Miedwiediewa trudno się z tym nie zgodzić. Rok temu przegrał z Djokoviciem, teraz z kolejnym z wielkich. Ale nawet giganci z klubu 20 i więcej wielkoszlemowych zwycięstw nie będą wieczni.
Czy Nadal jest najlepszym tenisistą w historii? Od wczoraj to pytanie zyskało na aktualności, a wyznawcy takiej tezy zyskali kolejny argument w ręku. Argument bardzo mocny i trudny do zbicia. Nie wiemy jak będzie wyglądać statystyka wielkoszlemowych zwycięstw za kilka lat. Federerowi z racji wieku może być już bardzo ciężko o podbicie swojego rekordu. Djoković w ostatnich latach przegrywa bardzo rzadko. Trzy ostatnie Wielkie Szlemy, których nie wygrał? US Open 2020, kiedy został zdyskwalifikowany za uderzenie sędzi liniowej piłeczką. US Open 2021, kiedy to przegrał w finale, choć miał szansę na Kalendarzowego Wielkiego Szlema. Australian Open 2022, kiedy został deportowany z powodu braku szczepienia.
W tej wielkiej trójce Nadal wyróżnia się niesamowitym samozaparciem. Jego ostatnie lata kariery to nieustanne zmaganie się z kontuzjami. Żmudne rehabilitacje, trudne powroty, walka z bólem. Ale wciąż, mimo słusznego wieku na karku, jest w stanie wygrywać najważniejsze turnieje. A na horyzoncie Paryż i jego ukochany French Open. Rok temu tam nie wygrał, ale czy to cokolwiek znaczy? Teraz znów będzie faworytem.