
Duży szacunek dla Huberta Hurkacza za to, co zrobił w ciągu ostatniego miesiąca. Jego pościg prawie zakończył się awansem do TOP 8. Zabrakło niewiele i w turnieju ATP Finals będzie tylko rezerwowym. Sezon kończy na 9. pozycji.
Na początku października, przed turniejem ATP Masters 1000 w Szanghaju, Hurkacz w rankingu ATP zajmował 17. miejsce. Wtedy rozpoczął pościg. Zaczęło się właśnie w Szanghaju. Rywale będący wyżej, grali… pod niego. Aż czterech faworytów nie poradziło sobie w drugiej rundzie, czyli de facto odpadło na pierwszej przeszkodzie. Wcześniejsza runda jest dla słabszych tenisistów, kwalifikantów i tych z dziką kartą. Cameron Norrie, Félix Auger-Aliassime, Alex de Minaur, Frances Tiafoe, Alexander Zverev. Oni przegrali ze słabszymi w drugiej rundzie. Aż czterech z nich Hurkacz wyprzedził. Nie udało się z Zverevem, bo ten nie grał przez pół roku po ciężkiej kontuzji z półfinału Roland Garros, gdy podwinęła mu się noga i opuścił kort na wózku inwalidzkim. Dlatego nie miał żadnych punktów do stracenia z początku października 2022 roku (turniejów ATP 250 i 500 w Astanie, Tokio, Florencji i Gijon). Oprócz czterech wymienionych zawodników, Hurkacz zdołał przeskoczyć jeszcze dwóch innych – Karena Chaczanowa oraz Tommy’ego Paula.
W Szanghaju pokonał kolejno: Thanasiego Kokkinakisa, kwalifikanta Yu Hsiou Hsu z Tajwanu, Zhizhena Zhanga z Chin, Fabiana Marozsana z Węgier, Sebastiana Kordę w półfinale i Andrieja Rublowa w finale. Przez porażki wielu rozstawionych zawodników, miał dość łatwą ścieżkę. Uniknął Holgera Rune czy też Daniiła Miedwiediewa w półfinale, bo oni z turniejem pożegnali się wcześniej. Duże problemy Polak miał z Chińczykiem Zhangiem, który niespodziewanie postawił trudne warunki. Hurkacz bardzo się z nim męczył, a Zhang wygrał nawet więcej normalnych gemów w tym spotkaniu (18:16). Przegrał w tych najważniejszych, czyli dwóch tie-breakach. Zhizhen Zhang błyskawicznie się zrewanżował, bo już tydzień później w Tokio. Szansa na punkty szybko uciekła, ale Hurkacz 11. pozycję utrzymał, bo wszyscy, którzy walczyli o przegonienie go, dotarli maksymalnie do ćwierćfinału.
Awans do ATP Finals wydawał się dla naszego tenisisty misją niemożliwą do zrealizowania. Do Caspera Ruuda, czyli ósmego miejsca, tracił aż 800 punktów. Żeby coś takiego odrobić, to nie ma innej opcji, jak tylko wygrywać kolejne turnieje. I trzeba też mieć szczęście, żeby rywale za daleko nie docierali. W Bazylei Hurkacz rozstawiony był z numerem cztery i dotarł aż do finału, gdzie pokonał go Félix Auger-Aliassime. Boleśnie, bo po dwóch tie-breakach. To sprawiło, że Polak dostał +210 do rankingu. W przypadku zwycięstwa w całym turnieju byłoby to +410. Był to tylko turniej z cyklu ATP 500, dlatego nie udało się Polakowi przesunąć w rankingu. Odrobił trochę punktów, jednak cały czas był na 11. pozycji. Pozostawał jeden, niezwykle ważny turniej – prestiżowy Paris Masters, punktowany za 1000, dlatego wzięła w nim udział cała czołówka.
Hurkacz nie bronił wielu punktów. Miał dużo do zyskania, bo rok wcześniej odpadł w drugiej rundzie. Teraz zatrzymał się na ćwierćfinale i na Grigorze Dimitrowie. Dzięki temu zdołał wyprzedzić jeszcze dwóch – Caspera Ruuda i Taylora Fritza, awansując tym samym na dziewiątą lokatę. Zabrakło zostawienia tylko jednego za plecami… Największą szansę miał na przeskoczenie Holgera Rune. Norweg stracił mnóstwo punktów, bo aż 820, dlatego że rok temu tryumfował w Paryżu, ale pozycję w TOP8 obronił dzięki ćwierćfinałowi. A… może bardziej dzięki temu, że Hurkacz nie dotarł dalej. Należy jednak dodać, że Polakowi brakło w Paryżu nie jednego, a dwóch wygranych spotkań. Samo pokonanie Dimitrowa dałoby +180 punktów, czyli i tak z Duńczykiem by miejsce w ATP Finals przegrał (3425:3460). Ewentualnie też finał w kiepsko obsadzonym turnieju w Tokio dałby Hubertowi TOP8, jednak tam błyskawicznie przegrał z Chińczykiem Zhangiem. To już tylko gdybanie…
Hurkacz kończy sezon na dziewiątej pozycji i w ATP Finals będzie tenisistą rezerwowym. Zdarzało się w przeszłości (i to całkiem niedawno), że rezerwowi dołączali do turnieju albo zastępowali tych, którzy się z niego wycofali. Taylor Fritz zagrał na przykład rok temu za kontuzjowanego Carlosa Alcaraza. W 2021 roku Matteo Berrettini w pierwszym spotkaniu skreczował, a Stefanos Tsitsipas po pierwszej porażce się wycofał. To dało szansę dwóm rezerwowym – Jannikowi Sinnerowi i Cameronowi Norriemu. Musieli oni jednak zacząć już z jedną przegraną na koncie i ostatecznie nie wyszli z grupy, ale zagrali w ATP Finals? Zagrali! Dlatego i dla Hurkacza jest szansa, choć kiepsko byłoby na to liczyć, bo wówczas trzeba życzyć przeciwnikom jakiejś kontuzji…