Iga Świątek wygrała swój drugi w tym roku turniej, a piąty w karierze! Wygrana w Indian Wells ma swoją wymowę, bo to jeden z najważniejszych tenisowych turniejów spoza Wielkiego Szlemu. W finale Polka ograła Marię Sakkari 6:4; 6:1.
Z każdą minutą meczu finałowego przewaga Igi rosła. Początek był nerwowy z obu stron. Do stanu 4:4 obie zawodniczki zanotowały trzy stracone podania i tylko jedno wygrane. Nawet w kobiecym tenisie taka statystyka to rzadkość. Gdy Świątek prowadziła już 4:2, wydawało się, że sprawa zaczyna się klarować na jej korzyść, ale po chwili dość łatwo przegrała dwa kolejne gemy. Potem na szczęście wróciła do lepszej gry. Wyszła na 5:4, a kolejnego gema wymęczyła. Trzecia piłka setowa przyniosła szczęśliwe zakończenie.
Drugi set to już popis zawodniczki z Raszyna. Polka przegrała tylko drugiego gema. Pozostałe wygrała, w większości dość łatwo. Dość powiedzieć, że od stanu 2:1 Sakkari wygrała tylko sześć piłek. Świątek szła jak burza i odbierała chęć walki rywalce. Finalnie druga partia potrwała 36 minut, a cały mecz godzinę i 21 minut.
Sakkari była zmorą Świątek w 2021 roku. Grała z Polką trzy razy i trzy razy wygrywała – najpierw odebrała Idze marzenia o obronie tytułu we French Open, potem wygrała również w Ostrawie i Guadalajarze. Jednak ten rok to zamiana ról. Świątek pokonała Greczynkę w półfinale zwycięskiego dla siebie turnieju w Doha, a teraz dołożyła zwycięstwo w finale Indian Wells. Co ciekawe, każdy z dotychczasowych pięciu meczów obu pań kończył się w dwóch setach.
Iga Świątek wygrała w ten sposób 11 mecz z rzędu. Składa się na to pięć zwycięstw w Doha i sześć w Kalifornii. By jeszcze lepiej podkreślić sukces naszej zawodniczki, wystarczy przytoczyć nazwiska rywalek, które pokonała po drodze do tytułu – a były to m.in. Angelique Kerber, Madison Keys, Simona Halep czy finałowa przeciwniczka – Sakkari. Nawet średnio zorientowanemu w tenisie kibicowi te nazwiska coś mówią.
Triumfatorka French Open 2020 tym samym zostanie nr 2 światowego rankingu. Wyrównuje zatem rekordowe osiągnięcie Agnieszki Radwańskiej. Jeszcze nigdy Polka nie była liderką, ale patrząc na to, jak gra Świątek i biorąc pod uwagę jej wiek, należy spodziewać się, że to tylko kwestia czasu.
Wygląda na to, że decyzja o zmianie trenera była w przypadku Świątek strzałem w dziesiątkę. To Piotr Sierzputowski doprowadził młodą raszyniankę na szczyt, ale zeszły rok był zastojem w jej karierze. Potwierdziła swoją przynależność do ścisłej czołówki, ale wygrała tylko dwa mniej istotne turnieje. W wielkoszlemowych imprezach odpadała na początku drugiego tygodnia, a w Tokio zalana łzami opuszczała kort po meczu II rundy. W tym sezonie oglądamy inną Igę Świątek. Już w Australian Open dała temu wyraz, choć doszła „tylko” do półfinału. Triumfy w Katarze i USA są sygnałem, że najlepsze jeszcze przed nami. Oby tak było.