Skip to main content

Mamy nadzieję, że trend tegorocznego French Open, polegający na tym, że w każdej rundzie tracimy jednego reprezentanta Polski w turnieju singlowym, już się zakończył. A to dlatego, że na placu boju pozostała nam już tylko Iga Świątek – dwukrotna zwyciężczyni rywalizacji na ceglastej mączce w stolicy Francji i główna faworytka do trzeciej wiktorii.

Świątek w sobotę włączyła tryb absolutnie nieosiągalny dla jej rywalki, którą była Xinyu Wang. Chinka to zawodnika nr 80 rankingu WTA, jednak na tle liderki wyglądała raczej jak rakieta nr 800. Polka wygrała 6:0; 6:0, załatwiając sprawę w 52 minuty. Tu nawet nie ma o czym pisać, bo wygrana Igi nie była zagrożona nawet przez chwilę. W pierwszej partii Chinka wygrała 11 piłek, w drugiej zaledwie 6. Tym samym obrończyni tytułu po trzech meczach na tegorocznym Rolandzie Garrosie, ma już cztery partię wygrane do zera. Piekarnia bajgli pracuje bez ustanku.

Czy Świątek przygotuje kolejne wypieki już w poniedziałek? Tym razem jej rywalką będzie Łesia Curenko z Ukrainy. 34-letnia zawodniczka z Ukrainy zajmuje 66. miejsce w rankingu i raczej nie powinna zagrozić tenisistce z Raszyna. Obie panie zagrały ze sobą dwa razy. Rok temu w Paryżu i niecały miesiąc temu w Rzymie. Oba te mecze Świątek wygrała w identycznym stosunku – 6:2; 6:0. Trzeba jednak zauważyć, że Curenko spisuje się w tegorocznym French Open świetnie – wyeliminowała już Barborę Krejcikovą i Biancę Andreescu. Kanadyjce oddała tylko dwa gemy przez cały mecz.

Mocno liczyliśmy, że w niedzielę emocjonować nas będzie mecz Huberta Hurkacza z Novakiem Djokoviciem. Serb po raz kolejny w trzech setach ograł swojego rywala – tym razem Alejandro Davidovicha Fokinę. Dwa pierwsze sety Nole wygrywał w tie-breakach, trzeciego już łatwiej, bo 6:2. Jednak kilka godzin później jasne stało się, że Djoković nie zagra z Hurkaczem. Wrocławianin po raz trzeci doprowadził do pięciosetówki, ale tym razem poległ. Jego rywalem był Peruwiańczyk, Juan Pablo Varillas. Panowie spędzili na korcie prawie cztery godziny, a mecz miał różne fazy. Pierwszy set padł łupem Hurkacza (6:3), drugi w takim samym stosunku wygrał Varillas. 94. gracz rankingu wygrał również seta nr 3, okazując się lepszy w tie-breaku. Hubert odgryzł się czwartej partii, zwyciężając 6:4. Niestety, więcej sił i zimnej krwi zachował Varillas i to właśnie ten zawodnik dominował na korcie w ostatnim secie. Dość znamienne, że pierwsze przełamanie uzyskał, wygrywając gema na czysto. Przy stanie 5:2 Hurkacz potrzebował wygrania dwóch swoich gemów serwisowych, a pomiędzy nimi przełamania. Jednak już przy pierwszym kroku się wyłożył – to Varillas go przełamał i zakończył mecz pierwszym meczbolem. Mimo wszystko wydaje się, że zawodnik z Ameryki Południowej niespecjalnie zagrozi Djokoviciowi, który wygląda na niesamowicie zdeterminowanego, by zdobyć kolejny wielkoszlemowy tytuł w karierze.

Jego największym oponentem powinien być Carlos Alcaraz. Lider rankingu zagra dziś Lorenzo Musettim z Włoch. Zapowiada się bardzo dobre widowisko, jednak niewątpliwie wyraźnym faworytem tej konfrontacji pozostaje Hiszpan.

Z turniejem kobiet pożegnała się jedna z głównych rywalem Igi Świątek – Jelena Rybakina. Kazaszka wycofała się z imprezy przed meczem III rundy, w którym miała zmierzyć się z Sarą Sorribes Tormo. Rybakina wyjawiła, że powodem takiej decyzji były problemy zdrowotne, a konkretnie gorączka. Na dziś w rywalizacji kobiet na paryskiej mączce wszystko wskazuje na finał Świątek vs Sabalenka.

Related Articles