Iga Świątek w ostatnim meczu fazy grupowej WTA Finals pokonała Paulę Badosę w dwóch setach. Niestety, było to zwycięstwo wyłącznie na otarcie łez. Polka przegrała dwa wcześniejsze mecze i pożegnała się z turniejem w Guadalajarze.
Zaczęło się od ubiegłotygodniowego meczu z Marią Sakkari. Greczynka po raz kolejny w tym sezonie okazała się zmorą Igi. Polka grała kiepsko i zasłużenie przegrała 2:6; 4:6. Sakkari dość pewnie wygrywała swoje podania, a Świątek niemal przy każdym swoim gemie serwisowym mocno się męczyła. Przy stanie 40:0 dla Sakkari w ostatnim gemie, nasza najlepsza tenisistka zalała się łzami. Sakkari popsuła pierwszy serwis, ale przy drugim wystarczyło dostarczyć piłkę na stronę Polki. Świątek z całej siły uderzyła w siatkę i za chwilę nakryta ręcznikiem opuściła kort załamana. Obrazki łamiące serce, ale w sporcie trzeba być gotowym na porażki. Psychika nie jest póki co mocną stroną Świątek i to widać po raz kolejny.
Mecz z Aryną Sabalenką, najwyżej notowaną zawodniczką turnieju, był więc meczem o życie. Iga wygrała pierwszą partię 6:2 i zapowiadało się na jej zwycięstwo. Niestety, Sabalenka pozbierała się i w drugim secie zafundowała rywalce to samo. Wygrała 6:2, zatem o zwycięstwie w meczu decydowała trzecia partia. Świątek przegrała już drugi ze swoich gemów serwisowych, ale natychmiast odrobiła stratę. Niestety, przy stanie 5:5 nasza zawodniczka znów nie wytrzymała. Prowadziła w gemie 30:0, ale ostatecznie go przegrała. Sabalenka serwowała, by wygrać mecz i dokonała tego gładko w czterech piłkach.
W ostatnim meczu Świątek grała więc już tylko o honor. I trzeba przyznać, że poniedziałkowe spotkanie z Paulą Badosą pokazało, że w naszej zawodniczce jest ogromny potencjał. Tym większa szkoda, że w dwóch pierwszych nie udało się wygrać choćby raz. Świątek ograła 7:5; 6:4 Badosę, która do meczu przystępowała po dwóch zwycięstwach. Z grupy do półfinałów wyszły Badosa i Sakkari, które wygrały po dwa mecze. Sabalenka zdołała pokonać tylko Igę, a Iga tylko Badosę.
Druga grupa zakończyła się klęską Czeszek. Karolina Pliskova i Barbora Krejcikova odpadly, a w półfinałach zagrają Garbine Muguruza i Anett Kontaveit. O tym, jak bardzo wyrównany jest ten turniej (i cały kobiecy tenis) niech świadczy fakt, że żadnej z zawodniczek nie udało się w grupie wygrać wszystkich trzech spotkań.
Występ Igi należy uznać za rozczarowujący. Zawaliła całkowicie mecz pierwszy mecz. W drugim przegrała minimalnie, a trzeci wygrała. Forma zwyżkowała, ale zabrakło punktów, a przecież wielu ekspertów widziało w niej faworytkę imprezy. Pomagać miała jej specyficzna trajektoria lotu piłek w rozrzedzonym, górskim powietrzu w Guadalajarze. Niestety, pierwszy w karierze występ Świątek w turnieju finałowym WTA zakończył się na grupie. Jeśli w karierze raszynianki nie zdarzy się jednak żadna katastrofa, takich występów przed nią jeszcze co najmniej kilka. Powinno być lepiej.
Kibicom polskiego tenisa pozostaje emocjonowanie się występami Huberta Hurkacza, który ATP Finals rozpoczął od porażki z Daniłem Miedwiediewem. Hubi wygrał pierwszego seta, ale potem oddał pole Rosjaninowi. Dziś wieczorem Hurkacz zagra z Matteo Berrettinim. Włoch po kapitalnym pierwszym secie meczu z Alexandrem Zverevem (porażka w tie-breaku), w drugiej partii przegrał z kontuzją i skreczował. Czy dziś będzie w ogóle w stanie rywalizować z Hurkaczem? Jeśli tak, zobaczymy ekscytujący rewanż za półfinał Wimbledonu.