Skip to main content

Iga Świątek zameldowała się w półfinale French Open. Ćwierćfinałowy pojedynek z Marketą Vondrousovą nie był dla Polki żadnym wyzwaniem. Świątek wygrała 6:0; 6:2, a całe spotkanie trwało ledwie 64 minuty. Teraz obrończynię trofeum czeka pojedynek z „Coco” Gauff.

W poprzedniej rundzie Świątek rozbiła Anastazję Potapową bez straty gema, spędzając na korcie 40 minut, nie licząc rozgrzewki i pomeczowego wywiadu, rzecz jasna. Z przekąsem można stwierdzić, że na tym tle Vondrousova wypadła nieźle. Generalnie jednak emocji nie odnotowaliśmy. Już pierwszy set pokazał, czego można się tu spodziewać. Świątek przeszła przez niego jak burza. Tylko czwarty gem przyniósł wyrównaną walkę – panie pograły na przewagi ładnych parę minut, ale podobnie jak pięć pozostałych – ten gem padł łupem Polki.

W drugiej partii zwyciężczyni zeszłorocznego Wimbledonu wreszcie wygrała jakieś gemy – najpierw wyrównała stan seta na 1:1, a potem zmniejszyła stratę z 1:4 na 2:4. I to wszystko. Świątek kontrolowała przebieg gry i ani przez moment nie zapowiadało się na jakiekolwiek kłopoty.

Gauff mogła jeszcze dobrze nie wyjść spod prysznica, a już miała „zaklepaną” rywalkę w półfinale. Zresztą, Amerykanka mogła się tego spodziewać. Świątek jest główną faworytką turnieju na kortach Rolanda Garrosa. Nie może być inaczej, skoro wygrała tu już trzykrotnie i powszechnie uważa się ją za specjalistkę od gry na ceglastej mączce.

Statystyka pojedynków obu pań jest bardzo optymistyczna dla Igi. Polka wygrała 10 z 11 meczów przeciwko „Coco”. Gauff była lepsza jedynie w półfinale ubiegłorocznego turnieju w Cincinnati. Co ciekawe, był to jedyny trzysetowy mecz obu pań – wszystkie wygrane Igi zamykały się w dwóch partiach. Ostatnio mierzyły się w półfinale turnieju w Rzymie. Tenisistka z Raszyna wygrała 6:4; 6:3.

Kibice na kortach w Paryżu nie doczekali się emocji w trzech ostatnich meczach liderki WTA, ale mają ich ponad miarę w meczach lidera rankingu ATP. Novak Djoković w sobotę kończył swój mecz z Lorenzo Musettim już po 3 w nocy, ale finalnie wygrał 3:2 w setach. To jeszcze nic, bo we wczorajszym meczu 1/8 finału Serb chyba tylko cudem uniknął porażki z Francisco Cerundolo. Nole miał wyraźne problemy z poruszaniem się, co jest pokłosiem urazu kolana. Zaczęło to być widoczne w drugim secie, a potem jeszcze wyraźniej w trzecim. Argentyńczyk prowadził już 2:1 w setach, a w czwartym 4:2. Djoković odwrócił jednak losy tej partii i doprowadził do piątego seta. Jak sam mówił w pomeczowej rozmowie – gdy zaczęły działać środki przeciwbólowe, mógł wrócić na swój normalny poziom gry, a nie ratować się serwisami i skracaniem wymian, tak jak we wcześniejszej fazie meczu.

Djoković wygrał piątego seta 6:3, pokazując na czym polega jego wielka klasa. Klasa, do której Cerundolo bardzo daleko. Serb nie krył jednak, że losy ćwierćfinału są wielką zagadką. Jeśli problemy z nogą cudownie nie znikną, mecz z Casperem Ruudem może w ogóle nie dojść do skutku. Znamienne jest to, że to właśnie Norweg jest minimalnym faworytem bukmacherów.

Related Articles