Końcówka tego roku w tenisie należy do Alexandra Zvereva. Po złotym medalu olimpijskim w Tokio przyszła pora na sukces w ATP Finals. W niedzielnym finale Sasza nie dał szans Daniłowi Miedwiediewowi, pokonując Rosjanina 2:0. Tym samym Zverev powtórzył swój triumf z 2018 roku, kiedy to wygrał tę imprezę w Londynie, wtedy po finale z Novakiem Djokoviciem.
Swoją drogą Zverev ma chyba patent na ogrywanie Serba. W epickim półfinale Igrzysk Olimpijskim pozbawił Nole szansy na złoto, które potem sam zgarnął. Teraz obaj panowie zmierzyli się w półfinale ATP Finals w sobotę. W pierwszym secie obaj utrzymywali swój serwis aż do tie-breaka, w którym odrobinę więcej zimnej krwi zachował Niemiec. W drugiej partii Djoković odegrał się. Przełamał serwis rywala przy stanie 4:4 i wygrał seta. Wydawało się, że to Nole będzie faworytem trzeciej partii – w końcu jeszcze ani razu nie dał się przełamać. Ale i to się zmieniło. Kluczowy okazał się czwarty gem. Zverev wygrał go przy podaniu Serba. Skończyło się 6:3 dla złotego medalisty z Tokio.
Finał tak emocjonujący już nie był. Zverev zrewanżował się Miedwiediewowi za porażkę z grupy. Tam po wyrównanym meczu Rosjanin wygrał 2:1. Tu po zaledwie 75 minutach było po zawodach. Niemiec najwyraźniej wyczuł słabość rywala w początkowych fazach setów. To wtedy zaliczył dwa kluczowe przełamania, dzięki którym wygrał obie partie po 6:4. Turyn należał więc do 3. rakiety rankingu ATP. W drodze po triumf musiał pokonać „jedynkę” i „dwójkę”, więc trzeba sobie jasno powiedzieć, że to zwycięstwo w pełni zasłużone.
Paradoks Zvereva polega na tym, że to już dość utytułowany tenisista, ale wciąż bez wygranej w Wielkim Szlemie! Ba, tylko raz dotarł do finału – rok temu w US Open. Najwięksi w historii tej dyscypliny wypracowali sobie status legend, zwyciężając w Melbourne, Paryżu, Londynie i Nowym Jorku. Czy Zverev, który ma przed sobą jeszcze przynajmniej dekadę gry na wysokim poziomie, doskoczy do panteonu gwiazd tenisa? Pierwsza okazja, by zacząć budować swoje wielkoszlemowe portfolio już za dwa miesiące w Australian Open. Być może turniej rozegrany zostanie bez Djokovicia, co byłoby sporym ułatwieniem dla pretendentów. Organizatorzy wymagają bowiem szczepienia na covid-19, a Serb jest znanym „foliarzem”. Czy zdecyduje chęć wygrywania czy własne antynaukowe przekonania? Nomen omen przekonamy się już niedługo.
Ten sezon jeszcze się nie skończył. Przed nami rozstrzygnięcia w Pucharze Davisa. Mecze grupowe rozpoczną się 25 listopada. Potem kolejno ćwierćfinały, półfinały i finał. Zabawa zakończy się 5 grudnia. Tytułu sprzed dwóch lat bronią Hiszpanie. Rok temu zawody nie odbyły się oczywiście z powodu pandemii. Jeśli chodzi o imprezy indywidualne to wczorajszy finał w Turynie był ostatnim poważnym akordem roku 2021.