Rozpoczyna się US Open, a Novak Djoković staje przed życiową szansą. Może jako pierwszy mężczyzna w historii sięgnąć po Kalendarzowego Wielkiego Szlema, a przy okazji zostać samodzielnym liderem w liczbie wielkoszlemowych zwycięstw. Jeśli wygra, zdobędzie bowiem swój tytuł nr 21.
Djoković mierzył w Złotego Szlema, czyli cztery wielkoszlemowe zwycięstwa w roku, okraszone złotym medalem Igrzysk. W Tokio poległ jednak – zarówno w singlu, jak i mikście. Przegrał w półfinałach. Potem przegrał także mecz o 3. miejsce w singlu, a mecz o brąz w mikście poddał walkowerem. Z olimpiady wrócił więc bez medalu i być może nie uda mu się już nigdy w karierze zdobyć złota igrzysk. Jednak niepowodzenie w Tokio nie zamyka drogi do innych celów.
A w US Open Djoković ma do wyrównania rachunek z zeszłego roku. Już wtedy był murowanym faworytem do wygranej, tak jak dziś. Ale na drodze do wygranej stanęła mu mieszanka własnej głupoty i pecha. Poirytowany swoją marną grą w meczu z Pablo Carreno Bustą wypalił piłką na oślep i trafił w sędzię liniową. W takich sytuacjach protokół jest jasny i nieubłagany. Zawodnikowi należy się dyskwalifikacja. Próby dialogu i przepraszanie pani arbiter zdały się na nic.
Ten sezon należy do Djokovicia i nie zmienia tego porażka w Tokio. Wygrał Australian Open, wygrał French Open, dystansując Rafę Nadala, a następnie zwyciężył w Wimbledonie. Niczego nie można przesądzać, ale będzie sporą niespodzianką, jeśli 12 września nie sięgnie po zwycięstwo na kortach Flushing Meadows. Tym bardziej, że w turnieju nie ma ani Rogera Federera, ani Nadala, ani ubiegłorocznego zwycięzcy, Dominica Thiema. Wszyscy mają problemy zdrowotne. Najgroźniejszym rywalami dla Nole będą więc Danił Miedwiediew, Stefanos Tsitsipas i złoty medalista z Tokio, Alexander Zverev. Czy tenisowa młodzież będzie w stanie skutecznie podnieść rękę na lidera rankingu?
Wysoko rozstawiony jest Hubert Hurkacz. Polak startuje w Nowym Jorkiem z numerem 10. Wrocławianin zmagania rozpocznie we wtorek, od meczu z Jegorem Gerasimowem. Trzy lata temu pokonał go w kwalifikacjach do US Open. Drugim z Polaków w drabince głównej jest Kamil Majchrzak. W 2019 roku dotarł on do III rundy tego turnieju, co jest jego największym osiągnięciem. W tym roku skutecznie przebrnął kwalifikację i rywalizację zacznie od meczu z Finem Emilem Ruusuvuorim.
W singlu mamy także dwie panie. Pierwszą jest oczywiście Iga Świątek, która nie ma ostatnio najlepszego czasu. W Tokio przegrała już w II rundzie, a potem dokładnie na tym samym etapie pożegnała się z turniejem w Montrealu. W Kanadzie za burtę imprezy wyrzuciła już Ons Jabeur. Tunezyjka to zmora Świątek – ograła ją także w 1/8 finału Wimbledonu. Świątek we wtorek stanie naprzeciwko Amerykanki Jamie Loeb (194. w rankingu WTA). W turnieju nie zabraknie także Magdy Linette, która także zmierzy się z reprezentantką USA. Tutaj losowanie było jednak znacznie gorsze, bo Cori Gauff to jedna z najbardziej utalentowanych tenisistek na świecie. Ma zaledwie 17 lat, a dochodziła już do IV rundy Australian Open i dwukrotnie Wimbledonu, a także do ćwierćfinału tegorocznego French Open! Dwa lata temu w Nowym Jorku odpadła w III rundzie. Mecz Polki z „Coco” już dziś – zapewne około 22:00.
Za faworytkę wśród pań uchodzi Ashleigh Barty. Wysoko stoją także szanse Naomi Osaki i Aryny Sabalenki.