Piotr Żyła i Oberstdorf to zdecydowanie dobrana para. Rok temu nasz skoczek sensacyjnie zdobył w Niemczech tytuł mistrza świata, a w ostatni weekend imponował formą na Heini-Klopfer-Skiflugschanze, obiekcie do lotów narciarskich.
Żyła finalnie żadnego z konkursów nie wygrał, ale w sobotę zajął 5. miejsce, a swoją świetną formę potwierdził dzień później, zajmując 2. miejsce. To najlepszy wynik polskiego skoczka w tym sezonie. Do tej pory w Pucharze Świata mieliśmy dwa 3. miejsca – raz Kamila Stocha i raz właśnie Żyły. Do tego doliczyć należy brąz Dawida Kubackiego w Pekinie. Patrząc na zwyżkującą formę Polaków można żałować, że sezon już się kończy.
Ale po kolei… W sobotę po pierwszej serii konkurs na „mamucie” w Oberstdorfie prowadził Stefan Kraft, wyprzedzając dwóch Słoweńców – Timiego Zajca i Zigę Jelara. Kolejne miejsca zajmowali Marius Lindvik i Anze Lanisek. Piąty był Stoch, szósty Żyła. Do drugiej serii awansowała jeszcze trójka Polaków – Jakub Wolny, Kubacki i Andrzej Stękała. A pięciu zawodników w najlepszej „30” w tym sezonie jeszcze nie mieliśmy.
Druga seria? Stoch niestety popsuł swój skok i osunął się na 12. miejsce. Zupełnie inaczej sprawy się miały z Żyłą, który zaliczył najdłuższy lot drugiej serii. Wylądował za 228 metrem. Niewiele brakowało, a byłby to skuteczny atak na podium zawodów. Finalnie do czwartego Laniska zabrakło 2,5 pkt, a do trzeciego Zajca 4 pkt. Atak na zwycięstwo przeprowadził za to Jelar. Skoczył 220 metrów i pełny nadziei miał prawo wyczekiwać próby Krafta. Austriak wylądował aż 13 metrów dalej, ale jego łączna nota okazała się o 2,3 pkt wyższa. Wygrał, wyprzedzając trzech Słoweńców i Żyłę. Liderzy Pucharu Świata, Ryoyu Kobayashi i Karl Geiger, odegrali tym razem mniejszą rolę i zakończyli konkurs na końcu pierwszej dziesiątki. Japończyk utrzymał prowadzenie.
Niedziela? Po pierwszej serii było tyleż cudownie, co i sensacyjnie. Kto by przypuszczał, że w czołowej czwórce znajdą się Żyła, Eetu Nousiainen i Kubacki? Oprócz nich był też Kraft. Żyła prowadził, Kubacki był czwarty, ale w sumie największą niespodziankę stanowiła obecność Fina na 2. miejscu. Upadek fińskich skoków w ostatnich latach to przecież temat na osobną dysertację. Nousiainen nie utrzymał znakomitego miejsca na podium. W drugiej serii skoczył „tylko” 201,5 metra, ale i tak był przeszczęśliwy, kończąc konkurs na 8. miejscu. Oczko wyżej skończył Kubacki, który nie mógł być w pełni zadowolony ze swojego skoku w drugiej serii. Fantastycznie pofrunął za to siódmy po pierwszej serii Zajc. Zmierzono mu 232 metry i jasne stało się, że to może dać zwycięstwo. Kraft lądował prawie 10 metrów bliżej. Skaczący jako ostatni Żyła zaliczył próbę podobną do tej Austriaka. Dało mu to 2. miejsce. Do przeskoczenia Zajca zabrakło dobrych sześciu metrów. Drobny niedosyt, ale przede wszystkim wielka radość. Przecież w tym sezonie nie jesteśmy rozpieszczani sukcesami naszych skoczków.
Tymczasem Żyła pojedzie na finał sezonu w Planicy jako 4. zawodnik klasyfikacji Pucharu Świata w lotach narciarskich. Ma 125 punktów i traci do prowadzącego Krafta tylko 35 oczek. Mała Kryształowa Kula jest więc w zasięgu popularnego „Wiewióra”, choć trudno wskazywać go jako głównego faworyta. Zapewne to Kraft i koalicja Słoweńców są głównymi kandydatami.
Tymczasem do zdobycia zwykłej Kryształowej Kuli powoli przybliża się Kobayashi. W niedzielę zajął 6. miejsce, a Geiger skończył trzy oczka niżej. Oznacza to, że strata Niemca wzrosła do 66 oczek. Wszystko rozstrzygać się będzie na Letalnicy.