Skip to main content

W nocy z niedzieli na poniedziałek czasu polskiego w Melbourne rozpocznie się 111. edycja Australian Open i jednocześnie 55. w erze Open. Faworytem w turnieju mężczyzn jest ubiegłoroczny banita, Novak Djoković. Wśród pań faworytką jest rzecz jasna Iga Świątek.

Iga ma za sobą najlepszy sezon w krótkiej jak dotąd karierze. Wygrywała mecze taśmowo, a sezon skończyła z ośmioma zwycięstwami w turniejach, w tym dwukrotnie w Wielkim Szlemie. Po raz drugi w karierze sięgnęła po wiktorię we French Open, po raz pierwszy triumfowała w US Open. Rok zamykała mając ponad dwukrotnie więcej punktów w rankingu WTA niż druga Ons Jabeur. To nie była przewaga. To był nokaut.

Nic dziwnego, że apetyty polskich kibiców są rozbudzone, a kolejne wielkoszlemowe turnieje będą kładły na Świątek presję. Teraz to ona jest faworytką, jakiej kobiecy tenis nie miał od kilku lat. Teraz ona, gdziekolwiek się pojawi, typowana jest na zwyciężczynie. I nie inaczej będzie w Australii. Po raz pierwszy pojawiła się tutaj w 2019 roku – odpadła w II rundzie. W dwóch kolejnych edycjach docierała do IV rundy. Rok temu było blisko finału. Jednak w półfinale lepsza okazała się Danielle Collins, a cały turniej wygrała Ashleigh Barty. Australijka niedługo po tym triumfie ogłosiła zakończenie kariery i zniknęła z rankingu WTA, a schedę po niej błyskawicznie przejęła właśnie Świątek, budując pamiętną serię 37 kolejnych zwycięstw. Biorąc pod uwagę, że Iga jest zdecydowaną faworytką turnieju, zakłady bukmacherskie na tenisa w tym sezonie, mogą być bezstresową, przyjemną rozrywką.

Po raz pierwszy Iga zagra w Melbourne jako liderka rankingu i kandydatka nr 1 do wygranej. Przez rok zmieniło się bardzo wiele. W pogoni za marzeniami Polka musi wygrywać najważniejsze imprezy i kolekcjonować trofea, tak jak robiły to inne gigantki tenisa – Steffi Graf, Martina Hingis czy przede wszystkim Serena Williams. Amerykanka wygrała aż 23 turnieje Wielkiego Szlema. Polka na początku swojej drogi ma już 3 i wielkie ambicje, by ten dorobek systematycznie powiększać.

Liderka rankingu jest w Australii od końcówki zeszłego roku, bowiem reprezentowała barwy Polski w turnieju United Cup. Biało-czerwoni dotarli do półfinału, gdzie polegli z USA 0:5. Świątek przegrała tam swój jedyny mecz podczas tego turnieju. Okazała się słabsza od Jessiki Peguli, urywając jej raptem 4 gemy na przestrzeni całego spotkania. Zalana łzami Świątek to obrazek z tamtego meczu, pokazujący jak bardzo Polce zależało na sukcesie w narodowych barwach. Kilka dni później miała jednak okazję uśmiechnąć się pełną buzią, gdy została Sportowcem Roku 2022 w Polsce.

Iga turniej w Melbourne rozpocznie w poniedziałek meczem z Niemką, Jule Niemeier. Ten mecz rozpocznie się nie wcześniej niż o 9:00 czasu polskiego. Obie panie zagrały ze sobą tylko raz – podczas ostatniego wielkoszlemowego turnieju w Nowym Jorku. Niemeier wygrała pierwszego seta 6:2, ale Polka odpowiedziała wygraną 6:4 w drugim i 6:0 w trzecim. Potem pokonała jeszcze trzy przeszkody i triumfowała w US Open. Niemka to obecnie zawodniczka nr 68 w WTA.

Drugą z Polek w drabince głównej Australian Open jest Magda Linette, która we wtorek zmierzy się z ciut niżej notowaną Mayar Shetif z Egiptu.

W rywalizacji panów najwięcej mówić się będzie o Novaku Djokoviciu. Serb rok temu został wydalony z Australii, a cała afera związana z jego niezaszczepieniem się na covid była szeroko opisywana i omawiana przez cały sportowy (i nie tylko) świat. Dla jednych stał się symbolem niezłomności i ofiarą opresyjnego systemu, inni tylko utwierdzili się w przekonaniu, że Nole to antynaukowy i antypatyczny szur. Niezależnie od opinii na temat Djokovicia jako człowieka, jest to wybitny tenisista, pracujący na miano najlepszego w historii. W stawce nie ma już Rogera Federera, a niedługo ten sam los może spotkać drugiego z jego wielkich rywali, Rafaela Nadala. Djoković wraca do Australii, choć w zeszłym roku zapowiadało się, że nie zagra tu przez kilka lat. Wraca i z miejsca jest faworytem nr 1.

Trudno żeby było inaczej. Nole na koniec ubiegłego sezonu wygrał ATP Finals, a rok 2023 rozpoczął od triumfu w Adelajdzie. Po drodze ograł m.in. zeszłorocznego finalistę, Daniła Miedwiediewa. Rosjanin również w tym roku zalicza się do grona faworytów w Melbourne, choć wydaje się, że nie jest w optymalnej formie. Rok temu miał prawo być wściekły po finale, w którym prowadził już 2:0, by ostatecznie przegrać 2:3 z Nadalem. Hiszpan wygrał potem również ukochany French Open, ale kto wie, czy nie był to kres jego możliwości. 36-latek w ostatnich miesiącach nie bryluje. W ATP Finals odpadł w grupie. W niedawnym United Cup zagrał dwa mecze i oba przegrał – z Cameronem Norrie i Alexem De Minaurem. Ostatnio Nadal rozegrał też sparing z Hubertem Hurkaczem – minimalnie lepszy okazał się Polak. Nic dziwnego, że choć to Nadal bronić będzie tytułu, większość ekspertów faworyta w widzi w zdeterminowanym Djokoviciu. W tle przecież jest ich wyścig o jak największą liczbę wielkoszlemowych triumfów. 22-21 prowadzi Nadal.

Wspomnieliśmy o Hubercie Hurkaczu. Nasz jedynak w męskiej drabince turniej rozpocznie od meczu z niżej rozstawionym Pedro Martinezem (58. miejsce w ATP). To spotkanie w nocy z niedzieli na poniedziałek. Niestety, Hurkacz i turnieje wielkoszlemowe to dość niedobrana para. Wrocławianin w Australii nie doszedł nigdy dalej niż do II rundy. Rok temu na tym etapie poległ 0:3 z Adrianem Mannarino.

Najciekawszym meczem I rundy powinno być starcie Andy’ego Murray’a z Matteo Berrettinim. Kto poluje na ten mecz, powinien nastawić budzik w nocy z poniedziałku na wtorek.

Related Articles