Raczej dość trudno znaleźć kogoś, kto przewidziałby taki scenariusz tegorocznego Indian Wells. Zarówno wśród singlistów, jak i singlistek, końcowe rozstrzygnięcia są mocnym zaskoczeniem.
Wśród mężczyzn za faworytów turnieju uchodzili Danił Miedwiediew, Stefanos Tsitsipas czy Alexander Zverev. Rosjanin odpadł w 1/8 finału z Grigorim Dimitrowem, późniejszym pogromcą Huberta Hurkacza. Grek za burtę wyleciał w ćwierćfinale, gdzie niespodziewanie ograł do Gruzik, Nikoloz Basilaszwili. Również w najlepszej ósemce z imprezą pożegnał się Zverev. Triumfator ostatnich Igrzysk Olimpijskich przegrał z Amerykaninem Taylorem Fritzem. Tym samym w półfinałach grali zawodnicy z dalszymi numerami rozstawienia – 31. Fritz przegrał z 29. Basilaszwilim, a 21. Cameron Norrie uporał się z 23. Dimitrowem.
Finał rozgrywany w nocy z niedzieli na poniedziałek padł łupem Norriego. Brytyjczyk wygrał z Gruzinem w trzech setach. W ostatniej partii był wyraźnie lepszy, zwyciężając 6:1. 26-letni Norrie to tenisowy średniak. Do tej pory w imprezach wielkoszlemowych nie docierał dalej niż do III rundy. W lipcu tego roku wygrał swój jedyny do tej pory turniej ATP w Los Cabos. Trzeba jednak zaznaczyć, że sezon 2021 jest dla Norriego bezdyskusyjnie najlepszy w karierze. Indian Wells to nie tylko drugie karierowe zwycięstwo, ale też szósty tegoroczny finał. Wcześniej mógł się pochwalić tylko jednym finałem – dwa lata temu w Auckland.
Niespodzianek nie mogło zabraknąć także wśród pań. Z jedynką rozstawiona była Karolina Pliskova, ale wyłożyła się ona już na drugiej przeszkodzie. Rundę dalej zaszła Iga Świątek – turniejowa dwójka. Polka, co niestety doskonale pamiętamy, przegrała z Jeleną Ostapenko. W swoim pierwszym meczu z Indian Wells odpadła Garbine Muguruza. W 1/8 finału odpadła Elina Svitolina.
Najwyżej notowaną półfinalistką była Ons Jabeur. Tunezyjka odważnie kroczy w górę rankingu WTA, a jeszcze nigdy w pierwszej dziesiątce najlepszych tenisistek nie było zawodniczki z kraju arabskiego. Podobnie sprawy mają się zresztą z panami, zatem Jabeur dokonuje rzeczy historycznej. W półfinale okazała się jednak słabsza od Pauli Badosy, pogromczyni Świątek z Tokio. W drugim półfinale Victoria Azarenka w trzech setach pokonała Ostapenko.
Emocjonujący finał trwał ponad trzy godziny, co w tenisie kobiet jest rzadkością. Rozstrzygał go tie-break trzeciego seta. W nim więcej zimnej krwi zachowała Badosa, która zresztą również w tie-breaku wygrała pierwszą partię. Hiszpanka wygrała swój drugi turniej, drugi w tym roku. Tym samym mocno zwiększyła swoją szansę na udział w WTA Finals w Guadalajarze. Iga Świątek mimo spadku w rankingu jest bardzo blisko zakwalifikowana się do imprezy dla najlepszej ósemki sezonu. Trochę bardziej skomplikowana jest sytuacja Hurkacza w walce o ATP Finals. Wrocławianin zajmuje w rankingu Race 9. miejsce, ale przed nim jest Rafael Nadal, który na pewno w turyńskim Finals nie wystąpi. Oznacza to, że Hurkacz jest na ostatnim premiowanym awansem miejscu, ale za plecami Polaka czai się choćby Norrie, a także Jannik Sinner. Kluczowy może okazać się turniej ATP 500 w Wiedniu. Startuje on za tydzień, a swój udział zapowiedzieli zarówno Hurkacz, Norrie, Sinner, jak i będący na 7. miejscu Casper Ruud. Norweg ma raptem 60 pkt więcej od Hurkacza i także nie może być pewny startu w „finałach”.