Skip to main content

Złota medalistka z Tokio Belinda Bencić pokonała Igę Świątek w meczu o ćwierćfinał US Open. Polka kończy tegoroczny Wielki Szlem bez zauważalnego sukcesu, choć jako jedyna tenisistka w każdej z czterech imprez osiągnęła minimum 1/8 finału. Niestety, w trzech przypadkach skończyło się właśnie na 1/8 finału, a raz na ćwierćfinale.

Kluczowy dla losów meczu był pierwszy set. Nasza zawodniczka bardzo źle weszła w meczu, już na dzień dobry przegrywając własne podanie. Potem obie panie utrzymywały swój serwis aż do stanu 5:4. Bencić serwowała zatem, by wygrać pierwszą partię, ale wtedy Świątek pokazała klasę. Doprowadziła do break pointa, a Szwajcarka nie wytrzymała presji i popełniła podwójny błąd serwisowy. Tym samym raszynianka doprowadziła do wyrównania. Kolejny swój gem wygrała łatwo, a w grze Szwajcarki pojawiła się nerwowość. Iga miała okazję, by przełamać rywalkę po raz drugi i wygrać seta. Niestety, nie udało się.

Kumulacja emocji, ale i dobrej gry nastąpiła w tie-breaku. Ten trwał bardzo długo i zakończył się na przewagi. Niestety, zakończył się sukcesem Belindy Bencić, która wygrała 14:12. Zanim doszło do rozstrzygnięcia Bencić miała cztery piłki setowe, a Świątek trzy. Przy stanie 10:9 mistrzyni French Open 2020 miała na rakiecie zwycięstwo setowe, ale popsuła woleja.

Niestety, przegrany set utkwił w psychice Polki jak zadra i było to widać w drugiej partii. Kluczowy okazał się czwarty gem. Szwajcarka prowadziła 2:1 i przełamała serwis naszej zawodniczki. Po chwili podwyższyła na 4:1 i jasne stało się, że jest bardzo blisko ćwierćfinału nowojorskiej imprezy. Kolejne gemy serwisowe Świątek wygrywała już łatwo, ale niestety nie postawiła się Bencić. Do końca nie obejrzeliśmy już choćby jednego break pointa. Po 2 godzinach i 10 minutach gry mistrzyni olimpijska mogła podnieść ręce do góry w geście triumfu. Polka musiała przełknąć gorzką pigułkę.

Bencić tym samym wyrasta na jedną z faworytek do zwycięstwa na kortach Flushing Meadows. Najwyżej obecnie stoją akcje Aryny Sabalenki i Eliny Svitoliny. Mocna jest też Karolina Pliskova. Jak zwykle w przypadku turnieju kobiet, naprawdę trudno wskazać faworytkę nr 1 i liczyć, że turniej będzie mijał bez niespodzianek.

A co tam u panów? Novak Djoković pewnie kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa. W meczu z Jensonem Brooksbym z USA zaliczył fatalnego pierwszego seta, przegranego 1:6, ale potem nie dał rywalowi już żadnych szans. W ćwierćfinale Nole zmierzy się ze swoim rywalem z niedawnego finału Wimbledonu – Matteo Berrettinim. Jeśli wygra, o finał najprawdopodobniej zagra ze swoim pogromcą z Tokio, Alexandrem Zverevem, który ma teoretycznie dość łatwą przeprawę w swoim ćwierćfinale. Największą furorę w turnieju robi 18-letni Carlos Alcaraz z Hiszpanii, który po niesamowitym meczu pokonał Stefanosa Tsitsipasa, a w 1/8 finału znów rozegrał pięciosetówkę. Dziwny był to jednak mecz, bo Peter Gojowczyk wygrał pierwszego i trzeciego seta 7:5, a pozostałe partie przegrał bardzo wyraźnie. Ostatnią do zera! Teraz Alcaraz zagra o awans do najlepszej czwórki z Felixem Augerem-Aliassime. Zwycięzca tej pary w półfinale zagra prawdopodobnie z Daniłem Miedwiediewem, który jest wyraźnym faworytem meczu ze 117. w rankingu ATP Boticem Van De Zandschlupem. 25-letni Holender i tak zrobił już swoją życiówkę.

Related Articles