Skip to main content

Długo trwać będą nierozstrzygalne spory, czy był najwybitniejszym w historii tego sportu. Nawet jeśli nie, to jest legendą tenisa. Powszechnie uwielbiany maestro z Bazyeli, Roger Federer, ogłosił zakończenie kariery. Tak, to jest bezsprzecznie koniec pewnej epoki.

Federer ogłosił swoją decyzję za pośrednictwem mediów społecznościowych. Można usłyszeć je w formie nagrania audio oraz przeczytać w formie listu. To ta sama, przejmująca treść. Szwajcar musi odejść z powodu powracających problemów z kolanem.

W styczniu 2020 roku borykając z bólem dotarł do półfinału Australian Open, gdzie nie dał rady Novakowi Djokovicowi, choć w pierwszym secie prowadził już nawet 5:2! Zagrał jeszcze w pokazowym meczu dla Afryki z Rafą Nadalem. A potem na ponad rok zniknął. Poddał się operacji, by wrócić do pełnej sprawności i gry na najwyższym poziomie. Wrócił w marcu 2021 roku. Początki nie były łatwe, ale wielki mistrz osiągnął na tyle dobrą formę, że był w stanie ograć trzech rywali na French Open. Potem zrezygnował z dalszej rywalizacji, wiedząc, jakie ograniczenia ma jego organizm. Stawiał na Wimbledon – jego ukochany turniej. Widać było jednak, że to już nie ten Federer, którego zna cały tenisowy świat. Miał problemy z dobieganiem do piłek na czas, a tego nie da się zniwelować nawet genialną techniką i wielką różnorodnością. Czymś, w czym nie miał sobie równych przez lata.

Dlatego też na Wimbledonie poległ. Mierzył w zwycięstwo, ale w ćwierćfinale nadziei pozbawił go Hubert Hurkacz. Polak ograł Szwajcara w trzech setach. W ostatnim bez straty gema. Nikt nie sądził wtedy, że oglądamy ostatni poważny mecz Federera w karierze. A jednak.

Kolano wciąż dokuczało, więc Szwajcar po Wimbledonie ogłosił, że musi zrobić sobie kolejną dłuższą przerwę i znów poddać się operacji. Liczył, że wróci na kolejny Wimbledon. Pewnie chciał się pożegnać z tenisem właśnie na londyńskich kortach, które uwielbiał. Z wzajemnością. Bo choć nie ma w światowym tourze bardziej lubianego zawodnika, to jednak wimbledońska publiczność darzy Króla Rogera szczególnym uwielbieniem.

Rehabilitacja przedłużała się i w pewnym momencie jasne stało się, że Federer w tegorocznym turnieju na kortach All England Tennis and Croquet Club nie zagra. Przyjechał do Londynu jako gość specjalny. I pewnie nikt nie dostał takiej owacji po wspaniałym zagraniu lub wygraniu meczu, jak ten 41-latek w garniturze.

Zapowiadał, że wróci, by zagrać w Laver Cup, turnieju, który sam wymyślił i zorganizował. Ale to nie miało być pożegnanie. Chciał wystąpić jeszcze w Bazylei i myślał o kolejnym sezonie, pewnie docelowo jako tym ostatnim, z pożegnalnym Wimbledonem. Okazało się jednak, że kolano nie daje rady. Nie pomogło kilka operacji, więc szansa na pełną sprawność i możliwość rywalizacji na 100% już nie istnieje.

– Jak wiecie, ostatnie trzy lata przyniosły mi sporo wyzwań przez urazy i operacje. Ciężko pracowałem, by wrócić do optymalnej formy, jednak znam też możliwości i ograniczenia mojego organizmu. Mam 41 lat. Rozegrałem więcej niż 1500 meczów w przeszło 24 lata. Tenis był dla mnie hojniejszy, niż się spodziewałem, ale teraz muszę uznać, że nadszedł czas na zakończenie mojej kariery – napisał Federer w swoim liście do fanów.

Dodał, że rozpoczynający się za tydzień Laver Cup będzie jego ostatnim występem w ATP. – Będę grał w tenisa w przyszłości, ale już nie w Wielkich Szlemach czy tourze – dodał.

Wszystkich osiągnięć Federera nawet nie sposób wymienić. To 20-krotny mistrz Wielkich Szlemów, zwycięzca ponad 100 turniejów ATP i gracz, który przez 310 tygodni przewodził rankingowi. Gdyby lata jego świetności nie skrzyżowały się z latami świetności Djokovicia i Nadala, z pewnością te liczby byłyby jeszcze bardziej imponujące. Dziś Wielka Trójka przestaje istnieć.

Federer był legendą sportu i wzorem. Przez lata zapracował sobie na wizerunek, jakiego w świecie sportu nie ma chyba nikt. Choć w ostatnim czasie praktycznie nie grał, wciąż był w ścisłej czołówce najlepiej zarabiających na świecie sportowców. To efekt gigantycznych kontraktów reklamowych. Te będą z nim jeszcze przez długie lata. Ale swoim niezwykłym talentem Szwajcar nie będzie cieszył już oka milionów fanów na całym świecie. To smutny dzień dla tenisa.

Całe oświadczenie 41-letniego mistrza z Bazylei przeczytać można tutaj:

Related Articles