Skip to main content

W Turynie startuje kolejna edycja turnieju ATP Finals. Bardziej wiekowi fani tenisa kojarzą ten format jako „Masters”, bo przez wiele lat impreza funkcjonowała pod tą nazwą. Mniejsza o nazewnictwo – szykuje się tydzień z tenisem na najwyższym poziomie.

ATP Finals toczy się praktycznie wg identycznych zasad jak WTA Finals, które znamy doskonale ze względu na niedawny triumf Igi Świątek. Różnice organizacyjne są jednak dość oczywiste – turniej męski rozgrywany jest w Turynie (wcześniej przez wiele lat w Londynie), a trybuny hali Pala Alpitour będą zapełniały się kibicami żądnymi rywalizacji na topowym poziomie, w dodatku pewnymi, że mecze bez względu na pogodę się odbędą. To jednak kolosalna różnica w porównaniu z niedawnym WTA Finals z Cancun. Ale zostawmy złośliwości.

Turyn po raz trzeci z rzędu będzie gospodarzem turnieju wieńczącego sezon. Dwa lata temu w finale triumfował Alexander Zverev. Niemiec pokonał Daniła Miedwiediewa. W zeszłym roku na szczyt powrócił Novak Djoković. Serb wygrał ten turniej po raz szósty w karierze. Tym samym Nole zrównał się z Rogerem Federerem, który w przeszłości również sześciokrotnie sięgał po tytuł. Szwajcar jest już oczywiście tenisowym emerytem, podczas gdy Djoković w niedzielę rozpocznie walkę o tytuł nr 7. Już teraz jest najlepszy pod względem liczby wielkoszlemowych mistrzostw, a za chwilę może być też samodzielnym liderem pod względem triumfów w turnieju mistrzów.

Djoković dostarcza kolejnych argumentów, że jest najlepszym graczem w historii. W tym sezonie wygrał trzy wielkoszlemowe turnieje, a w czwartym (chronologicznie w trzecim) dotarł do finału, gdzie po pięciosetowej batalii uległ Carlosowi Alcarazowi. Mowa oczywiście o Wimbledonie, co akurat jest swoistą niespodzianką, bo na londyńskiej trawie, pod nieobecność przywołanego już Federera, to Djoković był ostatnimi czasy hegemonem. Tak czy owak – do Kalendarzowego Wielkiego Szlema zabrakło naprawdę niewiele. Bardzo wymowne jest też to, że Serb od porażki z Alcarazem w finale, a było to 16 lipca, nie przegrał ani razu! Wygrał kolejno turnieje w Cincinnati, Nowym Jorku (US Open) i ostatnio w Paryżu, a po drodze dorzucił jeden zwycięski mecz w Pucharze Davisa. Łącznie to już 18 kolejnych zwycięstw Novaka. I czy kogokolwiek zdziwi jeszcze, jeśli 8 dni ta seria będzie liczyła 23 mecze?

Oczywiście, nie jest też tak, że Djoković nie ma z kim przegrać. Trudno o mocniejszą obsadę turnieju, skoro zagra w nim ośmiu najlepszych zawodników tego sezonu. W grupie z Nole znaleźli się Jannik Sinner, Stefanos Tsitsipas i Holger Rune. W drugiej grupie są Carlos Alcaraz, Danił Miedwiediew, Andriej Rublow i Alexander Zverev. Tsitsipas, Zverev i Miedwiediew w przeszłości już wygrywali ATP Finals. Niemiec nawet dwukrotnie, bowiem w 2018 roku w finale był w stanie ograć samego Djokovicia.

Teoretycznie najgroźniejszym rywalem dla serbskiego arcymistrza powinien być Alcaraz, czyli rankingowa dwójka. Teoretycznie… Hiszpan po wygraniu Wimbledonu nie podniósł już nad głowę żadnego trofeum. W Toronto przegrał z Tommym Paulem, w Cincinnati z Djokoviciem, w US Open z Miedwiediewem, w Pekinie z Sinnerem, w Szanghaju z Gregorem Dimitrowem, a ostatnio w Paryżu już w pierwszym meczu z Romanem Safiullinem. Niewątpliwie jest to zniżka formy młodego Hiszpana, który narzekał też na dolegliwości zdrowotne. W jego przypadku to żadna nowość, bo niemal co roku Alcaraz boryka się z najróżniejszymi kontuzjami. W 2023 również było ich sporo. Bez pełnej sprawności i topowej formy, Alcaraz może zapomnieć o rzuceniu rękawicy Djokoviciowi i pozostałym gigantom tego sportu.

Co z Hubertem Hurkaczem? W ATP Finals pełnić będzie rolę rezerwowego, a zatem czeka na swoją szansę, gdyby właśnie problemy zdrowotne wykluczyły któregoś z ośmiu uczestników. Hurkacz do samego końca ostro walczył o swoje miejsce. Odrabiał straty, które były efektem bardzo przeciętnych miesięcy w jego wykonaniu. W pewnym momencie w rankingu wylądował nawet w trzeciej dziesiątce i do miejsca w TOP 8 było bardzo daleko. Finisz sezonu Hurkacza był jednak bardzo udany i do prześcignięcia Holgera Rune zabrakło niewiele. Więcej o tym szaleńczym pościgu Hubiego pisaliśmy TUTAJ. W zeszłym roku Polakowi również nie udało się zagrać w finałach. Grał za to dwa lata temu, ale przegrał wszystkie trzy grupowe spotkania.

ATP Finals 2023 startuje w niedzielę o 14:30 meczem Sinnera z Tsitsipasem. Tego samego dnia, w tej samej grupie, o 21:00 Djoković zmierzy się z Rune. Dzień później wystartuje druga grupa – o 14:30 Alcaraz vs Zverev i o 21:00 Miedwiediew vs Rublow.

Related Articles