Czy coś może być spodziewane i niespodziewane jednocześnie? Chyba tak. W ostatnich latach świecką tradycją i czymś, co można przewidywać, jest nieoczekiwany skład finału ATP Finals. W 2017 Grigor Dimitrov pokonał Davida Goffina, rok później Alexander Zverev ograł Novaka Djokovicia, a rok temu Stefanos Tsitsipas był lepszy od Dominica Thiema. Dziś w finale Thiem zagra z Daniłem Miedwiediewem.
Na cztery ostatnie sezony londyńskiego turnieju tylko raz w finale obejrzeliśmy Djokovicia i w dodatku był to finał przegrany. Ani razu Federera, ani razu Nadala. Ktoś powie, że to wieje wiatr zmian w męskim tenisie, ale kompletnie tego nie widać w Wielkim Szlemie, gdzie trzem gigantom zagraża jedynie Thiem. ATP Finals to jednak inna bajka i to grona zwycięzców tej prestiżowej imprezy dziś dołączy nowy zawodnik.
Obaj finaliści stoczyli ciężkie, epickie wręcz boje w półfinałach. Miedwiediew przegrał pierwszego seta z Nadalem. W drugim prowadził już 4:1, by przegrywać 4:5 przy podaniu Nadala. Rosjanin wyszedł z tych tarapatów i wygrał tie-breaka. Podłamany Nadal nie wytrzymał tempa rywala w trzeciej partii i przegrał 3:6. Miedwiediew po raz pierwszy w karierze ograł 20-krotnego triumfatora turniejów wielkoszlemowych.
Jeszcze większym dreszczowcem okazał się drugi półfinał, w którym Thiem mierzył się Djokoviciem. W pierwszym secie Austriak wygrał 7:5, tylko raz przełamując Serba w 11. gemie. W drugiej partii doszło do tie-breaka, w którym Nole obronił cztery piłki setowe i ostatecznie wygrał, zostając w grze. W trzecim secie znów żaden z serwujących nie stracił podania i znów doszło do tie-breaka. Djoković prowadził w nim już 4:0, a jednak w finale zagra Thiem, który wygrał potem sześć kolejnych piłek.
Po raz piąty z rzędu zwycięzcą ATP Finals zostanie zawodnik, który zrobi to po raz pierwszy w karierze. Po Murray'u, Dimitrowie, Zverevie i Tsitsipasie będzie to Thiem albo Miedwiediew. Rosjanin przez fazę grupową przeszedł suchą stopą, wygrywając wszystkie trzy mecze bez straty seta – w tym także z Djokoviciem. Thiem wygrał swoją grupę, choć w ostatnim jej meczu uległ Andriejowi Rublowowi 0:2.
Dzisiejszy finał w dużym stopniu może być kwestią tego, kto lepiej wytrzymał trudy turnieju. W ciągu ośmiu dni (Miedwiediew) i siedmiu (Thiem) do rozegrania było bowiem pięć meczów, wliczając w to finał. To wprawdzie nie granie do trzech wygranych setów, ale i tak obciążenia są ogromne. Być może właśnie dlatego ciut starsi arcymistrzowie, czyli Nadal i Djoković polegli w półfinałach.
Dzisiejszy finał startuje o 19:00. Jeśli panowie utrzymają formę z półfinałów czeka nas starcie na najwyższym poziomie.