Do tej pory największym osiągnięciem Igi Świątek w Wielkim Szlemie była IV runda – w tegorocznym Australian Open i zeszłorocznym French Open. W tegorocznym turnieju na kortach Rolanda Garrosa Iga Świątek już dawno przebiła to osiągnięcie. Wczoraj zdemolowała swoją półfinałową rywalkę, oddając jej przez cały mecz ledwie trzy gemy. Bez straty seta zameldowała się w finale! I nie jest w nim bez szans. Rozgrzewką przed finałem będzie dla Polki jeszcze dzisiejszy półfinał… debla. 19-latka na naszych oczach pisze swoją piękną historię.
Świątek już wyrównała najlepsze osiągnięcie Agnieszki Radwańskiej – finalistki Wimbledonu z 2012 roku. W Paryżu popularna Isia nigdy nie doszła dalej niż do ćwierćfinału! Świątek ma 19 lat i już w sobotę może zostać jedyną polską triumfatorką turnieju wielkoszlemowego! Jest też najmłodszą finalistką na ceglastej mączce od 2001 roku. Kim Clijsters grając w tamtym finale miała 17 lat i 364 dni. Co ciekawe, gdy grano ten mecz Świątek miała… 10 dni. Belgijka przegrała wówczas z Amerykanką Jennifer Capriati. Oby nie była to zła wróżba dla Polki, która także stanie w szranki z zawodniczką z USA.
Sofia Kenin jest dwa lata starsza od Świątek i zalicza swój życiowy sezon. Wygrała Australian Open, w finale w trzech setach pokonując Garbine Muguruzę. W US Open doszła do IV rundy – tam uległa Elise Mertens. Kenin w światowym rankingu zajmuje 6. miejsce. Iga Świątek raptem 54., choć oczywiście awans do finału da jej ogromny awans, a ewentualny triumf – jeszcze większy. Polka jednak dopiero wchodzi – i to z buta – do elity światowego tenisa. Póki co jest zjawiskiem, które mało kto rozumie. Polscy tenisowi eksperci podkreślają, że odbierają mnóstwo telefonów z zapytaniem, kim jest ta Iga Świątek.
Droga do finału Świątek mogłaby stawiać Polkę w roli faworytki. Jak wspomnieliśmy – nie straciła nawet jednego seta, oddała rywalkom łącznie 23 gemy i średnio spędza na korcie 70 minut! Nic dziwnego, że bez problemu starcza jej siły na skuteczną rywalizację w deblu. Kenin w czterech z sześciu dotychczasowych spotkań traciła seta. W półfinale z Petrą Kvitovą wygrała w dwóch, ale sam drugi set trwał niemal tyle, co cały mecz Świątek z Podoroską. Co jeszcze ciekawsza – Kenin w turnieju w Rzymie, który był swoistą rozgrzewką przed French Open, przegrała już w pierwszym meczu. Powiedzieć, że przegrała to zresztą mało – ona wróciła z kortu na rowerze! Bo właśnie mianem "rowerka" określa się wynik 0:6; 0:6, który zafundowała jej Victoria Azarenka.
Do tej pory tylko Mary Pierce i Serena Williams wygrywały turniej wielkoszlemowy zarówno w singlu, jak i deblu. Polka za moment może dołączyć do tego elitarnego grona. Dzielą ją od tego trzy mecze, choć oczywiście wszyscy w pierwszej kolejności patrzą na singlowy finał, który rozpocznie się w sobotę o 15:00. Pierce w 1994 straciła też w drodze do finału mniejszą liczbę gemów niż Polka. W 2013 roku Serena Williams oddała rywalkom 21 gemów, ale był wśród nich jeden przegrany set, co nie przydarzyło się Polce.
To wszystko jednak statystyki. Piękne, pokazujące jak znakomicie radzi sobie w Paryżu Iga, ale tylko liczby. Najważniejszy będzie tenis, które pokażą obie zawodniczki w sobotę. Jeśli presja rywalizacji nie spęta nóg i rąk Idze Świątek, ta absolutnie może pokonać wyżej notowaną rywalkę. Pokazała to już w starciu z Simoną Halep, którą bezlitośnie wypunktowała. W każdym kolejnym meczu Świątek gra tenis na swoich warunkach – agresywny, ofensywny, pełen mocnych uderzeń. To zupełne przeciwieństwo Radwańskiej, która nie miała w swoim repertuarze kończących zagrań, więc musiała grać kierunkowo i utrzymywać piłkę w grze. Oby celownik nie zawiódł Świątek w kluczowym momencie.
W piątek poza półfinałami debla pań rozegraną zostaną także – a raczej przede wszystkim – półfinały męskiego singlu. Turniej od początku zmierza do niechybnego finału pomiędzy Nadalem i Djokoviciem. Hiszpan wciąż nie stracił seta. Serb w ćwierfinale z Pablo Carreno-Busta oddał pierwszego seta. Dziś pierwszy na kort wyjdzie Nadal, który o finał i swoje 99. zwycięstwo w meczu Rolanda Garrosa zagra z Diego Schwartzmanem, argentyńskim pogromcą Dominica Thiema. Rywalem Djokovicia będzie zaś Stefanos Tsitsipas. W obu półfinałach faworyci są sprawą oczywistą.