
W Paryżu startuje dziś drugi Wielki Szlem sezonu. Na ceglastej mączce kortów Rolanda Garrosa tytułów sprzed roku bronić będą Rafael Nadal i Iga Świątek. Są też faworytami tegorocznej rywalizacji, a wczoraj spotkali się na korcie w towarzyskim meczu.
Dla Świątek możliwość gry żywą z legendą światowego tenisa to ogromne wyróżnienie i docenienie klasy. Polka nigdy nie ukrywała, że jest fanką Nadala. Rok temu miała okazję go poznać, bo oboje triumfowali w Paryżu. Czy ta sytuacja powtórzy się 8 miesięcy później?
Nadal to multitriumfator French Open. Wygrywał tu – bagatela – 13 razy! Jego bilans meczów na paryskiej mączce także jest oszałamiający. Wygrał tu bowiem 100 meczów, a przegrał… dwa. W 2009 roku uległ Robinowi Soderlingowi, który w finale przegrał z Rogerem Federerem. W 2015 roku lepszy od Nadala w Paryżu okazał się Novak Djoković. Serb jest zresztą głównym kandydatem, by sprawić niespodziankę i zatrzymać leworęcznego Hiszpana w drodze po swój 21. wielkoszlemowy tytuł, a 14. na Ronaldzie Garrosie. Nole wygrał tegoroczne Australian Open i obok Stefanosa Tsitsipasa wydaje się być najpoważniejszym kontrkandydatem Nadala.
Swoją świetną formę na nawierzchni ziemnej Nadal potwierdził w Rzymie. Wygrał turniej, a w finale w trzech setach pokonał Djokovicia. Wcześniej wygrał także turniej w Barcelonie, gdzie w finale 2:1 ograł Tsitsipasa. Porażka przytrafiła mu się za to w ćwierćfinale turnieju w Madrycie, gdzie lepszy był Alexander Zverev, późniejszy zwycięzca imprezy.
Do wielkoszlemowego grania po kilkunastu miesiąca wraca weteran, Roger Federer. Jego cele na ten rok to przede wszystkim Wimbledon i Igrzyska Olimpijskie, ale na pewno w Paryżu także będzie chciał się pokazać z dobrej strony. Czy jednak szwajcarski maestro wróci jeszcze do swojej najwyższej formy? Po kontuzji zagrał do tej pory trzy turniejowe mecze i dwa z nich przegrał, w dodatku z rywalami spoza światowego topu. Wygląda na to, że Król Roger jest daleki od optymalnej dyspozycji. Raczej ciężko mu będzie powtórzyć swój wyczyn z 2019 roku, kiedy dotarł w Paryżu do półfinału, nie wspominając o 2009 roku, kiedy jedyny raz w karierze wygrał French Open.
W turnieju kobiet mamy sytuację bezprecedensową, bowiem to Polka jest główną faworytką. Nawet w czasach prime’u Agnieszki Radwańskiej nasza tenisistka nie otwierała nigdy listy kandydatek do wygrania wielkoszlemowej imprezy. Rok temu Iga Świątek wygrała w Paryżu jako zawodniczka z drugiego, a może nawet trzeciego szeregu. Dopiero kolejne zwycięstwa w trakcie turnieju pokazywały skalę jej talentu i możliwości. Do tegorocznego French Open Polka przystępuje jako faworytka nie tylko ze względu na status obrończyni tytułu. W tym roku wygrała już turniej na twardej nawierzchni w Adelajdzie, a przede wszystkim imprezę w Rzymie. W finale Świątek rozniosła Karolinę Pliskovą 6:0, 6:0, oddając rywalce zaledwie 13 piłek! Obchodząca w poniedziałek 20. urodziny tenisistka pokazała klasę także we wcześniejszych rundach, gdy jednego dnia musiała rozegrać dwa singlowe mecze – ćwierćfinał i półfinał. Oczywiście obydwa zwyciężyła, nie tracąc seta.
Wśród najpoważniejszych rywalek Świątek wymienia się Ashleigh Barty i Arynę Sabalenkę, ale to przecież tenis kobiet, w którym niemal co turniej mamy sporo niespodzianek. Dwa lata temu do paryskiego finału doszła mało znana Czeszka, Marketa Vondrousova. W 2017 roku doszło do jeszcze większej niespodzianki, gdy turniej wygrała Jelena Ostapenko z Łotwy. Nigdy później nie zbliżyła się nawet do takiego osiągnięcia.
W singlowych turniejach French Open mamy czterech reprezentantów Polski. W imprezie panów grają Hubert Hurkacz (w I rundzie zagra z Holendrem, Boticem van de Zandschulpem), a także Kamil Majchrzak (jego rywalem będzie Francuz, Arthur Cazaux). Iga Świątek marsz po drugi wielkoszlemowy tytuł rozpoczyna meczem z mało znaną Słowenką, Kają Juvan. Z kolei Magda Linette zmierzy się z reprezentantką gospodarzy, Chloe Parquet. Gdyby kierować się wyłącznie rankingami, komplet biało-czerwonych powinien bez większego problemu znaleźć się w II rundzie. Oby tak było!