Pierwszy meczbol po ledwie 57 minutach gry i zwycięstwo po nieco ponad godzinie. Hubert Hurkacz nie cackał się w meczu z liderem rankingu ATP. Polak wygrał z Daniłem Miedwiediewiem 6:1; 6:4 i po raz pierwszy w karierze sięgnął po triumf w turnieju na nawierzchni trawiastej.
Hurkacz plan minimum na turniej w Halle wykonał już wczoraj. W półfinale po bardzo zaciętym boju pokonał Nicka Kyrgiosa. Polak przegrał pierwszego seta, a dwa kolejne wygrał po tie-breakach. Dzięki tej wygranej wrocławianin zapewnił sobie powrót do czołowej dziesiątki rankingu ATP. Dziś jednak można było jeszcze poprawić swoją sytuację punktową, zgarniając 500 punktów za zwycięstwo.
Mecz z Miedwiediewem od samego początku układał się po myśli Hurkacza. Wprawdzie pierwszego gema Polak „przepychał” przez 5 minut i wygrał głównie dzięki serwisom, ale później problemów nie było. Po kilkunastu minutach Miedwiediew przegrywał już 0:5. Nic dziwnego, że wściekał się na cały świat, bo był po prostu bezradny. Hurkacz odpowiadał na niemal wszystkie jego zagrania. Ugrany honorowy gem niczego nie zmienił. Hubi wygrał tę partię w niecałe 30 minut. W stylu Igi Świątek, można by rzec…
Drugi set rozpoczął się od niezwykłej wymiany przy break poincie Hurkacza. Tę akcję po prostu trzeba zobaczyć:
Tak zwana zabawa.pic.twitter.com/GTLjwaRUi5
— Dawid Żbik (@DawidZbik) June 19, 2022
Hubert wygrał i na dzień dobry przełamał lidera rankingu. Mało tego, poirytowany kolejną uwagą swojego podopiecznego trener Gilles Cervara ostentacyjnie opuścił kort, co oczywiście wyłapały kamery. Być może tak właśnie napisał się epilog współpracy Francuza z Miedwiediewem. Rosjanin wprawdzie wygrywał wszystkie kolejne gemy serwisowe, ale na nic mu się to zdało. Hurkacz przy stanie 5:4 zmarnował piłkę meczową, popełniając podwójny błąd serwisowy, ale kolejną, trzecią już tego dnia, wykorzystał. Po chwili mógł celebrować swój pierwszy tegoroczny triumf i pierwszy w karierze sukces na trawie. Warto zauważyć, że Hurkacz po raz piąty wystąpił w finale imprezy rangi ATP i po raz piąty go wygrał. Znów porównanie z Igą Świątek nasuwa się samo.
Taka wygrana w spektakularnym stylu to dobry prognostyk przed zaczynającym się za tydzień Wimbledonem. Hurkacz rok temu dotarł do półfinału, po drodze bijąc w kapitalnym stylu samego Rogera Federera, króla tej nawierzchni. Notabene szwajcarski mistrz wygrywał w Halle aż 10 razy, a często później sięgał po triumf także w Londynie. Oby tą samą drogą poszedł wrocławianin.
Miedwiediew na pewno nie zrewanżuje się Hurkaczowi na Wimbledonie, bo w tym turnieju zabraknie zawodników z Rosji i Białorusi. Temat wałkowany od wielu tygodni i nie ma sensu do niego wracać. Dziś cieszymy się z wygranej Polaka, która była w pełni zasłużona. A nasz tenisista po meczu powiedział, że mierzył się dziś z najlepszym zawodnikiem na świecie i by wygrać taki mecz, trzeba wspiąć się na swoje wyżyny i zagrać perfekcyjnie. Na takie postawienie sprawy mogliby się oburzyć Novak Djoković i Rafael Nadal, ale patrząc jedynie przez pryzmat rankingu to faktycznie Miedwiediew jest numerem 1. W Halle jednak nie był najlepszy.