Skip to main content

Taylor Fritz został niespodziewanym triumfatorem Indian Wells. W finale Amerykanin pokonał Rafaela Nadala. I jest to wydarzenie sporego kalibru.

Początek tego sezonu w wykonaniu Rafaela Nadala był absolutnie niezwykły. Hiszpan nie będąc głównym faworytem Australian Open wygrał ten turniej w znakomitym stylu. Notował więc już serię 11 zwycięstw z rzędu, bo przed Wielkim Szlemem zagrał w Melbourne również w mniej istotnym turnieju przygotowującym – również go wygrał. Kolejną imprezą, którą Nadal sobie wybrał był turniej w Acapulco, rozgrywany w końcówce lutego. 21-krotny zwycięzca Wielkich Szlemów znów okazał się najlepszy – najpierw ograł trzech Amerykanów, w finale wygrał z Cameronem Norrie, ale najważniejszy bój stoczył w półfinale. Danił Miedwiediew miał ochotę wziąć na rewanż na Nadalu za porażkę z finału Australian Open. Nie udało się. Nadal wygrał 6:3; 6:3.

W Indian Wells 35-latek śrubował swoją znakomitą passę. Pokonywał kolejno Sebastiana Kordę, Daniela Evansa, Reilly’ego Opelkę, Nicka Kyrgiosa i wreszcie Carlosa Alcaraza. Po półfinałowym triumfie nad 17 lat młodszym rodakiem licznik zwycięstw z rzędu Nadala wybił liczbę 20. Ten człowiek nie ma żadnych zahamowań. Parę miesięcy temu borykał się z kolejną poważną kontuzją w karierze. Mało kto wierzył, że wróci jeszcze na szczyt. A nawet jeśli – pewnie każdy obstawiałby, że o zwycięstwo pokusi się w ulubionym French Open. Tymczasem do startu turnieju na kortach Rolanda Garrosa jeszcze 2 miesiące, a Nadal jest bezsprzecznie najlepszym graczem w tym sezonie.

Ale nie jest już niepokonany. W niedzielę przyszła przysłowiowa kryska na Matyska. Taylor Fritz, 24-letni Amerykanin, mimo tego, że w półfinale z Andriejem Rublowem podkręcił kostkę, był w stanie zapomnieć o bólu i pokonać wielkiego mistrza. Wygrał 6:3; 7:6. Szczególną odpornością psychiczną zaimponował w tie-breaku drugiego seta. Nadal prowadził 5:4 i miał dwa serwisy. To sytuacja niemal beznadziejna, tymczasem Fritz zdołał dwukrotnie przełamać rywala, by przy stanie 6:5 zakończyć mecz przy pierwszej piłce meczowej. Każdy kto choć trochę zna Nadala i jego charakter, wie, że gdyby zawodnik z Majorki wygrał tego tie-breaka to zapewne poszedłby po wygraną w całym meczu. Tak się jednak nie stało. Fritz ma zatem drugi w swojej karierze tytuł – pierwszy zdobył trzy lata temu w Eastbourne, gdzie w finale pokonał Sama Querrey’a. Dwa lata temu grał w finale turnieju w Acapulco, ale musiał uznać wyższość Nadala. W niedzielę przyszedł czas rewanżu.

Wyśrubowanie kolejnej tak imponującej serii zwycięstw może się Nadalowi nie udać, ale i tak dokonał wielkiej rzeczy. W tak zaawansowanym jak na tenisistę wieku, po tylu urazach, wrócił na szczyt i zapewne będzie głównym faworytem French Open za dwa miesiące, choć już dziś wiadomo, że w Paryżu do obrony tytułu stanie Novak Djoković.

Related Articles