Rzadko który turniej ma taki medialny „background” jak tegoroczny Australian Open. Od ponad dwóch tygodni media i opinia publiczna żyły sprawą Novaka Djokovicia. Serb ostatecznie nie przystąpi do obrony mistrzowskiego tytułu. Nie jest zaszczepiony, a na dodatek kłamał w swoich oświadczeniach. Saga trwała długo i miała zwroty akcji, ale koniec końców władze Australii postawiły na swoim. Mimo nieobecności Djokovicia, turniej oczywiście ruszył, a polscy kibice mają już pierwszą okazję do radości.
Hubert Hurkacz dziś w nocy rozpoczął swój pierwszy turniejowy mecz, a jego rywalem był Jegor Gierasimow. Białorusin okazał się wymagającym rywalem. Wprawdzie pierwszy set nie zapowiadał większego oporu ze strony 106. rakiety rankingu ATP, ale dwa kolejne kończyły się tie-breakami. Raz na korzyść Hurkacza, jednak za drugim razem minimalnie lepszy okazał się Gierasimow. Dopiero czwarty set przyniósł wrocławianinowi wygraną. Kluczowy okazał się przedostatni gem, w którym Hurkacz przełamał Białorusina, a punkt na wagę wygranej Polak zdobył w stylu legendarnego Borisa Beckera. Choć są i tacy, którzy stwierdziliby, że po prostu w swoim stylu, bo takie loty w wykonaniu Hurkacza już widywaliśmy.
"That is "
Hubert Hurkacz with an early contender for at the 2022 Australian Open #AusOpen | @HubertHurkacz pic.twitter.com/WOpioIxuGi
— Eurosport UK (@Eurosport_UK) January 17, 2022
W drugiej rundzie Hurkacz zmierzy się z Francuzem Adrianem Mannarino, który w pięciosetowym boju ograł Jamesa Duckwortha. Zwycięstwa w pierwszym dniu singlowej rywalizacji mężczyzn zaliczyli już m.in. Rafael Nadal, Karen Chaczanow czy Denis Shapovalov. Dziś jeszcze starcie choćby Alexandra Zvereva. Kamil Majchrzak, podobnie jak duża część faworytów imprezy rozpocznie walkę dopiero jutro. Pod nieobecność Djokovicia grono kandydatów do wygranej mocno się wyrównało, a należą do nich przede wszystkim rzeczony Zverev, a także Danił Miedwiediew czy Stefanos Tsitsipas. Ciekawe, co będzie w stanie pokazać wracający po kontuzji Nadal, który przecież także potrafił wygrywać w przeszłości turniej w Melbourne (2009). Zresztą, od 2006 roku tylko raz turnieju tego nie wygrał nikt z wielkiej trójki! Był to Stan Wawrinka w 2014 roku. Królem Australii był w ostatnich latach Djoković, który łącznie wygrał to już 9-krotnie, ale wiele wskazuje na to, że tej liczby już nie poprawi. A na pewno nie w tym roku.
Darmowy zakład na Australian Open
Co u pań? Iga Świątek na kort wyjdzie dopiero jutro, podobnie jak Magda Linette. Świątek będzie wyraźną faworytką w meczu z Brytyjką Harriet Dart. Trochę inaczej wygląda to w przypadku Linette. Ta zagra z niżej notowaną Anastasiją Sevastovą, ale kursy zakładów bukmacherskich każą faworytki meczu upatrywać w Łotyszce.
Tradycyjnie dość ciężko wskazać główną kandydatkę do wygranej w turnieju kobiet. Z jedynką rozstawiona jest Ashleigh Barty, której pomagać będzie na pewno świadomość gry przed własną publicznością. W dodatku Barty wygrała turniej w Adelajdzie, stanowiący próbę generalną przed Australian Open. W półfinale liderka rankingu WTA ograła naszą Igę Świątek. Barty do tej pory nie wygrała Australian Open, a nawet nie doszła do finału. Dwa lata temu była w półfinale.
Tytułu sprzed roku broni Naomi Osaka. Japonka wygrała już swój pierwszy mecz. Ze względu na to, że w Melbourne święciła triumfy już dwa razy (2019 i 2021) wydaje się najpoważniejszą rywalką Barty. Do turnieju nie zgłosiła się jego siedmiokrotna zwyciężczyni, ubiegłoroczna półfinalistka, Serena Williams.