Skip to main content

Hubert Hurkacz podniósł się po słabiutkim pierwszym secie i wygrał ze Stefanosem Tsitsipasem (2:6, 6:3, 6:4) w ćwierćfinale turnieju w Miami. Polak pokonał rakietę numer 5 w światowym rankingu i w półfinale zmierzy się z Andriejem Rublowem.

Tsitsipas vs Hurkacz to już dla nas tenisowy klasyk i to mimo tego, że Grek to rocznik 1998, a Polak 1997. Obaj najpierw rywalizowali ze sobą w czasach juniorskich, a w seniorskiej karierze trafiają na siebie co chwilę. Hurkacz zazwyczaj walczył dzielnie, ale ostatecznie przegrywał. Tak było choćby w Szanghaju, czy w całkiem niedawnym turnieju w Rotterdamie, gdzie uległ 4:6, 6:4, 5:7. Zwykle są to więc bardzo zacięte pojedynki. Problem jednak jest taki, że bilans do tej pory wynosił 6:1 na korzyść Greka – tak podają statystyki ATP Tour. Hubert Hurkacz odniósł swoje drugie zwycięstwo nad Tsitsipasem.

Miami to turniej z serii Masters 1000, czyli tych najbardziej prestiżowych, nie biorąc pod uwagę Wielkiego Szlema. W "tysiącach" zawsze bierze udział cała tenisowa śmietanka. W 2020 roku przez COVID rozegrano tylko trzy z dziewięciu takich turniejów – w dwóch zwyciężył Djoković, a w jednym najlepszy okazał się Danił Miedwiediew. Hurkacz już raz eliminował Tsitsipasa w turnieju Masters 1000. W 2019 był od niego lepszy w Montrealu. To było wielkie zwycięstwo Hurkacza, wówczas sklasyfikowanego na 48. pozycji w rankingu. Wtedy były to jednak początkowe rundy, a tym razem okazał się lepszy w ćwierćfinale.

Tsitsipas przełamał Hurkacza już w pierwszym gemie. W trzecim gemie znów było blisko, ale polski tenisista obronił trzy break pointy i pozostał przy życiu. Potem to on mógł wyrównać stan meczu i sam również miał trzy break pointy, ale i także je zmarnował. Przy stanie 4:2 Tsitsipas przełamał po raz kolejny Polaka, spokojnie utrzymał serwis, wygrywając do 0 i po 40 minutach miał już na koncie 1:0 w setach. Nawet po wejściu na drugi set Hurkacz się nie obudził i znów po ataku w siatkę stracił własny serwis na dzień dobry. Po ponad 50 minutach mogło się wydawać, że nic z tego. Męczył się przy własnym podaniu i gdyby nie fantastyczna akcja przy siatce, to mógłby już przegrywać 0:3. To napędziło Polaka tak, że nawiązywał wyrównaną walkę przy serwisie Tsitsipasa. Grek został przełamany dwa razy, Hurkacz wygrał swój serwis i było 1:1.

Trzeci set rozpoczął się od czterech bardzo spokojnie wygranych gemów przez podających. Na tym etapie meczu już nie oglądaliśmy prawie w ogóle break pointów, a jeśli już się pojawił, to Hurkacz natychmiast go wykorzystał. Po tym, jak Tsitsipas poszedł do siatki, Hubert minął go backhandem i odwrócił losy najważniejszego gema w tym secie. Grek fatalnie przestrzelił z wysokiej piłki i zrobiło się 3:2. Tylko jednego break pointa musiał obronić Polak, a ogólnie miał już słabszego momentu. Grał konsekwentnie. Zakończył mecz świetnym serwisem i sprawił dużą niespodziankę. Dzięki temu zaliczy awans przynajmniej o dziesięć lokat, czyli na 27. miejsce. Nigdy nie był wyżej.

Related Articles