Skip to main content

Zachwytu nie ma, ale awans trójki z czwórki naszych singlistów do II rundy Australian Open to wynik przyzwoity. Co najistotniejsze – nie zawiedli nas ani Iga Świątek, ani Hubert Hurkacz, z których występami, co naturalne, wiążemy największe oczekiwania. Awansowała również Magdalena Fręch, a z turniejem rozstała się z Magda Linette.

I od Magdy, czyli zeszłorocznej półfinalistki Australian Open, zaczniemy. Linette trafiła na niełatwą rywalkę, bo Caroline Wozniacki nikomu przedstawiać nie trzeba. Dunka polskiego pochodzenia w 2018 roku triumfowała w Melbourne. W tym roku zapewne tego wyniku nie powtórzy, ale I rundę przeszła. Wozniacki wygrała pierwszego seta 6:2. Widać było, że Linette nie jest w pełni sił. Potrzebowała interwencji fizjoterapeuty. W końcu przy stanie 2:0 dla Wozniacki, zeszłoroczna sensacja turnieju zrezygnowała z dalszej gry z powodu urazu lewego uda. Tym samym mecz zakończył się przedwcześnie, a Dunka może szykować się już do meczu II rundy z Marią Timofiejewą.

Linette grała już pierwszego dnia. Drugiego na kort wyszła Magdalena Fręch, która stoczyła zacięty i wyrównany pojedynek z reprezentantką gospodarzy, Darią Savillę. Niżej notowana rywalka postawiła trudne warunki i wygrała pierwszą partię po tie-breaku. W drugiej triumfowała Fręch, wygrywając 6:3. Trzeci set również padł łupem Polki – tym razem 7:5. Ponad trzygodzinne spotkanie zakończyło się sukcesem Fręch, która w II rundzie zmierzy się z Caroline Garcią. Warto zauważyć, że tenisistka z Francji w poprzedniej rundzie ograła powracającą do gry po ciąży Naomi Osakę. Fręch nie będzie faworytką tego spotkania.

W poniedziałkowy poranek czasu polskiego kibice mogli oglądać w akcji Huberta Hurkacza, który również trafił na rywala z Australii. Kwalifikant Omar Jasika okazał się wymagającym przeciwnikiem. Po raz pierwszy udało się go przełamać w końcówce drugiego seta. Pierwszy Hubert wygrał po tie-breaku. W trzeciej partii Jasika wyraźnie nie był już tym samym zawodnikiem – czy to kwestia braków fizycznych czy raczej podłamania po przegranej w dwóch pierwszych setach? Trudno powiedzieć. Tak czy owak – Hurkacz przełamał rywala już w pierwszym gemie, potem poprawił na 4:1 i wygrał tego seta 6:2. Cały mecz udało się więc rozstrzygnąć bez straty seta, ale to było tylko pozornie łatwe zadanie. Rywalem wrocławianina w II rundzie będzie 142. w rankingu ATP Czech, Jakub Mensik. To zaledwie 18-latek, który awansował do turnieju z kwalifikacji, ale w I rundzie pokonał Denisa Shapovalova. Brzmi to jak duża niespodzianka, ale Kanadyjczyk od IV rundy Wimbledonu 2023 nie grał przez prawie pół roku z powodu problemów z kolanem. Wrócił niedawno w Auckland i przegrał w I rundzie. W Melbourne sytuacja się powtórzyła. Hurkacz na pewno jest faworytem meczu z młodym Czechem.

Trzeci dzień zmagań w Australii rozpoczynała Iga Świątek. Polka nie miała szczęścia w losowaniu i już w I rundzie los skojarzył ją z Sofią Kenin, czyli zwyciężczynią turnieju z 2020 roku. Dziś jednak Amerykanka nie była faworytką, bo to Iga jest światowym numerem 1. Łatwo jednak nie była. Polka przegrywała w pierwszej partii już 1:3. Mało tego, przy stanie 4:4 znów przegrała swój serwis i Kenin serwowała po seta. Iga zaliczyła jednak przełamanie powrotne. Zrobiło się 5:5, a niebawem było już 6:6. Tie-break to lepsza gra liderki rankingu i wygrała do dwóch. Kamień z serca.

W drugim secie Świątek nie miała już takich problemów. Od stanu 2:2 w gemach wygrała wszystkie cztery kolejne i zameldowała się w II rundzie. O tym, że nie było to jednak łatwe spotkanie, najlepiej niech świadczą prawie dwie godziny spędzone na korcie, co jak na dwusetówkę jest wynikiem sporym.

Wspominaliśmy o niewygodnym losowaniu? W drugim rundzie Świątek znów zagra z Amerykanką, tym razem z Danielle Collins. Obie panie zagrały w Melbourne dwa lata temu w półfinale i Collins nie dała naszej zawodniczce szans. Potem Amerykanka przegrała w finale z Ashleigh Barty i do dziś finał AO 2022 jest jej największym sukcesem w karierze. Pocieszające jest jednak to, że obie panie zmierzyły się łącznie aż sześć razy, z czego Collins wygrała tylko tamten półfinał. W zeszłym roku zawodniczki zagrały ze sobą trzykrotnie. W Cincinnati Świątek wygrała 6:1; 6:0. Zresztą, w Doha była podobnie – 6:0; 6:1. W Montrealu Collins ugrała jednego seta, ale też przegrała cały mecz.

Czekamy zatem na występy Polaków w II rundzie i trzymamy kciuki.

Related Articles