Hubert Hurkacz wygrał swój pierwszy turniej rangi ATP 1000. W Miami pokazał kawał dobrego tenisa i udowodnił, że ma wielki potencjał. W finałowym meczu Polak w dwóch setach ograł 4 lata młodszego Jannika Sinnera.
Mecz miał ciekawe podłoże. Obaj tenisiści doskonale się znają. Grywają wspólne w deblu, razem trenują. Są przyjaciółmi z kortu i doskonale rozumieją się też poza nim. Ich kariery także mają wiele zbieżności. Obaj wygrali do tej pory tyle samo turniejów ATP 250, tyle samo challengerów i tyle samo futuresów. Obaj nigdy nie przegrali finału. Ale tylko do dzisiejszego wieczoru.
Hurkacz ze względu na większe doświadczenie mógł być traktowany jako faworyt tego spotkania. W drodze do finału pokonał też mocniejszych rywali – aż czterech z TOP 20 rankingu ATP, w tym dwóch z czołowej dziesiątki. Na rozkładzie miał takie nazwiska jak Denis Shapovalov, Milos Raonić, Stefanos Tsitsipas i Andriej Rublow. Te dywagacje sprawdziły się, bo Hurkacz wygrał, choć samo spotkanie miało dość nieoczywisty przebieg.
Polak przy pierwszej okazji przełamał Włocha i po trzech gemach prowadził 3:0. Wydawało się, że czeka nas łatwy, lekki i przyjemny mecz. Nic z tych rzeczy. Sinner błyskawicznie wrócił do meczu i doprowadził do stanu 3:3. Potem obaj panowie po dwa razy wygrali swój serwis, ale przy stanie 5:5 Hurkacz pękł. W kiepskim stylu oddał swoje podanie, co zwiastowało rychłą porażkę w secie. Wtedy przytrafił się kolejny plot twist tego meczu. Sinner nie wytrzymał napięcia i przegrał gema do zera. Słabszą formę utrzymał także w tie-breaku. Hurkacz po godzinie gry zbliżył się do historycznej wiktorii w turnieju tej rangi.
Jeszcze zbliżył się do niej na początku drugiej partii, bo Sinner nie wydobył się z dołka, w który wpadł pod koniec pierwszego seta. Hubi wygrał cztery kolejne gemy i miał nawet szansę prowadzić 5:0. Sinner wygrał jednak swoje podanie, potem przełamał Polaka, a potem znów wygrał przy swoim serwisie – w dodatku do zera. Kolejny punkt zwrotny? Mogło tak być, ale Hurkacz na szczęście wymęczył kluczowego gema na 5:3. W kolejnym Sinner utrzymał swoje podanie – zrobiło się więc 5:4, a serwować miał nasz najlepszy tenisista.
Sinner wzniósł się na wyżyny i nie chciał tanio sprzedać skóry. Długie wymiany, dużo piłek pod linie końcowe, ale finalnie radość była po stronie Polaka. 7:6; 6:4! Kto by na to postawił tydzień temu? Hurkacz do turnieju w Miami przystępował w raczej kiepskim nastroju. Przegrał pięć ze swoich ostatnich siedmiu meczów. Na pierwszych przeszkodach odpadał w Australian Open i Montpellier, a potem w drugich w Rotterdamie i Dubaju. Stany Zjednoczone okazały się jednak szczęśliwe. I oby przełomowe!
Na ciekawą rzecz uwagę zwrócił na Twitterze Dawid Olejniczak.
Czy wiecie że w poniedziałek najwyżej notowany tenisista w rankingu ATP, bedzie wyzej niż najwyżej notowany tenisista !!!
Pamiętam czasy Samprasa, Agassiego, a wówczas nr.1 był około 200 ATP.
Jak to się zmieniło i to też jest piekno tenisa !!!
Niech żyje— Dawid Olejniczak (@DawidOlejnicza5) April 3, 2021
Hurkacz w jutrzejszym rankingu powinien znaleźć się na 16. pozycji. Co ciekawe, tę samą pozycję na liście WTA zajmować będzie Iga Świątek. Nasze apetyty rosną jednak w miarę jedzenia. A to jest coraz obfitsze – zupełnie jak w Święta.