
Cel udziału w paryskim turnieju ATP dla Huberta Hurkacza był jasny – wywalczyć tyle punktów rankingowych, by zapewnić sobie przepustkę do ATP Finals w Turynie. Gwarantem tego był awans do półfinału. Wczoraj stało się to faktem i Polak zagra w popularnym mastersie. Tak samo jak Iga Świątek w żeńskim wydaniu tej prestiżowej imprezy. Tak dobrze z polskim tenisem jeszcze nie było.
Hurkacz sam utrudnił sobie zadanie, bo już w I rundzie turnieju w Wiedniu przegrał z Andym Murray’em. Mecz był emocjonujący i stał na naprawdę dobrym poziomie, a Szkot pokazał klasę dwukrotnego złotego medalisty Igrzysk Olimpijskich i wielokrotnego triumfatora najważniejszych turniejów. Przed turniejem w Paryżu jasne stało się, że o dwa miejsca w ATP Finals walczy czwórka – Cameron Norrie, Jannik Sinner, Casper Ruud i nasz Hubert.
Hurkacz zaczął od dość wymęczonego zwycięstwa z Tommym Paulem. Amerykanin zawiesił poprzeczkę wysoko, ale Polak wygrał 7:5; 7:6. W kolejnej rundzie nie było wcale łatwiej. Dominik Koepfer wygrał pierwszą partię 6:4, ale w dwóch kolejnych Hurkacz okazał się lepszy 7:5 i 6:2. Po ponad dwugodzinnej batalii wrocławianin znalazł się o krok od upragnionego awansu do elity. Pozostawało wygrać z 55. w rankingu ATP Australijczykiem Jamesem Duchworthem.
Pierwszy set nie zapowiadał żadnych problemów. Hurkacz łatwo wygrał 6:2, wszystkie swoje podania zwyciężając gładko. Początek drugiego seta także nie zwiastował szykan w drodze do Turynu. Duckworth pomęczył się w trzecim gemie, ale zdołał go wygrać, a Hurkacz dwa pierwsze gemy serwisowe wygrał z łatwością. Jednak niespodziewanie przy stanie 3:2 dla „Kangura” doszło do przełamania serwisu Polaka i zrobiło się 4:2. Hurkacz błyskawicznie odpowiedział re-breakiem i do końca seta panowie pilnowali już swoich podań, w większości wygrywając je do zera. Potrzebny był więc tie-break, a w nim dość szybko Hurkacz popełnił kilka błędów, co kosztowało go słono. Od stanu 0:4 próbował jeszcze odrabiać straty, ale tę rozgrywkę 7:4 wygrał Duckworth. Kwestia zwycięstwa musiała się rozstrzygnąć w trzecim secie.
W trzecim secie jako takie emocje mieliśmy tylko w drugim gemie. Hubi miał jednego break pointa, a potem Duckworth kilka razy nie potrafił skończyć gema przy swojej przewadze. W końcu mu się udało. Od tego momentu, do stanu 6:5 dla wrocławianina, nie było już żadnych szans na przełamanie. Bardzo wiele wskazywało na to, że o zwycięstwie w tym meczu zdecyduje tie-break trzeciego seta. Ale wtedy Polak dał koncert, a Duckwortha wyraźnie zjadły nerwy. Wprawdzie dwa pierwsze meczbole obronił, ale wobec trzeciej piłki meczowej był już bezradny. Hurkacz błyskawicznie dopadł do krótkiej piłki i przerzucił ją lobem nad głową rywala. Duckworth próbował sięgnąć rakietą, ale nie dał rady. Po chwili Hubi ekspresyjnie świętował swój sukces, a Australijczyk wyraźnie wkurzony opuszczał kort jako przegrany. Pokazał dobry tenis, ale detale zdecydowały o triumfie Polaka.
W dzisiejszym półfinale Hurkacz zagra z liderem światowego rankingu, czyli Novakiem Djokoviciem. Drugi półfinał to starcie Daniła Miedwiediewa i Alexandra Zvereva. Trzeba przyznać, że zacne pary. Takich świetnych meczów jeszcze więcej czeka nas w turyńskim ATP Finals. Turniej zacznie się w niedzielę 14 listopada. Tymczasem już w najbliższą środę rozpocznie się WTA Finals – oczywiście z udziałem Igi Świątek.