Skip to main content

Niestety, w tym roku nie obejrzymy żadnego polskiego tenisisty lub tenisistki w półfinale Australian Open. Najbliżej tego był Hubert Hurkacz, ale po zaciętym, pięciosetowym pojedynku, musiał uznać wyższość Daniła Miedwiediewa.

Hubi solidnie zapracował sobie na łatkę zawodnika, który nie radzi sobie w najważniejszych turniejach. Od lat przynależy do światowej czołówki, a mimo to tylko raz (sic) był półfinalistą imprezy wielkoszlemowej – w Wimbledonie 2021. To wynik dalece rozczarowujący, tak jak wiele niespodziewanych porażek w pierwszych czy drugich rundach, które stały się wizytówką wrocławskiego zawodnika.

Ale o Australian Open 2024 pretensji do Hurkacza mieć nie można. Półfinał był o krok, a ćwierćfinałowa batalia z Miedwiediewem na pewno wstydu mu nie przynosi. W pierwszym secie obaj panowie przełamali się po razie i o wszystkim zdecydował tie-break. Tam nastąpiło tylko jedno małe przełamanie – niestety przy serwisie Hurkacza. Polak broni nie złożył i w bardzo dobrym stylu wygrał drugiego seta 6:2, aż dwa razy odbierając serwis rywalowi. Początek trzeciej partii to kolejny zwrot akcji – tym razem to Rosjanin zaatakował mocniej i wyszedł na prowadzenie 3:0, którego nie zmarnował. Piłki setowe były już w ósmym gemie – Hubert się wybronił, ale w dziewiątym był bezradny. Wydawało się, że mecz ucieka, bo Polak przegrał też pierwszego gema serwisowego w czwartym secie. Końcówka tego seta to jednak przebudzenie Hurkacza, który zaczął grać jak z nut. Wyrównał na 4:4, a potem przy stanie 6:5 potwierdził swoją przewagę na korcie i po raz drugi przełamał przeciwnika. Wygrał 7:5 i doprowadził do piątej partii.

Teraz wydawało się, że to on będzie rozdawał karty. Miedwiediew to jednak doświadczony tenisista, który nie raz wychodził z opresji. Do stanu 3:3 obaj panowie pilnowali swojego podania jak oczka w głowie. Niestety, niespodziewanie w siódmym gemie Hurkaczowi zaczęło brakować precyzji, a i serwis nie pomógł. Miedwiediew wykorzystał szansę. Była błyskawiczna szansa na odrobienie strat, ale break point nie został wykorzystany. Była to niestety ostatnia okazja dla polskiego zawodnika. Gdy Miedwiediew serwował po mecz wypracował sobie wynik 40:15. Pierwszą piłkę meczową po heroicznej wymianie Hubi jeszcze wybronił, ale w drugiej Rosjanin sprytnie zagrał drop shota i wygrał cały mecz po blisko czterech godzinach wyrównanej walki.

Do tej pory Hurkacz miał minimalnie korzystniejszy bilans bezpośrednich meczów z Miedwiediewem i ten mecz potwierdził, że Polak jest bardzo niewygodnym rywalem dla moskwianina. Niestety, nie przełożyło się na drugi w karierze półfinał imprezy wielkoszlemowej. Mamy jednak nadzieję, że w tym sezonie stanie się to faktem. A może na Igrzyskach Olimpijskich?

Z turniejem już wcześniej pożegnała się Iga Świątek, która sensacyjnie odpadła w III rundzie z Lindą Noskovą. Patrząc na wygląd tej części turniejowej drabinki, można tylko głęboko żałować, że w sobotę Iga miała gorszy dzień. Układała się już autostrada do finału. Dość powiedzieć, że zamiast Igi zobaczymy tam albo kwalifikantkę Dajanę Jastremską, albo Annę Kalinskają (75. miejsce w WTA) albo Qinwen Zheng (15. miejsce w WTA). Drugą finalistką będzie zwyciężczyni meczu Aryna Sabalenka vs Coco Gauff. Białorusinka do tej pory przechodziła przez wszystkie rundy jak burza, praktycznie miażdżąc rywalki. Obrona tytułu jest bardzo realna.

W turnieju panów niespodzianek było bardzo niewiele. W pierwszym półfinale zobaczymy Novaka Djokovicia i Jannika Sinnera, a w drugim Miedwiediew zagra ze zwycięzcą meczu Carlos Alcaraz vs Alexander Zverev. Czekają nas zatem już wyłącznie wielkie mecze.

Related Articles