Skip to main content

W singlowych turniejach Australian Open do rozegrania zostały już tylko półfinały i finały. Ostatnim półfinalistą w środę został Stefanos Tsitsipas. Grek ograł Rafaela Nadala w pięciu setach i dołączył do Novaka Djokovicia, Asłana Karacjewa i Daniła Miedwiediewa. Z tym ostatnim zagra o finał imprezy w Melbourne.

To był epicki bój. Nadal wygrał dwa pierwsze sety. Szczególnie gładko poradził sobie w drugim. Wydawało się, że jest po meczu. Tsitsipas grał nerwowo, podejmował złe decyzje i był lata świetlne od wygrania meczu. W trzecim secie Grek wrócił jednak na właściwe tory. Gra gem za gem bez przełamań toczyła się aż do tie-breaka. Ba, większość z gemów wygrywana była do zera, szczególnie tych z serwisem Nadala. Tsitsipas swój pierwszy punkt przy serwisie Hiszpana zdobył dopiero w ostatnim możliwym momencie. Być może był to sygnał, że w tie-breaku postawi się i spróbuje wrócić do tego meczu. Tak też się stało! Tsitsipas wygrał do 4 i marzenia Nadala o szybkim 3:0 prysły.

Co gorsza, Grek poczuł krew. Zaczął grać odważniej, wchodzić w dłuższe wymiany, często wygrywając je. W końcu po raz pierwszy przełamał 20-krotnego triumfatora turniejów wielkoszlemowych i wygrał seta 6:4! O wszystkim miał więc zdecydować set piąty. Jasne stało się, że mecz potrwa około czterech godzin.

W piątym secie długo zapowiadało się na super tie-break. Jednak Nadal pokpił sprawę w ostatnim gemie serwisowym. Przegrał go do zera i był o krok od wypadnięcia z turnieju. Tsitsipas serwował po półfinał, ale zaczął od 0:30. Wygrał jednak kolejne trzy piłki i mieliśmy pierwszego meczbola. Nadal nie miał zamiaru ułatwić młodszemu rywalowi sprawy. Wybronił dwa meczbole, a potem miał nawet break pointa na 6:6. I tu kolejny zwrot akcji. Tsitsipas doprowadził do kolejnej piłki meczowej, której już nie zmarnował. Skończył mecz pięknym jednoręcznym backhandem po linii. Być może kluczowe w tym wycieńczającym boju było spotkanie poprzedniej rundy. Hiszpan musiał wybiegać swoje trzy sety z Foginim, podczas gdy Tsitsipas wygrał walkowerem z kontuzjowanym Berrettinim. I w końcówce Grek naprawdę wyglądał na bardziej wypoczętego.

Nadal przegrał trzecią w życiu pięciosetówkę i dopiero po raz drugi prowadząc 2:0. Na swój 21. triumf w Wielkim Szlemie będzie musiał poczekać. Coś nam mówi, że do czerwcowego finału French Open… Tsitsipas półfinał jednego z czterech największych turniejów osiągnął po raz trzeci, z czego drugi w Australii. By dotrzeć do finału będzie musiał pokonać kolejnego rywala, który mu nie leży – tym razem Miedwiediewa, z którym wygrał tylko jeden z sześciu meczów. Rosjanin w ćwierćfinale wyeliminował swojego rodaka – Andrieja Rublowa.

W pierwszym półfinale, już w czwartek rano czasu polskiego, zagrają Djoković i Karacjew. Serba nikomu przedstawiać nie trzeba. To główny faworyt imprezy, który dość pewnym krokiem zmierza po wiktorię. Miał problemy z plecami i musiał stoczyć pięciosetowy bój z Amerykaninem Taylorem Fritzem. Z Milosem Raoniciem i „Sashą” Zverevem stracił już tylko po jednym secie. Karacjew to jednak zupełna sensacja. Dostał się do turnieju z eliminacji i jest pierwszym w erze open (od 1968) półfinalistą-debiutantem. 27-latek ograł już m.in. Diego Schwartzmana i Grigora Dimitrowa. Nie miejmy jednak złudzeń – Djoković jest murowanym faworytem spotkania. Na triumfie „Nole” w zakładach bukmacherskich za dużo nie zarobimy.

U pań w półfinałach zameldowały się Naomi Osaka, Serena Williams, Karolina Muchova i Jennifer Brady. Kibice w USA liczą pewnie na amerykański finał, ale Japonka i Czeszka nie są bez szans. My żałujemy, że Iga Świątek straciła swój świetny rytm w drugim secie pojedynku 1/8 z Simoną Halep. Być może byłaby groźniejszą ćwierćfinałową rywalką dla walczącej o pierwszym wielkoszlemowy triumf po ciąży Sereny. To jednak tylko gdybanie, a już dziś w nocy czasu polskiego dowiemy się które z pań zagrają w sobotę na Rod Laver Arena o główną nagrodę. Finał panów oczywiście w niedzielę.  

Related Articles