Skip to main content

Serena Williams ogłosiła, że wielkoszlemowe US Open będzie jej ostatnim turniejem w karierze. 41-letnia Amerykanka przyznała, że ma teraz inne priorytety, a jest nim drugie dziecko i skupienie się na życiu rodzinnym.

W tej chwili Serena Williams gra w turnieju w Toronto na twardej nawierzchni i przygotowuje się w ten sposób do ostatniego Wielkiego Szlema w karierze. Już zapowiedziała, że po tegorocznym US Open da sobie spokój z grą w tenisa. Wczoraj pokonała 6:3, 6:4 Hiszpankę Parizzas-Dias w pierwszej rundzie i musiałaby przejść jeszcze dwie, żeby zmierzyć się z Igą Świątek. Warunkiem oczywiście też awans Polki do tej fazy. Panie mogłyby się spotkać na etapie ćwierćfinału, ale do tego droga jeszcze daleka. Na razie dla Williams najważniejsze jest to, że odniosła pierwsze indywidualne zwycięstwo od 14 miesięcy i to w turnieju WTA 1000. Amerykanka miała roczną przerwę. Wystąpiła w Wimbledonie z dziką kartą, ale odpadła w I rundzie z jedną z rewelacji turnieju – Harmony Tan.

Serena Williams jest bardzo wyczulona na sformułowanie “sportowa emerytura”. Tym bardziej, że właśnie pokazała, że jest jeszcze w stanie wygrać mecz w WTA 1000. Nie jest to więc emerytura spowodowana problemami zdrowotnymi, czy tym, że Amerykanka po prostu nie nadąża już na tym poziomie i mogłaby tylko odcinać kupony. Tu po prostu chodzi o inne priorytety: – W ciągu ostatniego roku Alexis i ja staraliśmy się o kolejne dziecko i otrzymaliśmy informacje od lekarza, które bardzo mnie ucieszyły. Powiedział, że możemy powiększyć rodzinę, gdy tylko będziemy na to gotowi, więc nie chciałabym ponownie zajść w ciążę jako sportowiec. Mając już z głowy profesjonalną karierę, Serena będzie mogła w pełni skupić się na macierzyństwie.

Amerykańska tenisistka ma na swoim koncie 23 tytuły wielkoszlemowe i tylko jednego brakuje jej do legendarnej Margaret Court. Trudno się jednak spodziewać tego, żeby zwyciężyła w US Open. Byłaby to jedna z największych sensacji w historii tenisa. Serena zatrzyma się więc na 99,99% na liczbie 23. Ostatni tytuł wywalczyła na kortach Australian Open w 2017 roku i jeszcze wtedy wydawało się, że rekord Court jest kwestią czasu. Serena miała wiele szans, żeby przynajmniej wyrównać rekord kobiecego tenisa. Przegrała dwa finały Wimbledonu i dwa finały US Open. Pokonywały ją: Angelique Kerber, Naomi Osaka, Simona Halep, a najboleśniejsza była sensacyjna porażka z Bianką Andreescu, dla której US Open 2019 było turniejem życia.

Wcześniej miała taką serię, że wygrywała aż osiem turniejów wielkoszlemowych z rzędu, kiedy tylko docierała do finału (w tym Wimbledon z Radwańską), ale kiedy brakowało jej już tylko jednego tytułu, to licznik się zatrzymał i nie chciał ruszyć. Na przełomie sierpnia i września wróci do miejsca, gdzie wygrywała sześciokrotnie i gdzie zawsze szło jej bardzo dobrze. Jeżeli tylko występowała na tym turnieju, to ma tak imponującą serię, że dochodziła co najmniej do półfinału od… 2008 roku! Od tego czasu trzy razy tu nie grała, cztery razy została mistrzynią, trzy razy przegrała w finale, a cztery w półfinale. Tu też nie zanosi się na podtrzymanie serii, ale nie to jest dla Williams najważniejsze. Nie chce odchodzić z jakąś wielką pompą. W przytoczonym wyżej wywiadzie z “Vogue” sama przyznała, że jest fatalna w pożegnaniach.

Related Articles