Póki co w trwającym od kilku dni turnieju Indian Wells polscy kibice nie mają powodów do niepokoju. Iga Świątek i Hubert Hurkacz rozpoczęli rywalizację bardzo udanie. Oboje stoją u progu ćwierćfinałów, ale na oboje czekają trudne zadania.
Hurkacz rozpoczął rywalizację w Kalifornii od wolnego losu w I rundzie. Nasz najlepszy singlista wyszedł na kort dopiero w meczu 1/32 finału z Alexeiem Popyrinem, reprezentującym Australię. Hurkacz gładko wygrał pierwszego seta 6:1, a w drugim pomęczył się nieco dłużej, ale także zwyciężył 7:5. Dziś w nocy także obyło się bez problemów. Jedynym była pogoda, która spowodowała przerwanie meczu z Francesem Tiafoe. Na korcie jednak od początku dominował Polak, który wygrał ten mecz 6:3; 6:2.
Ostatnie dni są dla Polaka bardzo udane. Właśnie po raz pierwszy w karierze awansował do czołowej „10” rankingu ATP, wyrzucając z niej legendarnego Rogera Federera, który ostatnimi czasy rzadko wychodzi na kort, a znacznie częściej przebywa w gabinetach lekarskich i fizjoterapeutycznych. Hubi wciąż jest w grze o udział w ATP Finals, prestiżowym turnieju kończącym sezon. Punkty zdobyte w Indian Wells mogą okazać się na wagę złota.
A kolejna przeszkoda Hurkacza to Asłan Karacew – objawienie tego sezonu. Jeszcze w zeszłym roku mało kto kojarzył nazwisko tego Rosjanina. Dwa lata temu był on w piątej setce rankingu! Tymczasem w tym sezonie wygrał z reprezentacją Sbornej ATP Cup, a potem dotarł do półfinału Australian Open, gdzie musiał uznać wyższość Novaka Djokovicia. Później grał także w finale turnieju w Belgradzie. Pokazał się też z dobrej strony w mikście, docierając do finałów French Open i Igrzysk Olimpijskich. W obu przypadkach tworzył parę z Jeleną Wiesniną. Był też triumfatorem debla w Dosze, wtedy w parze z Andriejem Rublowem. Co jeszcze istotniejsze, Karacew niedawno pokonał Hurkacza w turnieju San Diego. Polak wygrał pierwszego seta, ale dwa kolejne zgarnął Asłan. Okazja do rewanżu już jutro. Zwycięzca tego meczu w ćwierćfinale zagra z lepszym z paru Danił Miedwiediew vs Grigor Dimitrow. Jest więc prawdopodobne, że Hurkacz znów zmierzy się z Rosjaninem i znów będzie to rewanż – tym razem za ćwierćfinał Wimbledonu, kiedy to Polak wygrał w pięknym stylu.
Iga Świątek jest jedną z faworytek tegorocznego Indian Wells. Polka jest rozstawiona z numerem 2 – wyżej notowana była tylko Karolina Pliskova, która notabene już odpadła, przegrywając 0:2 ze 115. w rankingu WTA Beatriz Haddad Maia z Brazylii. Świątek takich problemów póki co nie miała – bez straty seta ograła zarówno Petrę Martić, jak i Weronikę Kudiermietową. W pierwszym meczu Polka straciła łącznie cztery gemy, w drugim ledwie jednego. Mecz z Rosjanką nie trwał nawet godziny.
Wypoczęta i rozpędzona Świątek o ćwierćfinał zagra już dziś. Na jej drodze staje Jelena Ostapenko, sensacyjna zwyciężczyni French Open sprzed czterech lat. Łotyszka pokonała już Su-Wei Hsieh, a także Julię Putincewą. Mecz z zawodniczką z Kazachstanu musiał kosztować Ostapenko sporo sił – wszystko rozstrzygnęło się w trzech setach, a rywalizacja trwała blisko dwie godziny.
Iga musi radzić sobie z rolą faworytki już do końca imprezy. Jeśli wygra z Ostapenko, w ćwierćfinale zmierzy się z Shelby Rogers lub Leylah Annie Fernandez. Niezależnie od tego, która z nich awansuje do 1/8 finału, Świątek będzie typowana jako murowana zwyciężczyni. Z historii tego sezonu wiemy doskonale, że zawodniczka z Raszyna nie zawsze wywiązuje się z tej roli. Jeśli jednak Iga będzie grać tak jak w dwóch poprzednich meczach, to żadna z rywalek nie powinna jej zagrozić.