Po ubiegłorocznym zwycięstwie we French Open Iga Świątek rozbudziła apetyty polskich kibiców do tego stopnia, że po porażce w 1/8 finału Australian Open z Simoną Halep powszechnym zjawiskiem było rozczarowanie. Uspokajamy jednak Piotra Semkę i innych – Iga wciąż jest znakomita! Dziś wygrała turniej WTA w Adelajdzie, w finale nie dając żadnych szans Belindzie Bencić.
Ten finał to był istna deklasacja. Rozstawiona z numerem 2 Szwajcarka ugrała po dwa gemy w każdej z partii. Wyrównany w zasadzie był tylko początek, kiedy obie panie utrzymywały swoje podanie do stanu 3:2 dla Świątek. Wtedy coś w grze Bencić pękło. Oddała gema praktycznie za darmo, popełniając w nim aż trzy podwójne błędy serwisowe. Helwetka w całym meczu miała problemy z tym elementem, w sumie popełniając aż osiem takich błędów. Dla porównania Iga ani jednego. Jeszcze bardziej wymowna jest inna statystyka. Bencić w ciągu całego spotkania nie miała żadnej okazji do przełamania serwisu Polki!
Świątek przy stanie 4:2 w pierwszym secie poczuła wiatr w żaglach. Natychmiast wygrała także swoje podanie, a potem po dłuższym kolejnym gemie, w końcu wykorzystała drugą piłkę setową. Bencić była wściekła.
W drugim secie 23-letnia Szwajcarka była już raczej bezradna. Wygrała swój pierwszy gem serwisowy, ale przy stanie 1:1 i 0:15 Iga Świątek włączyła tryb turbo. Wygrała dwanaście kolejnych piłek, czyli trzy gemy z rzędu, w tym dwa na czysto. To był koncert Polki, która trafiała praktycznie wszystkie trudne piłki i skutecznie zniechęcała rywalkę. Bencić wygrała jeszcze jednego gema, ale to był już syndrom gasnącej świecy. Świątek bez problemu podwyższyła na 5:2, a potem pokazała klasę także przy podaniu przeciwniczki. Tak jak w pierwszym secie, wykorzystała drugą piłkę setową, a w tym wypadku już także meczową.
To drugie zwycięstwo Świątek w turnieju rangi WTA. Tym pierwszym był oczywiście ubiegłoroczny French Open. Należy pamiętać, że Polka dopiero 31 maja skończy 20 lat. Dziś wdarła się do czołowej „15” rankingu światowego rankingu. Trudno nie odnieść wrażenia, że najlepsze w karierze dopiero przed nią.
Turniej w Adelajdzie był obsadzony solidnie. Tytułu broniła liderka WTA, Ashleigh Barty. Poza Barty i Bencić wyżej notowana od Świątek była także Johanna Konta. Iga jednak przeszła przez drabinkę imprezy jak burza, wygrywając swoje mecze 6:3; 6:4 (vs Madison Brengle), 6:1; 6:3 (vs Maddison Inglis), 6:2; 3:0 i krecz (vs Danielle Rose Collins), 6:3; 6:2 (vs Jil Belen Teichmann) i wreszcie 6:2; 6:2 w finale.
Teraz nasza młoda mistrzyni szykuje się już do turnieju w Dubaju. Jak widać kontrakty reklamowe z Rolexem i Xiaomi jej nie zaszkodziły. Cóż za niespodzianka…