Nie było niemiłej dla polskich kibiców niespodzianki w półfinale Rolanda Garrosa – Iga Świątek w dwóch setach pokonała Cori „Coco” Gauff i zameldowała się w finale. Tam zagra z sensacją imprezy, Jasmine Paolini, która co ciekawe ma polskie korzenie.
Iga była wyraźną faworytką czwartkowego półfinału. Nic w tym dziwnego, skoro była też główną faworytką całego turnieju, a na jej triumfie w imprezie nie można było zarobić nawet dwukrotności stawki! W dodatku Świątek grała z Gauff jedenastokrotnie i aż dziesięć razy wygrywała, za każdym razem w dwóch setach. Te statystyki naprawdę nie zwiastowały niczego dobrego dla „Coco”.
Mecz był odzwierciedleniem tych statystyk i wyglądał tak, jak większość poprzednich starć obu pań. Świątek dominowała, grała swój tenis, a Gauff dobre fragmenty przeplatała z fatalnymi błędami. Jej spécialités de la maison były forhendy wyrzucone 5 metrów za linię końcową, kilka razy w naprawdę istotnych momentach gema.
Świątek przełamała rywalkę już w pierwszym gemie, a potem systematycznie powiększała przewagę, by wygrać pierwszego seta 6:2. Zajęło jej to 37 minut. Można by rzec, że to kolejny nudny dzień w fabryce. Tym razem nie w piekarni, bo nie udało się „wypiec” żadnego bajgla (6:0), ani palucha (6:1).
Drugi set przyniósł nieco więcej emocji. Najciekawiej zrobiło się w czwartym gemie, gdy Amerykanka po raz pierwszy i jedyny w tym meczu przełamała serwis Polki, wychodząc na prowadzenie 3:1. Zanim do tego doszło, „Coco” pokłóciła się z panią arbiter. Jedna z osób sędziujących na linii wywołała aut przy serwisie Świątek. Komunikat nastąpił niemal równo z nieudanym returnem Cori. Sędzia główna skorygowała decyzję i uznała serwis za dobry, ale nie nakazała powtórzenia punktu, a przyznała go Świątek. Gauff stwierdziła, że jej zły odbiór podania wynikał z faktu, że usłyszała komunikat „out”. Sędzia główna była innego zdania i uważała, że komunikat w żaden sposób nie wpłynął na jakość zagrania czarnoskórej tenisistki, gdyż nastąpił równo w momencie odbijania piłki. Po blisko minutowej wymianie zdań, Gauff jak niepyszna wróciła na kort, po czym… rozpłakała się. Wydawało się, że z jej psychiką nie jest najlepiej, a spokojna Świątek to wykorzysta, ale paradoksalnie właśnie w tym gemie doszło do przełamania.
Iga jednak w okamgnieniu odrobiła straty i dosłownie 10 minut później prowadziła już 5:3. W kolejnym gemie mogło być już po zawodach, go liderka rankingu miała dwa meczbole, ale Gauff jeszcze się wybroniła. Przy serwisie Igi w gemie dziesiątym nie było już jednak odwrotu od nieuniknionego. Czwarta piłka meczowa w tym spotkaniu została wykorzystana, a Iga po raz czwarty w karierze awansowała do finału French Open. I w sobotę będzie miała szansę po raz czwarty go wygrać. Znając skuteczność Polki w finałach wszelkiej maści, jest na dużo szansa.
Iga zagra ze wspomnianą na wstępie Paolini. Pięć lat starsza Włoszka nigdy nie grała nawet w ćwierćfinale imprezy wielkoszlemowej. Do tej pory jej życiowym osiągnięciem była IV runda Australian Open, notabene w tym sezonie, co pokazuje, że złapała też najwyższą formę w karierze. Paolini w środowym ćwierćfinale niespodziewanie pokonała Jelenę Rybakinę, a w dzisiejszym półfinale okazała się lepsza od innej sprawczyni sensacji, Mirry Andriejewej. Ta z kolei w środę wyrzuciła z turnieju Arynę Sabalenkę.
Rok temu w finale Świątek trafiła na Karolinę Muchovą. Wszyscy zwiastowali lekki, łatwy i przyjemny finał, a tymczasem Polka pomęczyła się i ostatecznie wygrała w trzech setach. Jak będzie tym razem? Do tej pory obie panie grały ze sobą tylko dwukrotnie. Świątek wygrała oba mecze i za każdym razem oddawała rywalce łącznie po trzy gemy w całym spotkaniu. W swojej dotychczasowej karierze Włoszka wygrała 4 turnieje WTA i 1 ITF. Jest nieporównywalnie mniej utytułowana od znacznie młodszej Igi. Ale te wszystkie liczby nie będą miały znaczenia w sobotę na korcie.
Paolini reprezentuje Włochy, ale płynie w niej również polska krew, bowiem jej matka pochodzi z Łodzi. Do tej pory w centralnej Polsce mieszka zresztą babcia finalistki tegorocznego Rolanda Garrosa. To dodatkowy smaczek finału, który rozpocznie się w sobotę o 15:00. Iga zagra o swój piąty wielkoszlemowy tytuł i potwierdzenie dominacji w Paryżu. A przecież za półtora miesiąca startują Igrzyska Olimpijskie. Wiadomo, gdzie…