Skip to main content

Hiszpanie rządzą w tym roku w męskim tenisie. Pablo Carreno-Busta został w niedzielę już szóstym zawodnikiem z tego kraju, który wygrał turniej rangi ATP. Łącznie składa się to już na 13. wiktorii w ciągu sezonu. Carreno-Busta w finale imprezy w Montrealu ograł Huberta Hurkacza. Dla 31-latka z Gijon to największy sukces w dotychczasowej karierze.

Hurkacz imponował w Kanadzie. W drodze do finału uporał się m.in. z Nickiem Kyrgiosem i Casperem Ruudem. Co ciekawe, Hubi wygrał cztery mecze i wszystkie w trzech setach. Finał z Carreno-Busta także miał trzysetowy dystans, choć tempo wielu gemów było błyskawiczne i po ledwo godzinie gry rozpoczynała się decydująca partia.

Polak wygrał pierwszego seta, przełamując Hiszpana przy stanie 3:2. Carreno-Busta zaliczył krótki blackout – przegrał gema do zera i właściwie było po sprawie, bo świetnie serwujący wrocławianin nie miał zamiaru dać swojemu rywalowi jakichkolwiek szans. Dość powiedzieć, że w tym secie obejrzeliśmy jeden break point.

Druga partia? Tutaj chyba Hurkacz był jeszcze myślami w poprzednim secie. Przegrał już pierwszy gem serwisowy – również do zera – i po chwili przegrywał już 0:3. Carreno-Busta wszedł na wyższy poziom. Grał świetnie zarówno w defensywie, jak i w ataku. Był dobry przy linii i świetny przy siatce. Grał różnorodnie. W tym secie przegrał przy swoim podaniu raptem pięć piłek. Hurkacz nie zbliżył się nawet do odrobienia straty. Znów szybki set z jednym break pointem i po sprawie. A zatem 6:3; 3:6 i o wszystkim rozstrzygnąć miał set trzeci.

Nie trzeba być wielkim znawcą tenisa, by oglądając dwie pierwsze partie dojść do wniosku, że jedno przełamanie prawie na pewno załatwi ten mecz. Hurkacz wprawdzie rozpoczął od ekspresowego gema na 1:0, ale potem przy stanie 1:1 znów zawalił sprawę. Przegrał gema do 30 i utorował rywalowi drogę do wygranej. A Carreno-Busta nie dość, że wciąż utrzymywał wysoki poziom serwisu, to nie stracił również impetu w samej grze. Jak myśleć o pokonaniu przeciwnika, gdy ten wygrywa taką akcję jak ta poniższa?

Komentarz „nieprawdopodobne” jest tutaj nader trafny. Przy stanie 5:3 dla Hiszpana Polak serwował, by dać sobie jeszcze cień szansy na odwrócenie losów meczu. Wprawdzie znów po drodze nie było żadnych break pointów, ale przecież nadzieja umiera ostatnia. Niestety, ten gem okazał się ostatnim. Hurkacz wyszedł z 0:30 do stanu 30:30, ale przegrał dwie kolejne piłki. Przy piłce mistrzowskiej nie po raz pierwszy w tym meczu zdecydował się na skrót i znów był to skrót marnej jakości. Piłka zatrzymała się na siatce, a Carreno-Busta mógł skakać ze szczęścia. Imprezy rangi 1000 do tej pory jeszcze nie wygrał.

Hurkacz przegrał zaś pierwszy finał w swojej karierze. Przegrał zasłużenie, bo po pierwsze miał po przeciwnej stronie siatki rywala świetnie usposobionego, a po drugie sam w kilku kluczowych momentach podejmował złe decyzje. Nie grał złego tenisa, ale detale zdecydowały o porażce. Hubi pozostanie na 10. miejscu w rankingu ATP. Gdyby wygrał, wskoczył na pozycję 8. Tak wysoko w karierze jeszcze nie był. Z kolei Carreno-Busta awansuje na 14. lokatę.

Related Articles