Duże zaskoczenie w świecie tenisa! Iga Świątek poinformowała dziś za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych o zakończeniu współpracy z trenerem Tomaszem Wiktorowskim. Prowadził on Polkę przez trzy ostatnie sezony. Póki co nie wiadomo, kto będzie nowym trenerem liderki rankingu WTA.
Świątek zatrudniła Wiktorowskiego na początku grudnia 2021 roku – do pierwszych sukcesów w seniorskiej karierze prowadził ją Piotr Sierzputowski. W pewnym momencie formuła współpracy z tym trenerem wyraźnie się wyczerpała. Iga nie była zadowolona ze swoich wyników w 2021 roku – brak wielkoszlemowego tytułu, a na dodatek przegrane Igrzyska Olimpijskie w Tokio. Coraz częściej schodziła z kortu sfrustrowana albo zapłakana. Potrzebowała nowego impulsu.
Takim impulsem okazał się Wiktorowski. W środowisku od dawna mówiło się, że były trener Agnieszki Radwańskiej chciałby spróbować pracy ze Świątek. Widział potencjał do zrobienia progresu w grze Polki. Miał pomysł i wizję. Iga zaufała Wiktorowskiemu i dziś na pewno tego nie żałuje.
Przez trzy lata wygrali wiele turniejów, w tym trzy wielkoszlemowe, a także WTA Finals. Do tego w tym roku Świątek dołożyła brązowy medal olimpijski. Liczyła na złoto, ale poległa w półfinałowym meczu z Chinką Zheng. Radość nie była więc pełna, bo na kortach w Paryżu z urzędu była główną faworytką. Brąz to raczej nagroda pocieszenia.
Po Paryżu było już tylko gorzej. W Cincinnati Iga odpadła w półfinale, pokonana wyraźnie przez największą rywalkę, Arynę Sabalenkę. W US Open znów to Sabalenka miała powody do radości – wygrała wielkoszlemowy turniej na nowojorskich kortach Flushing Meadows, a Polka poległa w ćwierćfinale z Jessicą Pegulą. Od tamtej pory Iga nie pojawiła się już na korcie w „tourze”. Wycofała się z azjatyckich imprez, motywując to lakonicznie sprawami osobistymi. Przewaga zawodniczki z Raszyna nad Sabalenką mocno topnieje i niewykluczone, że niebawem po raz drugi to Białorusinka zasiądzie w fotelu liderki. Kluczowy będzie turniej kończący sezon, czyli WTA Finals. Iga będzie tam bronić 1500 punktów, jako zwyciężczyni sprzed roku.
O ile w ogóle w nim wystartuje. Póki co Polka nie ma trenera. Oto pełna treść jej dzisiejszego wpisu:
“Po 3 latach osiągania największych sukcesów w mojej karierze zdecydowaliśmy z trenerem Tomaszem Wiktorowskim o zakończeniu naszej współpracy. Chcę zacząć od podziękowań, bo to one są dziś dla mnie najważniejsze. Trener Wiktorowski dołączył do mojego zespołu przed 3 sezonami, gdy bardzo potrzebowałam zmian i świeżego podejścia. Jego doświadczenie, analityczne i strategiczne podejście oraz ogromna wiedza o tenisie sprawiły, że parę miesięcy później zaczęłam osiągać sukcesy, o których nawet nie marzyłam. Naszym celem było zostanie nr 1 na świecie i to trener pierwszy wypowiedział to na głos. Mierzyliśmy wysoko. Na każdy turniej jechaliśmy, żeby go wygrać i wraz z trenerme wygraliśmy kilkanaście turniejów w tym 4 Wielkie Szlemy. Z uwagi na tę istotną dla mnie zmianę, daję sobie najbliższe tygodnie na rozpoczęcie współpracy z nowym trenerem. Toczą się już pierwsze rozmowy z trenerami zza granicy”.
Nie wiemy zatem, jaka przyszłość przed Igą. Nie wiemy też, czy to ona zdecydowała o zakończeniu współpracy z Wiktorowskim, czując, że nie jest w stanie zrobić dalszych postępów, czy raczej to trener sam postanowił odejść. Mówi się, że Wiktorowski był już zmęczony podróżowaniem przez większą część roku w różne zakątki świata i postanowił odpocząć od zgiełku „touru”, poświęcając więcej czasu rodzinie. Podobnie jak w przypadku zakończenia współpracy z trenerem Sierzputowskim, rozejście się obu stron następuje w przyjacielskiej atmosferze, co doskonale wpisuje się w wizerunek poukładanej i profesjonalnej zawodniczki, jaką jest Iga Świątek.
Można tylko życzyć sobie, by na współpracy z nowym trenerem zyskała przynajmniej tyle, co na współpracy z Wiktorowskim, bo bez wątpieniu wzniósł on ją na wyższy poziom.