W niedzielę startuje ostatnia znacząca impreza indywidualna sezonu tenisowego. W Turynie rozegrany zostanie turniej ATP Finals, czyli spadkobierca dawnego Mastersa. Najlepsi zawodnicy sezonu staną w szranki w walce o prestiżowe trofeum i grubą kasę. Czyli jak zwykle.
W różnej formule i w różnych lokalizacjach ten turniej rozgrywany jest nieprzerwanie od 1970 roku. Jego rekordzistą jest Roger Federer. Wygrywał go sześciokrotnie. Tego wyniku Szwajcar już nie poprawi, bowiem kilka tygodni temu zakończył swoją bogatą karierę. Zrównać z Federerem może się inny gigant XXI wieku w męskim tenisie – Novak Djoković. Serb wygrywał ATP Finals 5 razy, jednak ostatnio w 2015 roku.
Nole z różnych względów nie mógł w ogóle czuć się pewnym udziału w turnieju wieńczącym sezon. Główny powód to wykluczenie z US Open z powodów sanitarnych oraz fakt, że wygrany przez niego Wimbledon nie był punktowany w rankingu. W końcówce sezonu 21-krotny zwycięzca imprez wielkoszlemowych musiał zakasać rękawy do pracy i nabić trochę punktów do rankingu. Wygrał turniej w Tel Awiw, następnie kolejny w Astanie, a w Paryżu dotarł do finału, gdzie przegrał z nadzieją duńskiego tenisa – Holgerem Rune. Tym samym w rankingu ATP Race (klasyfikacja obejmująca tylko imprezy w 2022 roku) Djoković zajął 8. miejsce. Do rywalizacji w Turynie załapał się też 9. Taylor Fritz, a to dlatego, że z powodu urazu nie zagra lider tegoż rankingu, czyli młody Carlos Alcaraz.
Pod nieobecność Alcaraza najwyżej notowanym zawodnikiem ATP Race jest jego rodak, czyli Rafael Nadal. To drugi z tak zwanej Wielkiej Trójki, który pojawi się w stolicy Piemontu, by powalczyć o triumf. Triumf, którego brak kładzie się cieniem na jego wielkiej karierze. Nadal wygrywał przecież każdy z Wielkich Szlemów, sięgnął po złoto olimpijskie w singlu i deblu, wygrywał Puchar Davisa, ale do kolekcji brakuje mu zwycięstwa w turnieju zakończenia sezonu. To zdecydowanie nie jego turniej – tylko dwa razy zagrał w finale. W 2010 roku przegrał z Federerem, trzy lata później z Djokoviciem. Wiele razy Nadal po prostu opuszczał ATP Finals z powodów zdrowotnych. W tym roku zagryzł zęby i postanowił pojawić się w Turynie. Od US Open Hiszpan zagrał tylko jeden mecz – 10 dni temu przegrał w Paryżu Tommym Paulem, co nie zwiastuje niczego dobrego w kontekście turnieju mistrzów. Patrząc na kursy bukmacherskie widać wyraźnie, że Nadal nie jest faworytem – wyżej oceniane są szanse Djokovicia, Daniła Miedwiediewa, Stefanosa Tsitsipasa i Felixa Auger-Aliassime.
Poza Djokoviciem w stawce ośmiu uczestników turnieju smak wygranej w nim znają Miedwiediew (2020) i Tsitsipas (2019). Obaj w swoich finałowych meczach pokonywali Dominica Thiema. Rok temu Miedwiediew dotarł do finału, gdzie przegrał z Alexandrem Zverevem. To inny wielki nieobecny tegorocznego „mastersa”. Niemiec leczy kontuzję, której nabawił się podczas French Open.
Jeśli jesteśmy już przy absencjach, to polskich kibiców martwi na pewno nieobecność Huberta Hurkacza. Wrocławianin grał w ubiegłorocznym ATP Finals, ale bez sukcesu. Przegrał wszystkie spotkania grupowe, czym niestety udowodnił, że w największych turniejach ma spory problem. Do tej pory Hurkacz błysnął tylko w Wimbledonie 2021, docierając do półfinału. Pozostałe wielkoszlemowe imprezy kończy bardzo wcześnie. Również przez to nie zobaczymy go w Turynie. Hurkacz jest 11. w rankingu Race i w Turynie będzie pełnił rolę rezerwowego. Niestety, nawet nie pierwszym, bo sensacyjny zwycięzca z Paryża, Rune, wyprzedził Polaka o skromne 6 punktów rankingowych. Szansa, że nasz najlepszy singlista pojawi się na korcie w Turynie jest więc znikoma.
Tenisowa młócka rozpoczyna się w niedzielę. W grupie zielonej znaleźli się Nadal, Ruud, Auger-Aliassime oraz Fritz. W grupie czerwonej zagrają Tsitsipas, Miedwiediew, Rublow i Djoković. Jeśli więc ktoś liczy na starcie gigantów, czyli kolejną odsłonę rywalizacja Djokovicia z Nadalem, to najwcześniej taki mecz odbyć się może w półfinale. Wielkiego grania jednak i tak nie zabraknie, bo obsada jest bardzo mocna. Na początek w niedzielę o 14:00 mecz Ruuda z Auger-Aliassime, a o 21:00 Nadal zmierzy się z Fritzem.